Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

UKRAIŃSKI CEMENT ZALEWA RYNEK (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Szacuje się, że jeszcze w tym roku import cementu z Ukrainy osiągnie znacznie powyżej pół miliona ton, a w 2025 może przekroczyć nawet milion – alarmuje polska branża cementowa. Krzysztof Kieres, przewodniczący Stowarzyszenia Producentów Cementu jest naszym gościem. Witam bardzo serdecznie.

KRZYSZTOF KIERES, STOWARZYSZENIE PRODUCENTÓW CEMENTU: Dzień dobry.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


RM: Wygląda na to, że po produktach rolnych cement jest takim kolejnym obszarem, który wymagałby jakiejś regulacji handlowej w stosunkach z Ukrainą.

KK: Tak, to prawda. Co prawda nie mamy takiej siły przebicia jak rolnicy i nie zamierzamy stosować tego typu form protestu, ale już w tej chwili bijemy na alarm, że tendencja, którą obserwujemy, a więc wzrostu importu z Ukrainy i zalewania polskiego rynku, jest bardzo niebezpieczna.

RM: Na czym to niebezpieczeństwo polega?

KK: Przede wszystkim mamy nierówne warunki działania, czyli ja to nazywam, że mamy do czynienia z nieuczciwą konkurencją. Przemysł cementowy w Europie i w Polsce, Szczególnie w Polsce jako kraju granicznym, leżącym na zewnętrznej granicy Unii Europejskiej, jest obciążony wysokimi kosztami polityki klimatycznej. Przede wszystkim jesteśmy zobowiązani do zakupu praw do emisji CO2. Wiadomo, przemysł cementowy jest mocno emisyjny, natomiast kraje położone poza obszarem Unii Europejskiej tego typu kosztów nie ponoszą. Ponadto pewnym odpryskiem tej polityki klimatycznej są wysokie ceny energii, ponieważ w zależności od miksu one też są obciążone prawami do emisji CO2. Tych kosztów producenci spoza Unii Europejskiej nie ponoszą. W związku z tym już na starcie ich koszty produkcji są znacznie niższe, co pozwala przewozić cement nawet na duże odległości. No i my jesteśmy pierwszym rynkiem, który do tego celu jak najbardziej się nadaje.

RM: A na ile to jest, może być tak, że kiedy zacznie się odbudowa Ukrainy, no to będziemy mieli odwrotny problem, bo będzie nam brakowało importu, bo całość będzie jednak zagospodarowywana w kraju?

KK: Tak, my wtedy jako branża również deklarowaliśmy określoną pomoc, przede wszystkim przy odbudowie zniszczonych cementowni, jak również gdyby brakowało cementu, jesteśmy w stanie eksportować nasz cement na rynek ukraiński. To jest oczywiście odległa perspektywa. Mówimy o tym tu i teraz, ponieważ warunki w jakich działamy, są zdefiniowane przez politykę Unii Europejskiej. No i nie jesteśmy w stanie ich uniknąć.

RM: Jakiego rodzaju rozwiązań byście oczekiwali od, rozumiem rządu w kwestiach regulacji importowych? Chociaż to zdaje się Unia Europejska reguluje w tej chwili stosunki handlowe z zagranicą.

UKRAIŃSKI CEMENT ZALEWA RYNEK (ROZMOWA)
źródło: BIZNES24

KK: Przytoczę tutaj przykład Białorusi. Kilka lat temu również mocno alarmowaliśmy, że tamten cement również zalewa polski rynek. Niestety żadne apele nie odnosiły wtedy skutku. Dopiero pełnoskalowa wojna i zaangażowanie Białorusi po stronie Rosji spowodowało, że Unia Europejska właśnie wprowadziła embargo również na import cementu i w tej chwili import cementu z Białorusi jest zerowy. Mamy świadomość, że politykę w zakresie importu do Unii Europejskiej właśnie kształtuje Unia Europejska. W związku z tym sam rząd też ma niewiele instrumentów, jeżeli chodzi o ograniczenie tego importu. Są oczywiście różne mechanizmy protekcjonistyczne, ale wolelibyśmy, żeby rozwiązanie miało charakter systemowy, a nie takiego doraźnego łatania dziury.

RM: Ale widzicie jakieś możliwe rozwiązanie?

KK: No, przede wszystkim pokładamy dużą nadzieję w tak zwanym podatku węglowym na granicy Unii Europejskiej. Ten osłabiony CBAM, czyli Carbon Border Adjustment Mechanism ma wyrównywać te szanse, jeżeli chodzi o koszty produkcji. Z tym, że on ma wejść dopiero do życia od 1 stycznia 2027 roku.

W tej chwili jest tak zwana faza testowa, gdzie importerzy, którzy sprowadzają towary obarczane śladem węglowym muszą składać deklaracje, ile tego dwutlenku węgla jest w danym produkcie i po okresie przejściowym musieliby płacić opłatę wyrównawczą, co by wyrównywało przynajmniej w tym zakresie koszty produkcji.

Z tym, że oczywiście jest tutaj sporo niedomówień, ponieważ w tej chwili jesteśmy w fazie testowej, czyli są na razie deklaracje, ile tego CO2 jest w danym produkcie. Natomiast widzimy, że system może być nieszczelny, są różne możliwości jego nadużywania. Mało tego, kraje nieobarczone tą polityką klimatyczną będą mogły same kształtować w jakiś sposób opłaty za emisję CO2, które nie muszą być konkretnie adekwatne do rozwiązań europejskich, ale będą stwarzać wrażenie, że również ponoszą jakieś koszty polityki klimatycznej. Tego nie wiemy, jak to faktycznie będzie funkcjonować. Poza tym mamy jeszcze prawie dwa lata na to, żeby ten mechanizm wszedł w życie.

RM: Które kategorie cementowni są najbardziej zagrożone w tej chwili? Duzi gracze czy drobni lokalni?

KK: Rynek cementowy w Polsce jest ustabilizowany. Główne zakłady leżą na południu kraju. To jest związane z obecnością surowca. W związku z tym cały rynek jest zagrożony. Jeżeli cement jest takim towarem, którego nie opłaca się wozić na duże odległości, ponieważ stosunek kosztów produkcji do kosztów transportu jest niewspółmierny to cement ukraiński ma tę przewagę, że ma dużą rezerwę kosztową. Jeżeli wjeżdża nawet tylko na tereny wschodnie Polski to ci producenci, którzy tam leżą na ścianie wschodniej muszą się przesunąć dalej do Polski centralnej.

RM: Bardzo serdecznie dziękuję.


Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

Kup dostęp online do telewizji BIZNES24

UKRAIŃSKI CEMENT ZALEWA RYNEK (ROZMOWA)

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV