Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

ŚRODKI Z KPO PODBIJĄ INFLACJĘ? (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Wobec najniższego odczytu inflacji od 3 lat realne płace wzrosły w rekordowym tempie. Z nami jest Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej. Dzień dobry Pani profesor, witam w BIZNES24.

JOANNA TYROWICZ, RADA POLITYKI PIENIĘŻNEJ: Dzień dobry. Dzień dobry Państwu.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


MD: Pani profesor, zacznijmy od tych środków z KPO, bo to jest dobra informacja niewątpliwie dla polskiej gospodarki, dla inwestycji, które mają w Polsce powstać. Ale czy tak olbrzymia masa środków może wpłynąć na odczyt inflacji, na wzrost cen w dłuższej, jak rozumiem perspektywie przyznawania tych środków?

JT: Jak popatrzymy na inwestycji w PKB, to nawet gdyby te środki trafiły w krótkim czasie do naszej gospodarki, to nie jest to dużo. Nie jest to na tyle wzrost inwestycji, żeby miał jakiś kolosalny wpływ na koszty producenta. Więc to chyba nie jest aż tak strasznie ważny aspekt. Ważniejszy jest oczywiście aspekt wiarygodności kraju. Brak tych środków był z perspektywy inwestorów zagranicznych trudny do zrozumienia. I dobrze, że ta kwestia zostanie uregulowana.

MD: A wracając do kwestii płac oraz ożywienia w handlu mamy za sobą w tym tygodniu dane o realnym wzroście płac, najwyższym od lat i ożywieniu w handlu wczoraj widoczne we danych o sprzedaży detalicznej. Czy za zaburzą tempo dezinflacji?

JT: Ja bardzo Państwa proszę wszystkich, nie tylko pana, ale Państwa wszystkich, żeby absolutnie nigdy w życiu więcej nie interpretować wzrostu wynagrodzeń rok do roku w styczniu. Dlaczego? Dlatego, że Główny Urząd Statystyczny (to jest po prostu cecha tych badań), co roku wymienia próbę przedsiębiorstw, które informują go o wynagrodzeniach. I kiedy mierzymy coś rok do roku, w styczniu to mamy dwie rzeczy na raz.

Po pierwsze, być może prawdopodobnie w znacznym stopniu wynagrodzenia wzrosły, ale po drugie pytamy w tym roku inne firmy o poziom wynagrodzeń, niż pytaliśmy w zeszłym roku. Więc te dwie rzeczy się mieszają. I Główny Urząd Statystyczny jak do tej pory nie ma, nazwijmy to „świetlistego” rekordu losowania, co roku tej samej próby, za każdym razem wyraźnie, jak się popatrzy w dane ten styczeń jest inny i w związku z tym, jeśli cokolwiek chcemy wiedzieć więcej o dynamice wynagrodzeń w Polsce, to trzeba poczekać niestety do marca na dane za luty. I dopiero, kiedy się popatrzy na dane luty do stycznia odpowiednio odsezonowane, (a najlepiej jakby się w ogóle patrzyło na dane w marcu) to będziemy cokolwiek wiedzieli.

Ja wiem, że Pan jest rozczarowany, bo chciałby Pan dostać jakąś interpretację, która ma charakter ekonomiczny, ale na dzisiaj niestety mamy problem statystyczny. I nie wiemy jak duży on jest. Więc o ile jestem skłonny przyjąć, że wynagrodzenia rosną szybciej niż się wcześniej wydawało, że mogą rosnąć, o tyle daleka jestem od interpretowania tej publikacji, która się ukazała, dotyczącej wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw, jako jakiegoś rozstrzygnięcia kwestii, jak będą rosły wynagrodzenia w Polsce w 2024 roku.

MD: Bardzo Pani dziękuję w takim razie za tę informację, cenną niezwykle, bo ona rzeczywiście zmienia postrzeganie tych styczniowych odczytów o wzroście płac. A sam handel? Czy sprzedaż detaliczna, to odbicie trzyprocentowe, czy ono nam może coś powiedzieć na temat np. zmiany w prognozie inflacji?

JT: Tu z kolei mamy prostszą sytuację, jeśli chodzi, o jakość statystyczną danych, natomiast trudniejszą interpretacyjnie. Mieliśmy słabsze dane w grudniu i lepsze dane w styczniu. I to jest niepokojące, to znaczy sugeruje, że są jakieś problemy w mierzeniu tego, co się dzieje. Bo mało prawdopodobne jest, żeby nasz popyt się aż tak dramatycznie w ujęciu rok do roku zmieniał.

Znaczy generalnie albo konsumujemy więcej, albo mniej. I teraz, co może tutaj rzutować jeszcze. Nie jest tak, że w jednym miesiącu konsumujemy więcej, a w drugim mniej. (Rozumie pan, co próbuję powiedzieć?) To może są czynniki sezonowe i czynniki jednorazowe. I być może w zeszłym roku takim czynnikiem jednorazowym było to, że jeszcze w dużym stopniu dane o sprzedaży detalicznej za grudzień, jeszcze w pewnym stopniu obejmowały taki handel przygraniczny i to, co jest związane z obecnością naszych ukraińskich gości w Polsce, w tym taką obecnością przejściową, tak to nazwijmy, która być może w tym roku wystąpiła w mniejszej skali, co mogłoby tłumaczyć, czemu są słabsze dane za grudzień.

ŚRODKI Z KPO PODBIJĄ INFLACJĘ? (ROZMOWA)

Bo to nie jest prawda, nie pana i nie moja konsumpcja spadła, tylko mniej osób w Polsce konsumowało. W tym sensie jest to jedna z potencjalnych interpretacji dotyczących danych grudniowych. No i w tym sensie styczeń byłby kontynuacją tego trendu odbicia konsumpcji, którego wszyscy się spodziewają. I jedyna dyskusja, jaka jest dzisiaj wśród analityków i specjalistów to jest, jak silne będzie to odbicie i może nie tyle, że jak szybkie, bo to już jest albo nie ma, ale jak dynamicznie to będzie przerastało. Nie tylko do jakiej skali, ale jak bardzo szybko.

Wiadomo, że przy wzroście płacy minimalnej i dużym wzroście wynagrodzeń w sektorze publicznym, który się jeszcze nie wydarzył wiadomo, że przy rosnących świadczeniach społecznych itd. trudno się spodziewać, żeby konsumpcja gospodarstw domowych (jedną z jej miar jest sprzedaż detaliczna) nie wzrosła.

MD: No tak, ale wydarzy się, jak rozumiem dopiero pewnie w marcu? Albo w kwietniu?

JT: Dyskutujemy o tym, kiedy ludzie mogą faktycznie wydawać więcej pieniędzy. Jedna rzecz to jest wiedzieć, że płaca minimalna wzrośnie, a druga to dostać te pieniądze do kieszeni. I teraz najprawdopodobniej, jeśli ludzie dostali faktycznie wyższe wynagrodzenia z powodu wzrostu płacy minimalnej do kieszeni, to dostali je dopiero pod koniec stycznia, więc małe szanse, żeby to w znaczącym stopniu wpłynęło na odczyty styczniowe. Jeśli mówimy o sektorze publicznym i wzroście wynagrodzeń tam, no to te pieniądze trafią do gospodarstw domowych, do polskich rodzin dopiero w marcu i też najprawdopodobniej nie pierwszego marca, tylko w momencie wypłacania wynagrodzenia, czyli bardziej pod koniec miesiąca.

Więc tak naprawdę dopiero kwiecień to będzie ten miesiąc, w którym w pełni zrealizują się wzrosty wynagrodzeń. Do tego w marcu jest zawsze waloryzacja emerytury, to znaczy marcowa emerytura, jest już zwaloryzowana, więc rosną dochody tych osób, tych gospodarstw domowych, które utrzymują się w pewnym lub całkowitym stopniu z tego świadczenia. Więc tak naprawdę taki prawdziwy wzrost możliwości konsumpcyjnych to się pojawi dopiero właśnie pod koniec pierwszego kwartału.

MD: No właśnie. I pod koniec pierwszego kwartału kończyć się będą tarcze antyinflacyjne, tak zwane tarcze antyinflacyjne. Przede wszystkim tarcza, która zniosła VAT na żywność. Od 1 kwietnia i to nie jest żart, powrócić ma wyższy VAT. Czy to oznacza duży skok inflacji?

JOANNA TYROWICZ W SENACIE
PROF. JOANNA TYROWICZ W SENACIE. Fot. Tomasz Ozdoba, Kancelaria Senatu)

JT: Jeśli chodzi o VAT na żywność, to jest to kwestia jednego punktu procentowego. Natomiast ja też nie chciałbym, żeby to zostało zinterpretowane, że ja mówię, że tak będzie albo tak nie będzie. To nie jest decyzja ani Rady Polityki Pieniężnej, nie moja, tylko rządu i większości parlamentarnej. Zobaczymy, co się wydarzy.

MD: O jeden punkt procentowy, czyli podbicie to nastąpi od kwietnia, jak rozumiem. O ile dobrze interpretuję Pani słowa. Natomiast w późniejszych miesiącach…

JT: Jeżeli to się wydarzy.

MD: O ile to się wydarzy. A jeżeli się wydarzy zdjęcie tarcz na energię, to jakiej mocy może być to uderzenie?

JT: To jest za każdym razem pytanie jak to zostanie przeprowadzone. Bo gdyby to było tak o, w sensie, że zdejmujemy tarcze i od jutra płacimy te taryfy, które Urząd Regulacji Energetyki już zaakceptował, no to mówimy o czterech punktach procentowych. Czyli jeśli inflacja do tego miesiąca wynosiła 4, to od przyszłego miesiąca wynosiłaby 8. Tak dla ustalenia uwagi podaję dwa przykłady. Nie, że to są jakieś liczby, które mają sens.

Ale czy rzeczywiście to zostanie w ten sposób zrobione? Czy będą jakieś kroki pośrednie, np. dochodzenia do… Bo, co się wydarzyło? My, jako gospodarstwo domowe w Polsce płacimy dzisiaj ceny energii niższe, niż w 2022 roku w styczniu.

MD: Tak.

JT: Czyli mamy w 2024 roku niższe ceny energii niż w 2023 i 2022. I teraz ta interwencja w koszty, które ponosimy, ona się toczyła wtedy, kiedy przez cały czas Urząd Regulacji Energetyki akceptował wyższe taryfy od strony wytwórców energii, akceptował, czyli przyjmował ich uzasadnienie dla wzrostu taryf, związane z kosztami funkcjonowania, ale także z opłatami przesyłowymi, paroma innymi rzeczami, które nie są związane z cenami surowców.

No i jesteśmy dzisiaj na dużo wyższym poziomie tych zaakceptowanych taryf, niż były w styczniu 2022 roku, a płacimy, jako gospodarstwa domowe nawet mniej, niż płaciliśmy w styczniu 2022 roku. Powstała ogromna luka. I trzeba wymyślić jakiś sposób przejścia z tego stanu, w którym jesteśmy dzisiaj, do tego, który wynika ze stawek regulacyjnych. Ale jak to zostanie przeprowadzone, to nie jest obszar działania…

MD: …Ale zapowiedziała to już pani ministra Hennig-Kloska, która zapowiedziała, że będzie to stopniowe przechodzenie do wyższych cen. Bardzo Pani dziękuję, Pani profesor. Joanna Tyrowicz, członkini RPP była naszym gościem. Bardzo dziękuję. Dobrego dnia.

JT: Wzajemnie, miłego weekendu.


Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

Kup dostęp online do telewizji BIZNES24

ŚRODKI Z KPO PODBIJĄ INFLACJĘ? (ROZMOWA)

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV