ROPA I GAZ TANIEJĄ W OCZACH. SENNY KOSZMAR WŁADIMIRA PUTINA

Ropa Brent w środę zakończyła notowania na poziomie nieznacznie powyżej 88 dolarów za baryłkę – czyli za 159 litrów. Taką cenę na giełdzie w Londynie, gdzie znajduje się główny rynek wydobywanej na Morzu Północnym ropy gatunku Brent, po raz ostatni płacono 3 lutego – czyli 3 tygodnie przed rozpoczęciem przez Rosję wojny w Ukrainie. Taniejąca ropa to z jednej strony senny koszmar Władimira Putina, który eksportem ropy i gazu finansuje wojnę. A z drugiej – naturalny efekt gospodarczego spowolnienia, za które w dużej mierze odpowiada cenowy szok energetyczny wywołany przez rosyjską agresję.

Ropa Brent w złotych też mocno tanieje

Najtańsza od początku wojny – dokładnie od 28 lutego – jest również baryłka ropy w przeliczeniu na złotego. To ta cena w rzeczywistości wyznacza poziom cen, który pojawia się na stacjach benzynowych w Polsce. W środę cena ropy po uwzględnieniu kursu złotego do dolara spadła poniżej 416 złotych. To oznacza, że koszt surowej ropy w jednym litrze paliwa wynosi dziś 2.62 złotego. Trzy razy mniej, niż płacą obecnie kierowcy tankujący diesla. Pozostałe składniki ceny detalicznej to koszty przerobu, marża rafinerii i stacji benzynowej, oraz podatki – akcyza i VAT.

Najbardziej zaskakujący jest spadek cen gazu. 5 dni po tym, jak Gazprom całkowicie zaprzestał dostaw gazu przez rurociąg Nord Stream 1 – cena gazu zawierającego megawatogodzinę energii spadła na holenderskiej giełdzie TTF poniżej 208 euro. To najniższa cena od 9 sierpnia. Ceny gazu wciąż są natomiast kluczowe dla cen prądu w Unii Europejskiej. Unijny mechanizm ustalania cen prądu, który w czasie pokoju miał przyspieszać transformację energetyczną, polega na uzależnieniu ceny hurtowej od najdroższej w UE technologii produkcji prądu. Ta formuła zapewniała opłacalność produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Obecnie jednak – kiedy to elektrownie gazowe okazały się najdroższym źródłem prądu – powoduje silne wzrosty cen prądu.