MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Z nami jest Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego (dzień dobry), z którym będę rozmawiał o rynku pracy w Polsce.
ANDRZEJ KUBISIAK, POLSKI INSTYTUT EKONOMICZNY: Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: Kiedy zobaczymy te zwolnienia w stopie bezrobocia? I czy w ogóle i zobaczymy Twoim zdaniem?
AK: Najpierw musimy chyba trochę zejść na ziemię, jeżeli chodzi o wiele procesów, które dzisiaj obserwujemy. Bo ja widzę, że od kilku dni pojawiają się kolejne informacje i takie trochę wzmożenie wokół planowanych zwolnień grupowych, to musimy chyba naszym widzom na początek wyjaśnić, że to jest mechanizm, w którym zgłasza się maksymalny poziom osób, które mogą stracić pracę.
Nie zawsze jest tak, że zwolnienia grupowe, które są zgłaszane później są w pełni realizowane, np., gdy spółki chcą przesunąć część załogi z jednej spółki do drugiej, która jest spółką siostrzaną czy partnerską w ramach większego konsorcjum.
Druga kwestia, która jest ważna, żeby ją wypowiedzieć to te osiem tysięcy zgłoszeń nie odbiega aż tak bardzo od tego, co widzieliśmy w ubiegłych latach, bo gdy spojrzymy na dane historyczne to w ostatnich latach średnio około 30 tysięcy zwolnień grupowych było zgłaszanych do urzędu pracy rocznie.
Jesteśmy po jednej czwartej roku. Ten wynik niemal 8 tys. wpisuje się trochę w tendencje, które widzieliśmy w ostatnich latach. A to nie były lata, w których alarmowaliśmy o tym, że stopa bezrobocia będzie jakoś radykalnie rosnąć. Raczej widzieliśmy jej wyraźne spadki przy wzroście zatrudnienia.
No i trzecia rzecz, którą warto też powiedzieć, bo skupiamy się na stronie zmniejszenie zatrudnienia. Natomiast jest jeszcze druga strona i też warto, żebyśmy podali skalę. W samych urzędach pracy w lutym 2024 roku było około 100 tysięcy zgłoszonych, nieobsadzonych miejsc pracy, a na wszystkich portalach rekrutacyjnych, które analizuje m.in. firma Grant Thornton, było ponad 300 tysięcy miejsc pracy i ofert, które były zamieszczone, jako nowe oferty pracy. Więc musimy trochę znać proporcje i mówić o skali oddziaływania. Oczywiście dla wielu osób to mogą być życiowe dramaty.
Polacy bardzo obawiają się bezrobocia i stąd rozumiem, że te niepokoje, które się pojawiają również w kontekście tych informacji, które płyną. Natomiast skala i szczególnie, gdy patrzymy na szeroki rynek pracy, jest nadal niewielka i nie powinniśmy tutaj uderzać w zbyt alarmistyczne tony w tym kontekście.
MD: Spójrzmy, więc, kto tę pracę traci. Kim są osoby, które są? Wiem, że nie mamy jeszcze szczegółowych danych, ale możemy określić, w jakich sektorach pracują osoby, które są zwalniane obecnie w zapowiedzianych zwolnieniach grupowych.
AK: To tutaj mamy dwa segmenty, które w największym stopniu się pojawiają. Jeden to jest przemysł, drugi to jest sektor IT. I to jest bardzo charakterystyczne w tych informacjach, bo to są dwa segmenty, które dosyć dobrze przetrwały pandemię COVID-19 w tamtych czasach bądź utrzymywały stabilność, bądź nawet były na takiej mocnej trajektorii wznoszącej i dzisiaj dochodzi do pewnej korekty też w tych segmentach rynku.
Mamy do czynienia też z pewnym takim odłożonym procesem, bo pamiętajmy, że gdy mieliśmy pandemię COVID-19, szerokie wsparcie dla przedsiębiorstw, czy to z tarcz finansowych, czy tarcz antykryzysowych to spowodowało, że część firm, których np. modele biznesowe może nie były najlepiej skalibrowane i tak przetrwały, bo dostały zastrzyk gotówki.
No i trzeci element, który jest tutaj dosyć istotny to mamy później po kolei jeszcze dwa ważne kryzysy, czyli inwazję Rosji na Ukrainę, która przełożyła się też na kryzys energetyczny, który bardzo mocno dotknął przemysł, bo to jest ten obszar rynku najbardziej energochłonny i tam te koszty wytworzenia przez kryzys energetyczny też najszybciej rosły z tego względu. Warto tam wymienić jeszcze jeden podmiot czy segment, który się pojawia. To jest też obszar finansów, a szczególnie bankowości, która właściwie od 15 lat rokrocznie zmniejsza poziom zatrudnienia ze względu na likwidację placówek a przeniesienie usług bankowych do online czy usług mobilnych.
MD: A tymczasem zyski sektora bankowego rosną. Przypomnę Państwu, że w ubiegłym roku było to 27 mld zł. To mniej więcej tyle, co zysk Orlenu w tym samym czasie – czysty zysk Orlenu.
Wracając do sytuacji na rynku pracy. Powiedziałeś o tym, kto zwalniał. Powiedziałeś o przemyśle, ale nie powiedzieli o informatykach. Skąd takie zwolnienia w działach IT wśród informatyków?
AK: To jest w dużej mierze korekta, która idzie właściwie w sposób globalny, bo to były firmy, które w okresie pandemii i odbudowy po pandemii bardzo mocno rekrutowały i bardzo szybko zwiększały poziomy zatrudnienia. I można powiedzieć, że w jakimś stopniu trochę przeinwestowały w tym zakresie i dzisiaj wracają do poziomów, które były w okolicach właśnie przedpandemicznych.
I tutaj dochodzi do pewnych wyrównań, jeżeli chodzi o zapotrzebowanie na tych pracowników, no to oczywiście się dokłada jeszcze jeden wątek, który dzisiaj jest ciężko skwantyfikować – pojawienie się sztucznej inteligencji, która w jakimś stopniu może część tych zadań czy procesów na tyle upraszczać czy przyspieszać, że może być potrzeba mniej pracowników po stronie wielu firm.
Natomiast w tym zakresie jeszcze brakuje nam pewnie danych, bo to jest zbyt krótki okres, żebyśmy mogli jasno powiedzieć, czy to jest realny wpływ, czy na razie pewien mit, czy legenda miejska, że to wpływa w jakimś stopniu na to zatrudnienie.
MD: Rozmawiałem z prezesami kilku spółek giełdowych, które zajmują się, powiedzmy, zajmują się informatyką, operują w tym obszarze. Zwrócili mi uwagę na to, że zwolnienia dotyczą raczej działów IT w firmach niż wyspecjalizowanych, osobnych firm. Jak powiedzieli, to raczej stamtąd słyszą takie głosy. Firmy takie jak Comarch, AT&T czy Asseco jeszcze nie zwalniają w takiej skali. Zobaczymy te zwolnienia, przede wszystkim te, które dokonały się w branży przemysłowej, w stopie bezrobocia w zarejestrowanym bezrobociu w Polsce? Ono delikatnie wzrosło, utrzymuje się w okolicach 5%, ale zmiany są niewielkie. Będą większe?
AK: No, tutaj mamy do czynienia z sezonowością, bo pamiętajmy o tym, że zima to jest ten okres, kiedy co roku stopa bezrobocia wzrasta, dosłownie kilka miesięcy zimowych i czeka na nadejście wiosny, kiedy ruszają też prace sezonowe, kiedy budownictwo odżywa, kiedy wiele procesów inwestycyjnych czy też realizacji zamówień może być wystawianych.
Więc tutaj nie widzimy niczego, co by sugerowało, że mielibyśmy mieć jakiś znaczący problem ze wzrostem bezrobocia. Raczej spodziewamy się, że to bezrobocie w kolejnych miesiącach będzie maleć też z perspektywą wzrostu gospodarczego, który na dzisiaj szacowany jest przez wiodących analityków z Komisji Europejskiej czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, czy również u nas w PIE, czy w ogóle z Ministerstwa Finansów, gdzie ten wzrost gospodarczy między 2,5 a 3% raczej wydaje się w miarę pewny, A to jest też taki wzrost gospodarczy, który będzie stymulował popyt na rynku.
MD: Co powiedział Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
AK: Dziękuję serdecznie.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV