ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Teraz o pieniądzach ze sprzedaży detalicznej będziemy rozmawiać, proszę Państwa. Bo to drugi zestaw z szeregu różnych ważnych i mniej ważnych zestawów danych, które o polskiej gospodarce dzisiaj opublikował Główny Urząd Statystyczny.
A zatem, proszę Państwa przed nami sprzedaż detaliczna. I pytanie, czy ta wielkość lipcowa jest wielkością rozczarowującą, czy też budzącą nadzieję na ożywienie gospodarcze? Pytanie kierujemy do Marcina Klucznika, doradcy zespołu Makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym. Witam bardzo serdecznie.
MARCIN KLUCZNIK, POLSKI INSTYTUT EKONOMICZNY: Dzień dobry, dzień dobry Państwu.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: Przed miesiącem ten wynik uznaliśmy za rozczarowujący. A dziś?
MK: Myślę, że tak naprawdę mamy tutaj dwie rzeczy. To znaczy ogólnie, jeżeli chodzi o oczekiwania, co do polskiego wzrostu gospodarczego, konsumpcji i produkcji przemysłowej, szczególnie tych, które były takie no, poniekąd trochę rozbuchane też na początku tego roku, gdzie często pojawiały się takie liczby, jak ponad 3,5, czasami 4% PKB to w perspektywie tych oczekiwań, no to jest trochę poniżej.
Jeżeli spojrzymy na to od strony takich twardych wyników gospodarczych to jest zdecydowanie ożywienie, więc tutaj prawda leży trochę pośrodku. Jeżeli spojrzymy na te konkretne miesięczne dane z kolei, no to one znowu są trochę poniżej oczekiwań, podobnie jak wczorajsza produkcja przemysłowa, ale to są dane, które raczej pokazują nam, że jesteśmy na jakiejś ścieżce ożywienia gospodarczego. Więc raczej jest tak, że dobre dane, natomiast oczekiwaliśmy po prostu jeszcze, jeszcze lepszych. Więc chyba tak bym to interpretował.
RM: Nie jest źle, mogłoby być lepiej. Analitycy spodziewali się, że w cenach stałych ten wzrost będzie na poziomie 5,6%. W cenach normalnych, takich zmieniających się w czasie: 6,3, było oczekiwane, 5% wyszło. 4,7 było poprzednio.
Tylko problem polega na tym, że sprzedaż detaliczna w zasadzie jest jedynym teraz elementem napędzającym wzrost gospodarczy, bo inwestycje nie chwytają, eksport napotyka na problemy naszych głównych partnerów handlowych, przede wszystkim Niemiec.
Mamy teoretycznie więcej pieniędzy, bo środowe dane pokazały ponad dziesięcioprocentowy wzrost przeciętnego wynagrodzenia w przedsiębiorstwach. Doszliśmy do brutto, (podkreślam) 1900 bez mała euro miesięcznie. Więc to tak w sumie nieźle jak na europejskie warunki i na przeciętną płace brutto. Klin podatkowy nam zabiera sporo z tego, ale trudno, ucieszmy się tym brutto. No więc wygląda też na to, że te pieniądze jakoś nie trafiają chyba na rynek od konsumentów?
MK: To znaczy, no faktycznie jest tak, że dzieje się kilka rzeczy. Tak, więc zaczynając może od końca, czyli od tego, jak wyglądają te pieniądze i na ile z nich trafia na rynek, jak rośnie skłonność do oszczędzania. W grudniu zeszłego roku właśnie napisałem chociażby taki krótki artykuł w tygodniku PIE, który wskazywał na to, że to będzie rok z jednej strony takiego organicznego odbicia konsumpcji, ale także odbudowy oszczędności przez konsumentów.
I to się dzieje. Znaczy, jeżeli spojrzymy sobie na dane NBP, no to w ciągu roku tutaj ostatni punkt danych jest za czerwiec, ale w ciągu ostatniego roku od czerwca do czerwca, depozyty gospodarstw domowych w bankach wzrosły o 120 miliardów złotych.
Tak, więc z jednej strony mamy duży wzrost dochodów, ale duża część tego wzrostu dochodów idzie także na odbudowę oszczędności z poprzednich lat, które co prawda nominalnie, czyli w tych złotówkach po prostu – one są porównywalne do tych wyników z poprzednich lat, nawet trochę wyższe.
Natomiast, jeżeli skorygujemy o inflację no, tutaj jeszcze cały czas trwa odbudowa tej wartości nabywczej naszych oszczędności. I dlatego też te wyniki konsumpcji to jest raczej taka organiczna odbudowa, a nie boom konsumpcyjny. Boomu jeszcze nie mamy i to widać po prostu po wszystkich wskaźnikach od sprzedaży detalicznej, po depozyty, po kredyty, chociażby konsumpcyjne. Tak więc tutaj akurat widzimy to w pełnej skali.
Jedna tylko uwaga. To znaczy oczywiście konsumpcja jest teraz jedynym motorem gospodarczym, natomiast pamiętajmy, że sprzedaż detaliczna to jest sprzedaż detaliczna towarów.
Natomiast to, co także ożywia polskiej gospodarce, a czego nie mierzymy miesięcznie to są usługi. Za tydzień w tym wstępnym, szczegółowym odczycie PKB za drugi kwartał zobaczymy właśnie całość konsumpcji w tym także usługi, które no także najprawdopodobniej rosły dosyć wyraźnie w drugim kwartale tego roku w konsumpcji. Tak więc tutaj mamy takie dwa motory konsumpcyjne. Na inwestycje poczekamy oczywiście na przyszły rok, w miarę tego, jak środki z KPO będą kontraktowane i będą przepływały do realnej gospodarki. No, ale to jest raczej kwestia czasu.
RM: Tak, ja staram się tutaj Państwu pokazać, co i jak się sprzedawało. Ciekawe: pojazdy samochodowe, motocykle i części: 130, czyli 30 procentowy wzrost w stosunku do sprzedaży z ubiegłego roku. Na ogół jest tak, że jak właśnie zaczyna się na przykład kryzys to jest 30 procentowy spadek sprzedaży samochodów. To to by wyglądało trochę, jakby się szykował jakiś boom gospodarczy.
No, paliwa: ta sprzedaż detaliczna jest chyba wartością, więc tu jest też kwestia zmiany cen prawdopodobnie. Ale na przykład na żywność, proszę zobaczyć, wydajemy mniej. To jest 97,3 procent tego, co w zeszłym roku wydawaliśmy.
Więcej wydajemy na farmaceutyki, ale już na tekstylia, odzież, obuwie mniej, niż w zeszłym roku, meble, RTV/AGD mniej niż w zeszłym roku, prasa książki – również. To nam coś mówi o sytuacji, w jakiej są nasi drodzy konsumenci, Panie Marcinie?

MK: Kilka rzeczy. To znaczy na pewno jest tak, że dobre wyniki motoryzacji są raczej dobrym prognostykiem, bo są takie twarde zakupy, które są właśnie powiązane z tym wzrostem siły nabywczej. To jest trochę potwierdzenie właśnie tego, że po prostu rosną pensje. Tak więc jeżeli patrzymy na motoryzację to jest raczej solidna rzecz.
Po stronie firm trochę też to widzimy. To znaczy o ile inwestycje firm, przemysł raczej słabo, to akurat ta część motoryzacyjna od strony flot samochodowych, ona wygląda relatywnie dobrze na tle pozostałych inwestycji firm, więc ogólnie ta motoryzacja jest raczej takim trochę jaśniejszym punktem w gospodarce obecnie. Jeżeli chodzi o żywność – tutaj ja bym był ostrożny.
RM: Czy ono ma jakieś wyjaśnienie?
MK: Trochę tak. To znaczy cyklicznie jest tak, że raczej ta część tak naprawdę gospodarki, taki trochę ogon, który macha psem – tą koniunkturą, to są właśnie czasami takie duże wydatki, na które czekamy właśnie na ten moment, kiedy nasze wynagrodzenie, nasza zdolność nabywcza rośnie relatywnie dużo. I właśnie takie rzeczy jak motoryzacja czy też zakupy mieszkań są zazwyczaj takimi trochę tymi rzeczami, które są najbardziej wahliwe i trochę robią tę zmienność koniunktury, przynajmniej tak obserwowalnie.
Więc w tym sensie to jest trochę takie wytłumaczenie. Motoryzację już widzimy, bo to jest kwestia pensji. Jeżeli chodzi o sektor mieszkaniowy, no to to jest bardziej rzecz związana ze stopami procentowymi, więc tutaj tego jeszcze nie ma. Natomiast to jest raczej coś, co jest takim dobrym prognostykiem w tym sensie, że to trochę pokazuje też ten optymizm konsumenta ogólnie co do wydatków.
To jest trochę, no, potwierdzenie tego faktu, że ten konsument po prostu ożywia. Natomiast, jeżeli chodzi o tę żywność, ja bym tutaj trochę ostrożny, bo tak naprawdę mamy dwie rzeczy. To znaczy z jednej strony dobrze, to znaczy to jest tak, że ta sprzedaż żywności może nam trochę spadać, ale mamy z drugiej strony też migracje, chociażby związane z uchodźcami, cały czas – to może trochę zaburzać tym wskaźnikiem. I mamy także wzrost sprzedaży usług. To są także usługi restauracyjne. Więc w sytuacji, w której idziemy na obiad do restauracji, a nie kupujemy tego jedzenia do domu, no to zobaczymy spadek tutaj a wzrost w usługach restauracyjnych właśnie. Więc tutaj z tym wnioskiem, co do żywności, tutaj może być bardzo różnie.
Jeżeli chodzi z kolei o odzież, tutaj jest jeden problem statystyczny związany z tym, że jedna z dużych spółek odzieżowych najprawdopodobniej przekwalifikowała się na początku tego roku, zmieniła PKD działalności i prawdopodobnie teraz jest notowana w kategorii „pozostałe”. Tak więc tutaj jest pewna taka trochę nieścisłość statystyczna…
RM: Pokazujemy, że „pozostałe” to jest 18% wzrostu, o gdzieś tam.
MK: To jest bardzo duża kategoria, która rośnie, a tak naprawdę wpada do niej wiele różnych rzeczy, też część firm, które po prostu prowadzą różną działalność, na przykład też po części sprzedają odzież. Więc tą klasyfikacją tutaj jest trochę ostrożnie. Motoryzacja jest przykładem takiej branży, która jest raczej dobrze klasyfikowana. Żywność podobnie. Natomiast to nie wszystkie kategorie.
RM: Panie Marcinie, bardzo króciutko jeszcze, bo wcześniej rozmawialiśmy przez dłuższą chwilę w pierwszej części programu o produkcji budowlano-montażowej. Ona rok do roku spadła o 1,4%. Martwi się Pan o budowlankę?
CZYTAJ TEŻ: BUDOWLANKA WCIĄŻ W ODWROCIE (ROZMOWA)
MK: Nie. To znaczy ten rok jest problematyczny, oczywiście, ale to było już jak najbardziej przewidywane. I tak naprawdę to jest po prostu kwestia tego, że jesteśmy już po jednej perspektywie unijnej, budżetowej, a jeszcze przed tym, jak pieniądze z kolejnej oraz KPO napłyną do gospodarki. W tym roku to jest wycenione.
RM: Tak. Czyli to jest wciąż to samo wyjaśnienie. Bardzo serdecznie dziękuję. Marcin Klucznik, doradca zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym był naszym gościem. Dziękuję serdecznie. Udanego dnia.
MK: Dziękuję również.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV