ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Rafał Rzeszotarski, doktor nauk prawnych i inwestor jest liderem, jednym z liderów ruchu aktywistów inwestorskich, którzy starają się, no właśnie, bronić interesów mniejszościowych inwestorów, które wydaje się, zarząd i główny udziałowiec Kernela, postanowili odstawić na boczny tor. Witam bardzo serdecznie.
RAFAŁ RZESZOTARSKI, INWESTOR: Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry Państwu.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: No, więc tak na pierwszy rzut oka można by się nie przejmować, a nawet być może cieszyć w imieniu tych, którzy posiadają mniejszościowe udziały w Kernelu tym wzrostem ceny spółki. Bo być może to wyciśnięcie, które wydaje się nadchodzić w nieuchronny sposób, będzie po korzystniejszej cenie?
RR: No i tak, i nie. Na pewno cieszyć się można z tego, że ta cena obecnie na rynku jest sporo wyższa, niż cena, która była zaproponowana w wezwaniu prawie już dwa lata temu. Wtedy przypomnę, było 18,50 zaproponowane i wielu akcjonariuszy, ponad 20 procent akcjonariuszy spółki nie sprzedało Panu Werewskiemu akcji wtedy. Więc cieszy na pewno to, że część akcjonariuszy, która wtedy nie sprzedała, być może mogła teraz sprzedać. Przy tej cenie jest to jest to sporo wyżej.
Natomiast my, jako osoby tutaj, które reprezentują i walczą w imieniu części mniejszościowych akcjonariuszy, jednak patrzymy na to również od strony tej emisji z sierpnia 2023 roku, która rozwodniła kapitał o ponad 3 razy, ponieważ jeżeli sobie popatrzymy porównawczo na pozostałe spółki ukraińskie, na przykład Astartę, no to Astarta wróciła do poziomów już sporo sprzed wojny. A przypomnijmy, że Kernel w latach swojej świetności był notowany po 60-70 złotych.
Więc tutaj w sytuacji, jeżeli uda się anulować tak naprawdę tą emisję, no to może być jeszcze wyższa cena. Natomiast no to tutaj zależy, zależy stricte od sądu w Luksemburgu, ponieważ to są sprawy korporacyjne i to się będzie tam decydowało.
RM: Jasne, a powiedział Pan, 60-70 złotych kiedyś kosztował kernel dla informacji i backgroundu tak zwanego: 27,20 to jest bieżący kurs po wzroście o 106, prawie 100, no tak, 106,5% od początku roku, a więc no gdyby ktoś chciał spekulacyjnie czy, jeśli ktoś zdecydował się na taką spekulacyjną zabawę, no to w zasadzie mógłby mieć powody do zadowolenia. Ale oczywiście nie ci, którzy są długoterminowymi inwestorami. A jak sprawa w Luksemburgu wygląda? Czy cokolwiek zmieniło się, jeśli chodzi o szanse na cofnięcie tego rozwadniającego przedsięwzięcia?

RR: Co do szans może nie chciałbym jakoś super wielce się wypowiadać, natomiast nie ulega wątpliwości, iż fakt, że Namsen postanowił przekroczyć 95% w akcjonariacie. Jest to jakiś argument za tezami, które my stawiamy, ponieważ my od początków w sądzie stawialiśmy tezę, że celem tej emisji jest tylko i wyłącznie wyciśnięcie wszystkich pozostałych mniejszościowych akcjonariuszy po cenie niższej, niż cena godziwa w celu przeprowadzenia delistingu spółki.
Natomiast powiem tak. Sądy sądu w Luksemburgu działają troszkę inaczej, niż sądy w Polsce. My narzekamy na sądownictwo w Polsce, natomiast tutaj chciałbym podkreślić, że w innych krajach Unii Europejskiej nie jest to również tak wcale różowo i też te wszystkie kwestie trwają. Więc tutaj jeszcze te postępowania niestety potrwają. A w zakresie tego, jak długo to zajmie, nie chciałbym też się deklarować, ponieważ no, jedna ze spraw miała się kończyć, chociażby teraz, w styczniu, w lutym natomiast ze względu na przejście na emeryturę sędziego, który tą sprawę prowadził, od początku, będziemy musieli przechodzić wszystkie posiedzenia w tej sprawie.
Więc, no my jesteśmy cierpliwi, my nie jesteśmy spekulantami, którzy kupili tam po 15 i sprzedali po 20. My mamy czas, więc tutaj walczymy o interes tej grupy akcjonariuszy, która z nami przystąpiła do inicjatywy.
RM: Panie Rafale, a czy cokolwiek jeszcze do zrobienia lub, czy może oczekujecie czegokolwiek jeszcze od Polskich władz, czyli KNF-u, ewentualnie od samej giełdy? Czy one mają jakąkolwiek rolę do odegrania, czy to jest po prostu przegrana sprawa z punktu widzenia polskiej regulacji? Jeśli jest spółka po prostu na paszporcie, czyli jest notowana, ponieważ jest zarejestrowana w Unii Europejskiej, ale nie w Polsce i nie podlega polskiemu nadzorowi?

RR: Jeżeli chodzi o sam squeeze out, no to tutaj polski KNF niestety pewnie może jedynie jakąś komunikację prowadzić z luksemburskim CSSF-em, ponieważ przepisy prawa tutaj jasno wskazują, że to luksemburski CSSF jest właściwy.
Natomiast KNF zawsze może przyglądać się całokształtowi tej sytuacji. Ten wzrost akcji, który jest teraz, on jest oczywiście bardzo pozytywny dla akcjonariuszy. Natomiast mnie osobiście zastanawia, czy to nie wynika z tego, że kupuje na przykład ktoś w imieniu Namsena czy też pana Werewskiego, ponieważ oni wiedzą, że na przykład przy sqeeze oucie, który się może wydarzyć, cena w raporcie, który jest na ich zlecenie przecież robiony, jako większościowego akcjonariusza, jest wyższa niż cena rynkowa.
I dla nich to jest na przykład wprost jasny biznes, bo kupują z rynku od inwestorów taniej, niż będzie w squeeze oucie. Natomiast czy to jest zgodne z przepisami i z tym, jak rynek powinien funkcjonować, oczywiście nie wydaje mi się, że to tak jest. Natomiast to jest moje gdybanie. No ale tutaj na pewno są elementy, którym KNF mógłby się głębiej przyjrzeć.
RM: A także w perspektywie tworzenia Unii rynków kapitałowych jest to przykład ryzyk, które pojawiają się, kiedy regulacja wymyka się państwowym władzom. Rafał Rzeszotarski, doktor nauk prawnych i inwestor był naszym gościem. Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę.
Dbasz o swoje pieniądze? Nie przegap informacji ważnych dla Twojego portfela!

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV