Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

STRAJK W PORTACH W USA (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Na początku tygodnia około 50 tysięcy portowców-dokerów na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych i w Zatoce Meksykańskiej podjęło strajk, zatrzymując tym samym przeładunek towarów wartych miliardy dolarów. Tak się składa, że europejski eksport do Stanów Zjednoczonych to głównie porty na wschodnim wybrzeżu. Ewentualnie można by je opłynąć i wejść do portów w Zatoce Meksykańskiej, ale te też strajkują. Można więc powiedzieć, że Europa, podobnie zresztą jak Ameryka Południowa, została odcięta od amerykańskich rynków. Pytanie na jak długo.

Postanowiliśmy porozmawiać z insiderem rynku logistycznego Cezarym Ewertowskim, wiceprezesem firmy logistycznej Adecon. Witam bardzo serdecznie.

CEZARY EWERTOWSKI, ADECON: Dzień dobry panu, dzień dobry Państwu.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


RM: Pytanie pierwsze brzmi: czy cokolwiek wiadomo firmom logistycznym na temat tego, jak długo te strajki mogą trwać i jakie są perspektywy odblokowania transportu do Stanów Zjednoczonych?

CE: Nic nie wiadomo. Tak naprawdę nic nie wiadomo, strajk zaczął się tak naprawdę dobę temu, bo to było w nocy z poniedziałku na wtorek z 30. strajk zaczął się 1 października i tak naprawdę nasi partnerzy po stronie amerykańskiej również na razie sugerują strategię wait and see. wiemy, czy rozmowy wracają jakoś, czy rozmówcy wracają do stołu negocjacyjnego, czy nie. Na razie minęła pierwsza doba. Wiemy tylko, że koszty tego będą katastrofalne.

RM: Z punktu widzenia transportu statki wejdą na redę i będą czekały, aż skończy się strajk? Będą zawracane? Azja może chociaż znaczną część transportuje tak naprawdę dookoła globu i też przez porty na wschodnim wybrzeżu. No, ale Azja może eksportować przez zachodnie wybrzeże przynajmniej dopóki porty się nie zapchają. Są wykorzystane moce przeładunkowe w jakieś 70% z tego co czytałem, więc jest jakiś zapas. No, ale Europa jest w sytuacji w zasadzie bez wyjścia, no bo chyba na zachodnie wybrzeże nie bardzo jest jak płynąć?

CE: Jest jak płynąć. Pływamy, wysyłamy towary z Europy, z Polski na zachodnie wybrzeże. Tylko co nam z towaru, który trafił do Los Angeles, jeżeli był przewidziany do wysłania do klienta, na przykład do Nowego Jorku? Raz, że jest to bardzo ekstremalnie trudne do zgrania, jeżeli chodzi o moce, o te capacity na statkach, ponieważ te statki, które pływają na wschodnie wybrzeże, na zachodnie wybrzeże, również mają określone wejścia, określone sloty czasowe w poszczególnych portach. I to nie jest tak, że możemy nagle zwiększyć cały przepływ razy dwa.

Ocenia się, że porty na zachodnim wybrzeżu USA mogą przyjąć teoretycznie około 20% tego, co w tej chwili będzie zablokowane, jeżeli chodzi o wschodnie wybrzeże. Natomiast operacja logistyczna jest według mnie nie do zrobienia. Dzisiaj już się takich rzeczy nie da zrobić raczej.

RM: To w takim razie na przykład jak się dostosowujecie do sytuacji? Czy kontenery, towary, które jeszcze nie ruszyły, po prostu będą stały w Europie, czekając na zmianę sytuacji? Czy będą nadal ładowane, statki będą płynęły wolniej, żeby jakoś dopłynąć w momencie, kiedy być może będzie po strajku? Jak taką sytuację się rozwiązuje w ogóle w Waszej branży? Jaki jest pomysł?

STRAJK W PORTACH W USA (ROZMOWA)
źródło: BIZNES24

CE: Panie Romanie, na tego typu sytuacje nie ma gotowych rozwiązań. To jest kolejna sytuacja w ostatnich latach, która ułatwia nam, wszystkim spedytorom bardzo pracę. Zaczęło się od pandemii, potem od zerwanych łańcuchów dostaw, przez wojnę, przez sytuację na Morzu Czerwonym. Ataki na statki, statki stojące w poprzek Kanału Sueskiego, blokujące ruch na wiele tygodni to wszystko powoduje, że my tak naprawdę jesteśmy jako branża w ciągłym takim kołowrotku zdarzeń, które tylko utrudniają normalną pracę.

Nie ma na to rozwiązań. Każdy przypadek jest traktowany osobno. Z każdym klientem rozmawiamy osobno, z każdym armatorem rozmawiamy inaczej. Armatorzy na około tydzień temu, tydzień przed takim już prawie że pewnym podjęciem tego strajku, zaczęli dokładać dodatkowe koszty do stawek frachtowych. Ja Państwu powiem tylko tyle: te koszty wahają się pomiędzy 800 dolarów za kontener dwudziestostopowy do nawet 3 tysięcy dolarów u niektórych armatorów za kontener czterdziestostopowy. To jest dodatek strajkowy. Mogą, wprowadzają. Przypomnę jedynie, że na dzisiaj stawka frachtowa do Chin z Polski – goły fracht morski to jest około 100-200 dolarów, więc widzimy jaka jest różnica w kosztach tutaj, jeżeli chodzi o rynek amerykański.

RM: Jasne. Czyli armatorzy będą przerzucali na logistyków i ich klientów koszty. A na koniec tej całej układanki europejscy eksporterzy zostaną ze swoimi towarami, których po prostu nie są w stanie do Stanów wyeksportować. No i pytanie jak duża będzie skala strat po naszej…

CE: Nie zostaną, bo spirala potrzeb eksportowych nakręci się tak mocno, że ceny wystrzelą jeszcze bardziej w górę ze względu na to, że wszyscy będziemy chcieli potem, po zakończeniu, mam nadzieję wkrótce strajku będziemy chcieli nadgonić, a to nadganianie będzie trwało bardzo długo. Specjaliści obliczają, że jeden dzień zamkniętych portów powoduje siedem dni wracania do normy. Tak więc czeka nas niezły kołowrotek.

RM: Cezary Ewertowski, wiceprezes firmy logistycznej Adecon, był naszym gościem. Dziękuję serdecznie.


Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

Kup dostęp online do telewizji BIZNES24

STRAJK W PORTACH W USA (ROZMOWA)

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV