ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: A my łączymy się z Marcinem Biechowskim, założycielem firmy OZE-Biomar, jednego z największych, a może największego gracza, jeśli chodzi o technologię związaną z fotowoltaiką. Witam bardzo serdecznie.
MARCIN BIECHOWSKI, OZE-BIOMAR: Dzień dobry panie redaktorze. Dzień dobry Państwu.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: Czy to jest coś, co Pana, jako człowieka z branży fotowoltaicznej niepokoi? Albo ma Pan wrażenie, że Tauron próbuje się zacząć bronić przed prosumentami? Czy rzeczywiście są nadużycia, które wymagają… korekty, nazwijmy to?
MB: Nie, oczywiście nie niepokoi. To są zasadne kontrole. Szczerze mówiąc tak, jak czytamy sobie w materiałach czy Tauronu czy innych operatorów, wygląda na to, że rzeczywiście część mikroinstalacji montowana jakby na fali boomu przez firmy niekoniecznie specjalizujące się w fotowoltaice, miała albo moc przekroczoną, albo pozmieniane nastawy falowników. I te kontrole to tak naprawdę po pierwsze, że jakby zakład energetyczny ma prawo kontrolować mikroinstalacje, bo to jest jakby nie patrzeć sieć elektroenergetyczne nasza cała.
Do tego te kontrole wzięły się tak naprawdę z tego, że sami użytkownicy fotowoltaiki zgłaszali nieprawidłowości w działaniu własnych systemów i jakby zakłady energetyczne zaczęły się przyglądać przy danej lokalizacji, co się dzieje dookoła. Okazywało się, że dookoła jest w wielu przypadkach większa moc wpuszczana do sieci niż ktoś ma zgłoszone źródło wytwórcze z prądu z fotowoltaiki.
RM: Panie Marcinie, a skąd są te rozbieżności? Czy to było tak, że sobie dokładali paneli, żeby mieć więcej energii? Była z tego jakaś korzyść konkretna?
MB: Ciężko mi powiedzieć, dlaczego tak jest. Natomiast można sobie wyobrazić, że bierze się to z tego, że tak, jak pan redaktor mówi, ktoś tam sobie chciał mieć większą moc niż mu pozwalały na to na przykład moce umowne, które ma z zakładem energetycznym. Bo to bierze się z tego, że rzeczywiście najprawdopodobniej ktoś tam sobie tak brzydko mówiąc w cudzysłowie: podrasowywał tą swoją mikroinstalację, czyli na przykład dokładał jeszcze troszeczkę paneli i najwyraźniej na przykład nie zgłaszał aktualizacji, a ma do tego obowiązek. Czyli to trzeba zgłosić, każdą zmianę i ma się na to 14 dni. Zapewne po, żeby tej mocy mieć więcej dla siebie. Gdzieś tam dokładał albo…
RM: Nie wszystko się udaje zużyć, rozumiem, a część wpada do sieci. No i zaczyna się problem, który ile może kosztować w karze?
MB: Zakład energetyczny, jako taki nie może nałożyć kary, natomiast po przeprowadzonej kontroli może zgłosić sprawę do Urzędu Regulacji Energetyki i Urząd Regulacji Energetyki może nałożyć karę grzywny 1000 zł za taką sytuację.
RM: No, być może przejście na net metering byłoby jakimś rozwiązaniem, ale z jakichś powodów posiadacze paneli słonecznych bronią się jak mogą przed net billingiem, czy net metringiem, czyli systemem, w którym za wyprodukowaną energię dostają zapis na swoim koncie, który mogą wykorzystać na zakup energii elektrycznej, kiedy jej potrzebują. Bo jest to wyraźnie mniej korzystne rozwiązanie niż stary system, czyli tak zwany net billing.
Policzyliśmy stopę opłacalności net billingu za ostatnie 13 miesięcy od listopada 2022 do listopada 2023 za cenę sprzedaży przyjęliśmy wskaźnik RCEm, ogłaszany raz w miesiącu przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne, za cenę zakupu cenę dotowanego prądu z dostawą do domu, czyli przy założeniu, że zmieściliśmy się w limicie 2 tysięcy kilowatogodzin rocznego zużycia.
Jak widzimy na wykresie tylko przez dwa miesiące w listopadzie i grudniu 2022 roku, kiedy VAT na energię elektryczną wynosił 8%, cena sprzedaży energii przewyższała nieznacznie cenę zakupu. W efekcie średnia cena sprzedaży wyniosła 72% średniej ceny zakupu, czyli o 8 punktów procentowych mniej, niż w przypadku starego systemu, bo w nim prosumenci odzyskują 80% wyprodukowanej energii. Jeśli pod uwagę weźmiemy tylko obecny rok, czyli czas po przywróceniu 23 procent VAT na energię elektryczną, za sprzedaż prądu dostajemy średnio tylko 67% ceny, którą musimy zapłacić za zakup energii, czyli o jedną szóstą mniej niż w samym systemie.
Panie Marcinie, dlaczego ten system jest tak ustawiony, że to rozliczenie bieżące jest tak bardzo nieopłacalne? To musi tak być? Czy mogłoby to być zorganizowane inaczej?
MB: To jest tak naprawdę okres przejściowy w tym momencie. Ten net billing ma w założeniu też się zmienić, czyli ma być rozliczenie godzinowe. Ostatnie wszystkie programy z Moim Prądem, dotacyjne były też dotacjami na magazyny energii, w związku, z czym magazynowanie energii i sprzedawanie jej w cyklu rzeczywistym na pewno zmieni tutaj to rozliczenie na korzyść.
Natomiast prawdą też jest, że rzeczywiście większość z tego miliona 300 tysięcy mikroinstalacji nie ma magazynów energii, mimo zachęt. Rzeczywiście gdzieś tam prosumenci przyzwyczaili się do tego rozliczenia pierwszego, czyli systemu prosumenckiego z upustami, gdzie 80% sobie tej nadwyżki odbierają i jest to dla nich korzystniejsze.
RM: Ale temat jest bardzo interesujący. Zdecydowanie rozwój fotowoltaiki prosumenckiej został zahamowany przez ten nowy system, więc warto wrócić do dyskusji o tym, jak dalej powinien być kształtowany. Najlepszy dowód pewnej nieefektywności to to, że cena energii, która na giełdzie zmienia się z godziny na godzinę jest ustalana, jeśli chodzi o odkup od prosumentów raz w miesiącu w połowie poprzedniego miesiąca. Marcin Biechowski, założyciel OZE-Biomar był naszym gościem. Dziękuję bardzo serdecznie.
MB: Dziękuję bardzo.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV