NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Przypomnijmy: przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny na osobę w ubiegłym roku wyniósł 2249 złotych i 79 groszy wobec 2061 złotych i 93 grosze w 2021 – tak podał GUS. W gusowskich tabelach wygląda zatem na to, że na własne wydatki mamy coraz więcej. Inaczej sprawa ma się jednak zupełnie, kiedy uwzględnić się w tych obliczeniach średnioroczną inflację. I o tym porozmawiam teraz z moim i Państwa gościem, którym jest dr Maciej Grabowski, były wiceminister finansów i prezes Centrum Myśli Strategicznych. Dzień dobry.
MACIEJ GRABOWSKI, CENTRUM MYŚLI STRATEGICZNYCH: Witam. Witam panią, witam Państwa. Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: Przeciętny miesięczny dochód rozporządzenia na osobę z ubiegłego roku jest o 9,1% wyższy niż ten z 2021 – wynika z tego co podaje GUS. Jednak uwzględniając inflację tak naprawdę pieniędzy do dyspozycji mamy mniej. I to są dane za ostatni rok, podkreślam. To jak będzie w tym roku? Jak to wygląda w naszej comiesięcznej praktyce zakupowej?
MG: Na pewno inflacja rośnie szybciej niż te dochody rozporządzalne, o których pani mówi i które przytacza GUS. Inflacja w lutym prawie 20%, (18 z dużym haczykiem). Nie tylko w sektorze przedsiębiorstw tak wysokiego wzrostu wynagrodzeń nie ma, ale też jeśli chodzi o całość ten dochód rozporządzalny tak nie rośnie. I niestety to wszystko, co wskazuje, czy te czynniki, które wskazują na zmiany, które nas mogą czekać w tym roku nie oznaczają tego, że ta inflacja nam spadnie, a wynagrodzenia nam nagle zaczną szybko rosnąć. Może być wręcz odwrotnie, to znaczy inflacja będzie spadać przynajmniej ta, którą raportuje GUS.
Natomiast tak naprawdę ta inflacja oczyszczona od cen żywności i energii będzie utrzymywała się na wysokim, pewnie około dziesięcioprocentowym poziomie. To znaczy, że będzie z nami jeszcze przez długi czas, bo to jest ta tzw. inflacja bazowa. Natomiast chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz, która umyka.
Mianowicie to, że my wydajemy też coraz więcej na usługi, które kiedyś były publiczne, które nie są objęte inflacją, rzecz jasna – koszykiem inflacyjnym, a więc takie usługi jak opieka zdrowotna czy edukacja, gdzie płacimy coraz więcej, bo usługi rosną, czy ceny usług rosną bardzo szybko. A więc inaczej mówiąc idziemy do lekarza prywatnego, a nie do państwowej, publicznej opieki zdrowotnej. Albo kupujemy korepetycje, a nie polegamy wyłącznie na szkole. Tego inflacja nie łapie, natomiast to dotyczy naszych portfeli bezpośrednio i stąd jakby ta uciążliwość inflacji jest większa, niż wynika to wyłącznie z danych gusowskich.
NG: Wspomniał Pan o uciążliwej inflacji bazowej, która będzie nam towarzyszyć jeszcze niestety przez dłuższy czas. Pytanie co z tymi wynagrodzeniami? Kiedy Pana zdaniem one dogonią albo przerosną inflację?
MG: Uważam, że to nie jest czas, żeby jeszcze przewidywać taki stan rzeczy. Znaczy to może się zdarzyć, ale na pewno nie w tym roku. To jest odległy czas…
NG: To są dwa lata? Trzy lata? Jaka to jest perspektywa?
MG: No tak można, tak można mówić. Natomiast jeżeli ktoś teraz mówi, co będzie za trzy lata w takich niepewnych czasach i mając te różne kryzysy, które mamy wewnątrz i na zewnątrz, no to można powiedzieć, że to naprawdę jest bardziej projekcja jakaś niż realne przewidywania tego, co się może zdarzyć.
NG: To zatrzymajmy się przy tym co wiemy na pewno. Wiemy na pewno to, że mamy mniej pieniędzy i sporo wydatków. Czy w związku z tym da się przewidzieć z jakich produktów czy usług Polacy będą rezygnować w pierwszej kolejności?
MG: Tych, które nie są konieczne. Także ja myślę, że w przyszłym roku, jak GUS pokaże nam koszyk, taki realny koszyk wydatków konsumpcyjnych, to te rzeczy, które są konieczne, takie jak żywność czy energia w tym koszyku będą stanowiły więcej, a nie mniej. A zauważmy, że w tych bogatych społeczeństwach te właśnie wydatki są na poziomie zwykle o połowę niższym niż w Polsce.
Stąd te zmiany w cenach żywności są u nas tak dokuczliwe, czy bardziej dokuczliwe niż w bogatszych społeczeństwach zachodnich. Więc to z czego możemy zrezygnować – to będziemy rezygnować a więc z tych rzeczy niekoniecznych, takich na przykład energia czy żywność. A w dalszej kolejności, no to na przykład będziemy kupować rzadziej na przykład ubrania, a jeszcze rzadziej chodzić do kina, na jakieś koncerty czy rzeczy związane z kulturą.
NG: W jaki sposób przedsiębiorcy dostarczając czy to usługi, czy to produkty nie pierwszej potrzeby, mogą się przygotować do tego trudnego czasu, który czeka ich w tym roku?
MG: Dobre pytanie, ale to raczej do przedsiębiorcy niż do mnie. Ja myślę, że sprawa jest taka, że ci przedsiębiorcy, którzy mogą i dywersyfikują swoją działalność, czy swoje produkty, czy usługi na zewnątrz i mogą to robić, są pewnie w lepszej sytuacji niż ci, którzy wyłącznie operują na rynku krajowym. No ale pewnie nie każdy może tak funkcjonować. Natomiast wydaje się, że ci, którzy przynajmniej część swojej oferty kierują na eksport, są w lepszej sytuacji niż ci, którzy są wyłącznie zdani na te obszary, które nie są związane z tymi usługami koniecznymi, czystymi produktami, które musimy kupować.
CZYTAJ TEŻ: SPADEK WSKAŹNIKA KONIUNKTURY. CZEKA NAS KRYZYS KREDYTOWY? (ROZMOWA)
NG: Mówimy o perspektywie tego roku. A co nas może czekać w roku przyszłym, już po wyborach? Bo domyślam się, że przed wyborami jeszcze pewnie może nas czekać się trochę programów wsparcia dopłat dla biznesu. No a co jak już kampania się skończy?
MG: Na wsparcie biznesu to raczej bym nie liczył. Raczej bym liczył na na pewne populistyczne działania nakierowane na konsumentów. Natomiast to, co nas może czekać w przyszłym roku to jest to, że koszty obsługi długu będą nam rosły. W takim przypadku jak my mamy w tej chwili, a więc jednak ta nierównowaga fiskalna może doprowadzić do tego, że koszty długu będą rosły i to nam spowoduje, że jeszcze bardziej będziemy musieli zaciskać pasa.
No i też żeby z tą inflacją walczyć. To wszystko jest złym scenariuszem dla gospodarki, która nie lubi takich szoków i takich nagłych, że tak powiem, zawirowań. Bo to utrudnia przede wszystkim inwestycje. Inwestycje w przypadku inflacji powyżej 10 procent są po prostu obarczone znacznie wyższym, nie tylko kosztem, jeżeli się finansuje z zewnątrz, ale przede wszystkim niepewnością. Bo niepewność przy tak wysokiej inflacji powoduje, że po prostu nie jesteśmy w stanie przewidzieć po ile będziemy sprzedawali nasze produkty i usługi. To jest to coś, na co cierpi nasza gospodarka najbardziej, a więc niska stopa inwestycji. A niestety przy tak wysokiej inflacji, przy tych perspektywach, które mamy na najbliższe miesiące i następny rok to się raczej nie zmieni.
NG: A propos inflacji i topniejących dochodów. Rzecznik Praw Obywatelskich podniósł po raz kolejny kwestię podatku Belki i prosi minister finansów o zajęcie stanowiska. Przydałoby się w związku z szalejącą inflacją ulżenie i oszczędzającym, i inwestorom i pewne zmiany. Pytanie na ile to jest realne? Czy Pana zdaniem są jakiekolwiek szanse na to, by zmiany w podatku Belki mogły być i zostały dokonane?
MG: Trzeba popatrzyć jaki to skutek ekonomiczny – by było zwolnienie choćby części tych podatników, którzy opłacają ten podatek. No po prostu by była większa zachęta do tego, żeby te depozyty w instytucjach finansowych gdzieś lokować, a więc po prostu kapitał był tańszy, co by mogło wpłynąć na zwiększenie inwestycji. Ja z taką sympatią odczytałem te zapowiedzi ministra finansów czy Ministerstwa Finansów dotyczące tego, że chciałby, żeby ten podatek był zróżnicowany w zależności od wysokości uzyskiwanych dochodów z kapitałów, bo to wydaje się mieć sens również dla tych najmniej oszczędzających i jakby pomaga oszczędzającym, którzy nie dysponują dużymi kapitałami.
Natomiast chciałbym też zwrócić uwagę na to, gdzie jest zasadniczy problem związany z tym, żeby zwiększać aktywność, no w szczególności banków i tą działalność inwestycyjną w bankach. A mianowicie podatek bankowy, który jednak jest nakładany właśnie na aktywa banków.
Czyli jeżeli bank pożycza więcej, kredytuje więcej gospodarki, to jest łupiony jeszcze tym podatkiem, co jest ewenementem na skalę światową. Więc tutaj bym nie zapominał o tym, żeby jednak ulżyć tam, gdzie to jest potrzebne gospodarce. A więc w szczególności w inwestycjach i zarówno od strony pozyskiwania kapitału, szczególnie od tych najdrobniejszych ciułaczy, jak i od strony tych, którzy potrzebują tego kapitału, czyli przedsiębiorców, żeby banki nie były karane za to, że ten kapitał właśnie do przedsiębiorców kierują.
NG: Podatek bankowy to już kolejna potężna kwestia, ale myślę, że to już zostawimy na następną rozmowę. Na razie dziękuję pięknie za spotkanie. Dr Maciej Grabowski, były wiceminister finansów i prezes Centrum Myśli Strategicznych był naszym gościem. Dziękuję bardzo.
MG: Dziękuję bardzo również.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV