Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

PROF. GATNAR: POLACY PAMIĘTAJĄ WYSOKĄ INFLACJĘ. I SIĘ JEJ BOJĄ (WYWIAD)

Powiązane artykuły:

MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Minus 5% to realne stopy procentowe w Polsce, jak wskazują niektórzy ekonomiści, mówiąc, że to jest wciąż duża przestrzeń do podwyżek stóp procentowych. Pan się zgadza z takim podejściem? Z takim stronnictwem wśród ekonomistów, którzy są też bardzo podzieleni?

EUGENIUSZ GATNAR, RPP: Ja uważam, że zaczęliśmy trochę nadrabiać stracony czas i powinniśmy na tej ścieżce powrotu do normalności monetarnej, chociaż to nie będzie ta normalność sprzed pandemii czy to będzie jakaś nowa normalność; to na tej ścieżce powrotu do normalności powinniśmy dalej pozostawać.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


MD: Pozostajemy w tym pewnego rodzaju rozbiciu między obozami ekonomistów. Niektórzy tak, jak np. Bank Anglii mimo wysokiej inflacji, bo ta również w Anglii taką jest- za taką uznawana, decydują się jednak na brak podwyżki stóp procentowych… Dlaczego, jak Pan sądzi, jak oni uzasadniają też? Jaka myśl im przewodzi? Tym, którzy jednak pozostają przy pozostawieniu stóp na bardzo niskim, czy nawet rekordowo niskim poziomie?

PROF. GATNAR: POLACY PAMIĘTAJĄ WYSOKĄ INFLACJĘ. I SIĘ JEJ BOJĄ (WYWIAD)
Prof. Eugeniusz Gatnar, członek Rady Polityki Pieniężnej

EG: Panie redaktorze, w Wielkiej Brytanii ta inflacja oczywiście jest niższa niż w Polsce. To jest też kwestia pewnych doświadczeń historycznych. Polacy pamiętają jeszcze inflację sprzed 20, 30 lat- z początku transformacji i tej inflacji się po prostu boją. Dlatego Narodowy Bank Polski, Rada Polityki Pieniężnej powinna pokazać, że z tą inflacją walczy. Że tę inflację widzi i zrobi wszystko żeby ją ograniczyć. Ja to już proponowałem w czerwcu i może wyglądałoby to inaczej. Te kroki- Pan powiedział 75 punktów bazowych, że to było i że to jest dużo. Być może gdybyśmy zaczęli w czerwcu, to te kroki mogłyby być nieco mniejsze.

MD: Powiedział Pan o pamięci wysokiej inflacji- to prawda, ale ja powiem też, że Polacy mają w pamięci wysokie bezrobocie. Niektórzy mówią, że to wysokie bezrobocie, które było udziałem Polski, które miało miejsce w polskiej gospodarce, było zjawiskiem w polskiej gospodarce tak bolesnym na przełomie lat 90 i dwutysięcznych; ono było wywołane właśnie tym, jak to się mówiło „wychładzniem” gospodarki pod koniec lat 90. Czy to nie jest większe zagrożenie ewentualnego podnoszenia stóp procentowych? Niektórzy na to zwracają uwagę, że to grozi zwiększeniem poziomu bezrobocia?

EG: Panie redaktorze to jest zupełnie inny poziom tych stóp i zupełnie inne problemy. Polski rynek pracy jest w doskonałej kondycji, dzięki tarczom, dzięki działalności Polskiego Funduszu Rozwoju, to naprawdę udało się te miejsca pracy w Polsce ochronić. I moim zdaniem te podwyżki, które my proponujemy, które zaczęliśmy, one nie powinny negatywnie wpłynąć na rynek pracy. Ja przynajmniej osobiście, bo wypowiadam się we własnym imieniu takich obaw nie mam.

CZYTAJ TEŻ: NBP – INFLACJA W 2021 R. WYNIESIE 4.9%

MD: Jakiej wysokości podwyżki, Pana zdaniem mogłyby podwyżki stopy procentowej mogłyby nie tylko wpłynąć na zatrzymanie tego ugruntowania się poziomu inflacji? Ale i również nie schłodzić gospodarki? Oczywiście nie można tego zrobić jednorazowo, w wysokości 200-300 punktów. Pewnie można, ale pytanie, jaki miałoby to efekt? Ale należałoby to rozbić pewnie na jakiś etapy…? Jakie?

EG: Moim zdaniem ten poziom inflacji w tej nowej normalności, o której mówię- to jest jakieś dwa i pół, być może nawet trzy procent. Oczywiście do tego być może nie będzie nawet konieczne osiągnięcie tego poziomu, ponieważ wcześniejsze kroki mogą tą inflację jakoś tłumić i wyhamowywać. Natomiast obserwując inne kraje, choćby naszego regionu; wczoraj Czesi podnieśli stopy o 125 punktów bazowych i mają już prawie 3 procent. Więc wydaje mi się, że w tym postpandemicznym, w tej nowej normalności postpandemicznej te 2,5, czy 3% to nie jest niczym dziwnym. I tu nie ma żadnych analogii do tego, co było w latach 90-tych; tam stopy procentowe były kilkakrotnie wyższe.

CZYTAJ TEŻ: GOLDMAN SACHS – INFLACJA W POLSCE WZROŚNIE PONAD 7%

MD: Choć niektórzy mogą pamięcią sięgać do tamtych czasów. Oczywiście możemy się wzorować na Czechach. Pan ma też geograficznie blisko, w zasadzie po drugiej stronie Beskidów…

EG: Nie, jestem daleki od wzorowania się na kimkolwiek. Myślę, że musimy obserwować procesy inflacyjne jakie są w naszym kraju. I oczywiście oczekiwania inflacyjne, bo to wszystko wpływa na zachowania Polaków. Polacy tak, jak powiedziałem boją się inflacji. Być może bardziej, niż Czesi, więc powinniśmy obserwować oczekiwania inflacyjne Polaków i polskich przedsiębiorstw. I tak działać. Tak, jak mówię: Być może kilka następnych ruchów pozwoli tę inflację jakoś tam stłumić, albo ograniczyć. Bo tak, jak powiedziałem; ona się składa się z dwóch komponentów: jest ten komponent popytowy, na który jakoś możemy wpływać i ten komponent podażowy, który przychodzi zza granicy. Ceny surowców, żywności itd… I tamten komponent będzie wygasał. Bo te sieci dostaw, te łańcuchy dostaw będą jakoś tam odbudowywane i ten popyt… Bo problemy podażowe wynikają z gwałtownego popytu. Wszyscy chcą teraz po prostu odbudować swoją produkcję i brakuje komponentów, brakuje surowców. Dlatego te problemy podażowe, ten komponent podatkowy będzie wygasał. Ważne jest to, żeby oddziaływać na ten komponent popytowy, wewnętrzny.

CZYTAJ TEŻ: GLAPIŃSKI: GDYBY NBP ZARZĄDZAŁ ŚWIATEM – ŚWIAT WYGLĄDAŁBY ZNACZNIE LEPIEJ

MD: Powiedział Pan, że główna stopa procentowa powinna wzrosnąć nawet do 2,5- 3 proc. Przy obecnej, przy tej post pandemicznej rzeczywistości inflacyjnej… W takim razie, czy cel inflacyjny powinien ulec zmianie w tej nowej rzeczywistości?

EG: Ja myślę, że żaden bank nie zdecyduje się na to. Zmiana celu inflacyjnego jest bardzo poważną decyzją; niektóre banki mają bardzo nieprzyjemne doświadczenia, mówię o np. Banku Czech. Ja myślę tak: po pierwsze trzeba powiedzieć, że ta inflacja rzeczywiście będzie wygasać. Ona będzie wygasać i w perspektywie, to zgodnie z tą projekcją, którą dostaliśmy przedwczoraj- ona będzie wygasać, tak jak mówiłem- ten komponent podażowy będzie tą inflację obniżał w perspektywie tych czterech, ośmiu kwartałów, czy dwóch lat. Więc tak jak mówię- to jest docelowy poziom stóp, który pozwoli tę inflację sprowadzić do przedziału odchyleń od celu i oczywiście później te stopy procentowe będą mogły być obniżone. Tak, jak z tymi instrumentami polityki pieniężnej się postępuje, kiedy jest potrzeba- to stopy podnosimy a kiedy nie, obniżamy. To jest bardzo elastyczny instrument.

MD: Czy, nie uważa Pan, że biorąc też teraz na tapetę inne narzędzia którymi dysponuje bank centralny, któremu wskazówki- w jaki sposób może udzielać Rada Polityki Pieniężnej, że ingerencje walutowe powinny być dalej stosowane?

EG: Ja jestem oczywiście osobiście przeciwnikiem jakiegoś sztucznego sterowania kursem. Polska złotówka jest walutą płynną i to jest jej duża wartość. Natomiast jeśli Pan mówi o innych działaniach, no to tu jest kwestia komunikacji i myślę, że to jest ważne: czasami w polityce pieniężnej jest tak, że nie trzeba czasami nic robić, wystarczy mówić. I gdybyśmy mówili wcześniej, że inflację widzimy, że zrobimy wszystko co trzeba, zanim ona się pojawiła i stała się problemem, można powiedzieć publicznym czy społecznym, politycznym. Gdybyśmy tak w czerwcu zaczęli mówić, no to pewnie te procesy, choćby związane z tą spiralą cenowo-płacową, czy też żądania płacowe, to pewnie moglibyśmy w jakimś sensie je ograniczyć. Czasami, jak mówię można mówieniem więcej dobrego zrobić, niż robieniem. Albo inaczej: jak się nie mówi wcześniej, to potem trzeba robić.

MD: Problem w tym, aby odpowiedniej myśli dać słowo, aby ono wywarło odpowiedni efekt, bo czasami z tym może być również problem- ze znalezieniem odpowiednich słów. A jeżeli byśmy szukali słów odpowiednich dla maksymalnego poziomu inflacji? Obawia się Pan takiej? 7 proc. to już jest coś, co wszyscy jesteśmy w stanie… To jest tak… Niektórzy mówią o 10% w pierwszym kwartale przyszłego roku. To jest realne?

EG: Ja powiem tak: przed nami okres świąteczny, więc grudzień. Tam prawdopodobnie pierwsze święta po… Bez tych ograniczeń, restrykcji pandemicznych-epidemiologicznych, więc tu spodziewam się powiedzmy 8 proc. do końca roku, w styczniu, czy w lutym- w tym pierwszym kwartale może być jeszcze trochę więcej. I potem ta inflacja powinna spadać.  Taki jest mój ogląd tej sytuacji i taka jest moja ocena. To może 8 być w tym roku, a w przyszłym roku może nawet dziewięć. Zobaczymy, zależy to wszystko od też tego, co będzie z ograniczeniami pandemicznymi.