Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

W NIEMCZECH NASTĄPI RECESJA? (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Czas porozmawiać o niemieckiej gospodarce. Z nami jest dr hab. Sebastian Płóciennik z Ośrodka Studiów Wschodnich i uczelni Vistula. Dzień dobry.

SEBASTIAN PŁÓCIENNIK, OŚRODEK STUDIÓW WSCHODNICH ABiF VISTULA: Dzień dobry.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


MD: Panie profesorze, 21,6 procent. Wydaje się, że widać ten postępujący spadek poziomu inflacji producenckiej, czyli wzrostu cen producentów. Co w takim razie mówi się w Niemczech na temat tego, jak długo ten kryzys inflacyjny może potrwać? Kiedy inflacja wróci do poziomów, których oczekujemy od stabilnej gospodarki?

SP: Z jednej strony inflacja przestała budzić aż tak wielkie emocje. Nie pojawiła się 2 miesiące temu, tylko jest już z Niemcami dłużej. To jest jeden powód. Drugi powód jest taki, że jednak ta inflacja rzeczywiście słabnie, nie jest już tak dotkliwa. I wiąże się to oczywiście ze spadającymi cenami energii. Szczerze mówiąc, mało kto się spodziewał, że ten spadek będzie tak wyraźny i tak szybki. W tej chwili niemieckie magazyny są zapełnione w 80 do 90 procent. Pogoda sprzyja oszczędnościom. Dlatego oczekiwane jest jednak dalsze stabilizowanie się cen energii, a tym samym spadek inflacji.

CZYTAJ TEŻ: SILNY SPADEK INFLACJI PPI W NIEMCZECH

Trzeba jednak dodać, że nawet Bundesbank przewiduje, że w tym roku ta inflacja wciąż będzie wynosić powyżej 7%  (7,2-7,5). Są niektóre instytuty, które mówią, że może spadnie do 5 procent. Czyli wciąż Niemcy będą zmagać się z podwyższoną inflacją, wyższą od tej, którą zakłada się jako cel inflacyjny Europejskiego Banku Centralnego.

MD: Który wynosi 2%, przypomnijmy. Zaglądam właśnie do depeszy przygotowanej przez Destatis, czyli Niemiecką Federalną Agencję Statystyczną, a tam potwierdzenie tych słów. Główną przyczyną wzrostu cen producentów handlowych w porównaniu z rokiem poprzednim jest nadal kształtowanie się cen energii ze względu na dużą wagę cen energii w ogólnym indeksie w połączeniu z wyjątkowo wysokimi zmianami cen. One były w grudniu średnio o 42% wyższe niż w poprzednim roku w grudniu, ale już w grudniu 2022 roku były niższe niż w listopadzie tego samego roku, co przyczyniło się, jak podano tutaj, do spadku.

Produkty ropopochodne. Ich wyższa cena również także kształtowały wyższą inflację. Wzrost cen towarów konsumpcyjnych również w pewien sposób miał wpływ na inflację producencką. W takim razie jak ocenia Pan? Chyba jednoznacznie możemy powiedzieć, że Niemcy fantastycznie wykorzystali możliwość uniezależnienia się od dostaw surowców energetycznych z Rosji, których odcięcie wpływało na wzrost cen energii. Wczoraj niemiecki minister handlu przyznał, że Niemcy są już całkowicie niezależne od dostaw tych surowców. Piątkę możemy im wystawić?

SP: Kanclerz Scholz prawie rok temu, krótko po wybuchu wojny w Ukrainie, użył takiego terminu: „Zeitenwende”, czyli zmiana czasów, okres przełomu. I wskazał kilka obszarów. I jeżeli z tych obszarów wybierzemy energię, to jest to faktycznie ten obszar, w którym ta „Zeitenwende” się dokonała. Jeżeli ktoś mi dwa lata temu powiedział, że Niemcy będą w stanie w tak krótkim czasie uniezależnić się energetycznie od Rosji, to naprawdę trudno byłoby mi w to uwierzyć.

Niemcy w tej chwili planują otwarcie 7 terminali do odbioru LNG. W tej chwili już bodaj trzy są już otwarte. Podpisują kontrakty na długoterminowe dostawy. W tej chwili głównym partnerem jest Norwegia. I co ważne dla biznesu, Niemcy zdecydowały się w listopadzie zeszłego roku do wprowadzenia regulowanych cen energii, czyli gazu i prądu dla firm. Przy czym ta regulacja obowiązuje dopiero od marca dla biznesu. Jednak to też uspokaja oczekiwania. To znaczy biznes już mniej więcej wie, na czym będzie stał i jak planować inwestycje. Bo znika z tej kalkulacji zupełnie nieobliczalny czynnik energii.

Niemcy chciały przeznaczyć na to aż 200 mld euro – na stabilizowanie rynku energii. Jednak w tej chwili wobec tego, co się dzieje na rynkach, widać, że chyba nie cała ta kwota będzie w ciągu najbliższych dwóch lat wydana. Na razie wykorzystano 30 mld, ale w tej chwili nie ma powodu tak naprawdę, by z tego budżetu jakoś bardzo znacząco korzystać w kolejnych miesiącach.

MD: Za co zresztą Niemcy byli bardzo krytykowani, kiedy ogłosili ten program. Mówiono, że to jest zaprzeczenie wspólnego, europejskiego rynku energii. Ale wracając jeszcze do inflacji producenckiej: Czy nie sądzi Pan, że te utrzymujące się, wciąż rosnące jednak ceny, (chociaż to ta dynamika spada, ale ceny cały czas rosną), czy to nie przyczyni się do utraty konkurencyjności niemieckiej gospodarki, która przecież stała na eksporcie towarów?

SP: To jest oczywiście ogromny temat i w Niemczech w mediach, na forach eksperckich krąży nawet taki termin: deindustrializacja – czyli właściwie utrata przez Niemcy tych zasadniczych gałęzi przemysłu, które budowały konkurencyjność tego państwa. I inflacja jest oczywiście jednym czynnikiem, ale naturalnie należy ją wiązać właśnie z cenami energii. Niemcy przede wszystkim obawiają się konkurencji ze strony USA, bo branże energochłonne, kapitałochłonne zaczynają się zastanawiać, czy jednak nie przenieść produkcji do innych krajów.

Czyli tutaj jest ten związek – inflacja i energia. Dodatkowo pojawia się spór z Amerykanami o zakres wsparcia gospodarki, subwencjonwania gospodarki. No, tutaj trzeba wspomnieć o tym Inflation Reduction Act, czyli najnowszej ustawie Joe Bidena, która przeznacza prawie 400 miliardów euro na wsparcie produkcji przemysłowej.

MD: Tam chyba przede wszystkim poszło o samochody i o dopłaty do samochodów produkowanych i składanych w Stanach Zjednoczonych.

SP: Tak, jeżeli Niemcy do tego rynku, nie będą mieli zapewnionego dostępu, to obawiają się z jednej strony właśnie ucieczki niektórych branż, no i przede wszystkim utraty konkurencyjności.

MD: A co to wszystko oznacza dla polskich firm, które handlują z Niemcami? Niemcy to jest nasz największy partner handlowy. Chyba jedna czwarta naszego eksportu, coś w okolicach dwudziestu kilku procent jest eksportowanych do Niemiec właśnie. Polska nie jest pierwszym partnerem handlowym Niemiec rzecz jasna, ale przeskoczyliśmy już Włochy. Co wzrost inflacji producenckiej oznacza dla naszych eksporterów i naszych producentów?

SP: Wzrost inflacji producenckiej z jednej strony oznacza dla nas, jeżeli nasza inflacja producencka nie będzie aż tak dotkliwa, że możemy zacząć, być może skutecznie konkurować o to by dostarczać niektóre dobra do Niemiec. Natomiast moim zdaniem przeważa jednak efekt negatywny. Ta inflacja producencka, jeżeli ona ciąży konkurencyjności niemieckiego przemysłu… Zresztą warto dodać: Wszyscy spodziewają się recesji w Niemczech, poza jednym bodaj instytutem.

Większość wskazuje około minus jeden procent PKB. Więc ta inflacja plus perspektywy dla PKB, no to oczywiście nie jest dobra wiadomość dla naszego przemysłu. Jeżeli tyle sprzedajemy do Niemiec, to kurczenie się tego rynku sąsiedniego na pewno odbije się także na kondycji polskiej gospodarki.

MD: Fantastyczna rozmowa. Bardzo Panu dziękuję. Dr hab. Sebastian Płóciennik, Ośrodek Studiów Wschodnich i Uczelnia Vistula był naszym gościem. Dziękuję pięknie.

SP: Dziękuję bardzo.

CZYTAJ TEŻ: INFLACJA W JAPONII NAJWYŻEJ OD 41 LAT

Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

W NIEMCZECH NASTĄPI RECESJA? (ROZMOWA)

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV