ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Rząd ma przyjąć projekt ustawy o bonie energetycznym. Dzięki temu, że projekt ustawy jest już opublikowany wiemy o ile więcej będzie trzeba zapłacić za prąd i za gaz po 1 lipca. Rząd szacuje, że nowa taryfa zamiast prognozowanych 700 złotych za jedną megawatogodzinę może zejść poniżej 600 złotych. Dodatkowo założono przedłużenie obowiązywania ceny maksymalnej za energię elektryczną do końca roku na poziomie 500 złotych dla gospodarstw domowych, oraz na poziomie 693 złotych za jedną megawatogodzinę dla małych i średnich firm.
A to oznacza, jak można przeczytać w rządowym projekcie ustawy, że rachunki za prąd wzrosną o 29%, a za gaz o 15%. A co z nami dziś ekspert w temacie płacenia za energię elektryczną, Łukasz Czekała, prezes OptimalEnergy.pl. Witam bardzo serdecznie.
ŁUKASZ CZEKAŁA, OPTIMALENERGY.PL: Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry Państwu.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: A, to zanim przejdziemy do tych rządowych rozwiązań pytanie brzmi, czy przypadkiem nie uniezależnić się od tego całego upolitycznionego świata decyzji i nie spróbować znaleźć energii tańszej, niż będzie to miało miejsce w tym świecie cen maksymalnych. I prawdopodobnie – prawdopodobnie, nie mam stuprocentowej pewności, ale w taryfach wielkich koncernów energetycznych kontrolowanych przez Skarb Państwa.
ŁC: No, tutaj tak naprawdę temat jest indywidualny i każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie, na ile ryzyko wyboru oferty wolnorynkowej mu się kalkuluje. W tej chwili jest tak, że aktualne zapisy ustalające maksymalne ceny prądu nie obejmują wszystkich przedsiębiorców, bo jest grupa dużych firm, która w tej ustawie nie znalazła dla siebie miejsca i takie firmy kupują energię na wolnym rynku i de facto te podmioty wyszły na tym dobrze.
Bo poza pierwszymi trzema, czterema miesiącami po wprowadzeniu ceny maksymalnej stawki dostępne na wolnym rynku były wyższe niż ustawione wtedy limity 785 złotych. Tak, od około 12-14 miesięcy mamy sytuację, w której przedsiębiorcy, którzy brali na siebie ryzyko kontraktowania energii elektrycznej na rynku spot, wyszli na tym dobrze, bo za jedną kilowatogodzinę energii elektrycznej była dużo niższa, niż ta wynikająca z ceny ustalonej przez rząd, jako ta maksymalna, którą sprzedawcy mogą wystawiać przedsiębiorcom.
RM: No właśnie. Bo w tle za tymi headlinowymiinformacjami, którymi zajmują się wszystkie media, czyli bonem energetycznym i ceną maksymalną, mamy tak naprawdę pytanie ile byśmy płacili, gdybyśmy zdecydowali się na podpisanie teraz umowy przewidującej zakup po cenach bieżących czy cenach dnia następnego. Ewentualnie, gdybyśmy sobie znaleźli kogoś, kto nam zagwarantuje cenę np. niżej, niż 500 złotych. A pewnie takie możliwości są. No i jeszcze jedno pytanie:, jeśli teraz ustalimy sobie cenę stałą na rok czy dwa to czy przypadkiem nie będziemy żałować? Bo… i tu jest kluczowa kwestia jak dalej będą się układały ceny energii w perspektywie trzech, czterech półroczy?
ŁC: A to jest ryzyko, które przedsiębiorca musi wziąć na siebie w przypadku wyboru typu kontraktu, bo tak jak pan redaktor wspomniał, mamy możliwość wyboru pomiędzy ofertą ze stałą ceną na rok, dwa, maksymalnie do 5 lat takie umowy są podpisywane. Lub w przypadku ceny, która zmienia się każdego miesiąca. W tym drugim przypadku tak, jak powiedziałem, te ceny są niższe, niż ta maksymalna i w miesiącach poprzednich spadały poniżej 500 złotych.
Dzisiaj to oscyluje lekko powyżej 500 złotych. Natomiast w kontraktach, nazwijmy ich terminowych na rok 2025 ta cena oscyluje w granicach 600 złotych, co powoduje, że te oferty są bardziej atrakcyjne, niż cena ustalona na poziomie 693 złotych.
Natomiast, gdybyśmy wzięli pod uwagę, bo projekt ustawy, o którym była mowa w materiale, który poprzedzał naszą rozmowę i tym wzroście o 29% – on odnosi się do klienta indywidualnego i w tym wypadku mamy tak naprawdę też dwie grupy, które zapłacą więcej, ale też jest grupa odbiorców użytkowników pomp ciepła chociażby, która zapłaci mniej za energię elektryczną, biorąc pod uwagę cały rok.
I teraz, dlaczego? Dlatego, że nie mamy limitów zużycia, które dawały nam tą możliwość skorzystania z tej zamrożonej ceny 412 złotych za megawatogodzinę. 500 złotych za megawatogodzinę netto obowiązuje bez limitów zużycia, co powoduje, że przykładowo, jeżeli pompa ciepła, którą mamy w domu zużywa 10 000 kWh, to sumując wzrost kosztów dystrybucji, wzrost kosztów do 3 tysięcy kWh tej części zakupowej, ale obniżka tej części powyżej 3 tysięcy kWh to finał jest taki, że nawet bez bonu energetycznego odbiorcy przy pompach ciepła zapłacą około 1100 złotych za energię elektryczną mniej.
No i ostatnia część pytania, co by było, gdyby tych tarcz – cen maksymalnych nie było. Wtedy na dzień dzisiejszy mamy cenę około 720-730 złotych za megawatogodzinę zatwierdzoną w taryfach. Projekt ustawy przewiduje nałożenie obowiązku aktualizacji do 30 czerwca tego roku przez spółki energetyczne taryf dla klientów indywidualnych.
No i szacuje się, że ten poziom cenowy spadnie poniżej 600 złotych. W związku z powyższym od 1 już stycznia 2025 roku ten trend wzrostowy zostanie utrzymany, ale myślę, że będą to podwyżki nie większe, niż około 15 procent na rachunku.
RM: Jasne, a proszę mi powiedzieć, biorąc pod uwagę to, że ceny energii na światowych rynkach są teraz wyraźnie tańsze niż w okresie kryzysowym; ja nie mówię o tym piku, kiedy wybuchła – latem po wybuchu wojny, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, ale w 2023 te ceny utrzymywały się na wyraźnie wyższym poziomie. Dlaczego w zasadzie nie widzimy, nie możemy zobaczyć wyraźniejszego spadku cen w dużych polskich koncernach energetycznych, które by się wyrażały bardziej, nazwijmy to korzystnymi taryfami?
ŁC: Myślę, że tutaj dwa główne czynniki na to wskazują. Po pierwsze, dlatego, że ten okres od tego piku, o którym pan wspomniał po wybuchu wojny 2022 roku przez cały 2023 rok to była tendencja spadkowa, ale względem cen, które tak naprawdę nigdy nie weszły w życie. To był okres, w którym ceny były mrożone. To jest pierwsza rzecz.
Druga rzecz. W tym samym okresie na rachunek składa się z dwóch części. Ta część sprzedażowa, o której cały czas mówimy, ale jest też część dystrybucyjna. Te koszty dystrybucji, one systematycznie były podnoszone, aktualizowane i osoby, które w limicie się nie mieściły, płaciły więcej również za tą część dystrybucji, która stanowi około 40-45 procent kwoty z całego rachunku za energię elektryczną.
I tu należy również szukać powodów, dla których ten sumaryczny rachunek będzie dla nas systematycznie większy. Bo o ile wzrost ceny dystrybucji pomiędzy taryfami w roku 2023 a 2024 był symboliczny, bo około on wynosił około 2-3% w zależności od grupy taryfowej, o tyle względem stawek zamrożonych z roku 2022 – tam był wzrost już znaczny, bo około 20-25%.
I my z opóźnieniem tak naprawdę odczuwamy to, co mogłoby się wydarzyć, gdyby na naszym rachunku, gdyby wszystkiego rodzaju tarcz i ustalania maksymalnych cen prądu nie było.
RM: Ceny prądu. To temat, który się nie kończy i z pewnością będziemy do niego wracać, również wspólnie z Łukaszem Czekałą, prezesem OptimalEnergy. Dziękuję serdecznie, udanego wtorku.
ŁC: Dziękuję, do usłyszenia. Pozdrawiam.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV