MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Dziś Główny Urząd Statystyczny opublikuje wstępny szacunek wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych za marzec. Z nami jest dziś prof. Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej. Dzień dobry, Pani profesor.
JOANNA TYROWICZ, RADA POLITYKI PIENIĘŻNEJ: Dzień dobry, dzień dobry Państwu.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: Nowalijki już się pojawiły. To tak dla wyostrzenia apetytu dla wszystkich tych, którzy czekają. Ja czekam. Wszyscy czekamy – to trzeba powiedzieć wprost. Ale jednocześnie to warto i chyba kupować dziś, a nie czekać do wtorku, bo we wtorek pierwszy dzień handlu z podniesionym, czy przywróconym vatem na żywność. Co się wtedy stanie? Proszę powiedzieć, czy to będzie mocne uderzenie po portfelach?
JT: Po pierwsze używajmy słowa przywrócony, a nie podniesiony. To nie jest zmiana stawki VAT. To jest powrócenie do stawki VAT, która obowiązywała zanim zaczęliśmy je obniżać. Czemu żeśmy je obniżyli? Dlatego, że (poza tym, że to nie my w sensie bank centralny, tylko rząd) głównie dlatego, że była taka nadzieja, że jak będą niższe stawki VAT, to ceny będą rosły wolniej.
To jest oczywiście absurdalna nadzieja. Ceny rosną tak samo szybko jak rosną i ten efekt obniżenia stawki VAT był widoczny tylko raz w tym momencie, w którym żeśmy je obniżyli. I tak samo będzie tym razem. On może się trochę rozciągnąć w czasie, jeśli niektóre sklepy zdecydują się przekładać czy przenosić, aktualizować ceny o stawkę VAT nie od razu, tylko np. za tydzień, za dwa albo za miesiąc.
Ale będzie to jednorazowa zmiana. Ona nie będzie miała dużego wpływu na zmianę tempa cen, bo to, co jest kluczowe dla nas, żeby zrozumieć to chcemy ustabilizować to jak szybko zmieniają się ceny miesiąc do miesiąca czy rok do roku.
Taka zmiana jak stawka VAT to jest jednorazowy efekt, który nie ma wpływu na to jak kalkulują ceny przedsiębiorcy. Ma trochę wpływ na to, jaką cenę akceptują konsumenci oczywiście, ale znowu jednorazowo.
MD: Czy nie ma Pani takiego wrażenia, że żyjemy w świecie, w którym coraz bardziej akceptowalne w społeczeństwie są takie małe kłamstewka, które się rzuca, np. to, że w niedzielę, kiedy przesuwamy godzinę, kiedy przesuwamy zegarki, (przestawiamy zegarki dwa razy w roku) to śpimy godzinę dłużej albo godzinę krócej. Niektórzy uważają, że to też narasta z każdym dniem. Tak nie jest. W tym przypadku vatu tak obniżono VAT czy zlikwidowano de facto VAT na żywność po to, żeby wyhamować wzrost cen. I tak, jak Pani powiedziała, miało to miejsce tylko jednokrotnie. Czy to nie są właśnie takie małe kłamstewka, które coraz łatwiej przechodzą politykom, którzy o takich rzeczach decydują?
JT: To jest takie udawanie, że jak coś się zakleja plastrem, to tego nie ma, a potem robienie wielkiego halo ze zrywania plastra. Ale to niczego nie zmienia. To, co jest kluczowe, żebyśmy zrozumieli jak działa inflacja. Inflacja działa w ten sposób, że załóżmy, że jest pan wytwórcą sałaty. Ma pan jakieś koszty wytworzenia sałaty, ma pan jakieś poczucie co do tego, jaką cenę zaakceptują Pana odbiorcy. Czy to będą odbiorcy bezpośredni, czy to będą klienci bardziej biznesowi, jest wtórną kwestią.
No i teraz widzi pan, że koszty pana działalności rosną. Wszystko jedno dlaczego. Myśli pan, jaka jest szansa, że jak przełoży te koszty na wyższe ceny, to coś się stanie negatywnego, niekorzystnego z popytem na moją sałatę. I to jest pierwsze pytanie, na które pan odpowiada. A drugie jak już coś się stanie niekorzystnego z popytem na moją sałatę, to czy ja nie wolę sprzedawać mniej sałaty po więcej pieniędzy za każdą, niż sprzedawać tyle samo sałaty co wcześniej, ale każdą z nich nieco nierentowną.
I to jest ten sposób, w który inflacja krzywdzi gospodarkę. Bo moment, w którym firmy dojdą do wniosku, że wolą mniej sałaty, ale z poziomem rentowności to jest ten moment, w którym decyzje firm wspierają mniejszą podaż na rynku przy jednocześnie cały czas wysoko rosnących kosztach i potencjalnie stałym popycie. Czyli napędzamy spiralę inflacyjną. Jedynym sposobem, żeby tego uniknąć to jest dostosować popyt do podaży i przywrócić równowagę w tym całym procesie.
I teraz oczywiście prędzej czy później wygasną jakieś szoki. Oczywiście prędzej czy później producent sałaty uzna, że już nie ma powodu zmieniać swoich cen, ale najważniejsze jest to, że on zmieniał te ceny przez jakiś czas z dużą regularnością. Niska inflacja to jest rzadkie zmienianie cen, czyli taki proces, w którym mówimy o sałacie czy mówimy o samochodzie, czy mówimy o czymkolwiek innym – większość producentów, kiedy myśli o przyszłym roku, podaje dokładnie te same ceny, co przed rokiem. Rzadkie zmiany cen.
Sytuacja wysokiej inflacji to są częste zmiany cen. I teraz jakbyśmy przyjrzeli się polskiej gospodarce, to mniej więcej w drugiej połowie 2019 roku – już wtedy nastąpiła taka sytuacja, że ceny, które wcześniej zmieniały się np. dwa razy do roku, zaczęły się zmieniać kilkanaście razy do roku. I to był ten moment, w którym tak naprawdę inflacja w Polsce się zaczęła.
Zmienianie stawki VAT czy zmienianie, regulowanie jakichś konkretnych cen nie było w stanie zatrzymać ani zmienić tego procesu. Dopiero polityka pieniężna w połączeniu z tym, co się działo po stronie popytowej polskich gospodarstw domowych, była w stanie coś z tym zrobić. No i ten moment, zanim dojdziemy do równowagi, w którym nikt nie zmienia cen prawie w ogóle – jeszcze chwilę, jest w przyszłości. To nie jest już dziś, tylko za jakiś czas.
MD: A inflacja – poziom wzrostu cen z ostatni z tarczami: 2,3% to jest szacunek rynku. Pani mogłaby się podpisać pod tym szacunkiem?
JT: Nie, dlatego, że on jest dla mnie zupełnie bez znaczenia. I teraz spróbuję wyjaśnić dlaczego jest bez znaczenia. Nie dlatego, że nie interesuje mnie bieżąca inflacja, tylko dlatego, że wiemy, że ten szacunek składa się z następujących komponentów. Po pierwsze z tempem gdzieś mniej więcej 7% będą rosły usługi. Z tempem ponad czy w okolicach 5% będzie rósł – tak zwany koszyk dóbr i usług bazowych, czyli to co musimy kupować poza żywnością i paliwami.
I to, że żywność i paliwa będą ciągnęły ten wskaźnik nieco w dół średnio statystycznie nie umniejsza problemów z procesami cenowymi w usługach. W szczególności w koszyku bazowym w ogólności. Czyli nawet gdyby GUS dziś przyszedł i powiedział, że inflacja wynosi 0, to by nie znaczyło, że nie ma inflacji. To by tylko znaczyło, że średnio paliwa w roku w ujęciu rok do roku i żywność w ujęciu rok do roku na tyle staniały, że te 7% wzrosty w innych częściach gospodarki, bardzo ważnej dla nas części gospodarki, (to jest kilkadziesiąt procent koszyka konsumpcji) i one są zrównoważone.
MD: Dla wszystkich nas przypomnienie, że to właśnie na inflację bazową największy wpływ mają decyzje rady. Oczywiście mają wpływ z opóźnieniem, ale to ją uważa się za miarodajną dla decyzji tego gremium. Dlaczego nie jesteśmy w stanie opanować czy zbić tak szybko inflacji bazowej?
JT: (… ) Mamy bardzo dobrą sytuację gospodarczą, szybko rosnące dochody, szybko rosnącą gospodarkę per se, dużo szybciej w 2024, niż w 2023. Przy czym ten wynik w 2023 był trochę zaburzony przez napływ i odpływ naszych gości z Ukrainy. To bardzo wpływa na dynamikę nawet, jeśli w niewielkim stopniu wpływa na poziomy. Więc mamy po prostu dobrą sytuację gospodarczą. W dobrej sytuacji gospodarczej mamy wysoki popyt. Jak mamy wysoki popyt, to niewielu przedsiębiorców widzi konieczność obniżania czy niepodnoszenia cen.
Jednocześnie przy szybko rosnących kosztach pracy czasem czują konieczność podnoszenia cen, więc trudno się spodziewać, żeby nasi krajowi przedsiębiorcy jakoś bardzo szybko zdusili częste zmienianie cen. To po prostu będzie trwało tak samo zresztą, jak trwa w Stanach Zjednoczonych, gdzie jest podobna do naszej sytuacja gospodarcza. Lepsze wskaźniki, ale podobna charakterystyka.
MD: Niepokoi bardzo ten wzrost cen usług. Jakie mogą być konsekwencje tego wzrostu, który utrzymuje się na poziomie dalece przekraczając cel inflacyjny?
JT: Powiedzmy sobie to wprost: trzykrotnie przekraczającym cel inflacyjny. Żeby nie było niedomówień. Usługi są w dużym stopniu pod presją kosztów pracy, ponieważ koszty pracy mają w nich większe znaczenie niż na przykład w wielu sekcjach przemysłowych. No, a koszty pracy rosną bardzo szybko. Mamy relatywnie wysoką dynamikę wynagrodzeń, mieliśmy w 2023. I nic nie wskazuje na to, aby ona w 2024 zwolniła. Mówię teraz o sektorze prywatnym, niekoniecznie o sektorze publicznym.
Wzrost płacy minimalnej to jest tylko jedna z tych składowych w dużym stopniu. Dobra sytuacja na rynku pracy, mocny popyt na pracowników umożliwia pracownikom żądanie wyższych płac a pracodawcom, ponieważ sytuacja gospodarcza jest cały czas bardzo dobra, umożliwia pozytywne odpowiadanie na te żądania. I to właśnie obserwujemy.
MD: Zmian stóp nie będzie w tym roku?
JT: Jeśli pyta pan o moje stanowisko to ja cały czas jestem wierna interpretacji materiałów analitycznych, które dostajemy z Narodowego Banku Polskiego. A te mówią, że inflacja nie wraca do celu. W związku z tym stopy procentowe w Polsce na dzisiaj są zbyt niskie. Co zrobią pozostali moi koledzy? Nie wiem. Jedno co mogę powiedzieć, to, że jakoś tak magicznym sposobem Od końca zeszłego roku wielu analityków ocenia wypowiedzi moich kolegów z rady jako bardziej jastrzębie, niż wcześniej.
MD: Prof. Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej była naszym gościem. Bardzo dziękuję. Życzę spokojnych Świąt, bo w przyszłym tygodniu Rada Polityki Pieniężnej obradować będzie, więc na pewno potrzebna jest siła i spokój przed tym spotkaniem. Joanna Tyrowicz była naszym gościem. Dziękuję pięknie.
JT: Dziękuję Państwu. Wszystkiego dobrego.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV