ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Prezes Narodowego Banku Polskiego – ja wiem, że nie komentujecie nawzajem swoich wypowiedzi, ale to jest taka fundamentalna wypowiedź, w imieniu całego banku mówił również ostatnio, że w przyszłym roku inflacja będzie spadać. My się tak zastanawiamy w redakcji, czy ma szanse spadać biorąc pod uwagę, że oprócz wzrostów cen energii i ciepła też- mówi się o uwolnieniu tych cen, do pracodawców zgłoszą się też pracownicy, ci zarabiający więcej niż 5500 złotych żeby im podnieść płace, bo będą trochę tracili przez te rozwiązania związane ze stawką zdrowotną. Jak Pani sądzi, Pani profesor: jest rzeczywiście szansa, że inflacja w przyszłym roku będzie hamowała?
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ 14.09.2021 NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
PROF. GRAŻYNA ANCYPAROWICZ, RPP: Trudno mi jest w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie, w sposób taki odpowiedzialny. Dlatego, że dopiero w listopadzie będziemy mieli nową projekcję, która uwzględni właśnie skutki tej zmiany polityki płacowo-fiskalnej. I w tej chwili wiadomo, że inflacja jest głównie napędzana przez czynniki podażowe, Ale tak naprawdę jest to inflacja typu kosztowego. I to wystarczy wziąć biuletyn statystyczny, zobaczyć jak tam rosną te ceny produkcji sprzedanej przemysłu. A to w gruncie rzeczy jest pokłosie tego, co się dzieje w ogóle się z dobrami zaopatrzeniowymi, inwestycyjnymi, no pośrednio również z kosztami robocizny. Ale tutaj do tej pory nie było niebezpieczeństwa nakręcenia spirali cen i płac. Jak będzie-tego nie wiem.
RM: A, ten wzrost płac, którym cieszy się rząd, że jest 10-cio procentowy i powtarza, że polski model gospodarczy polega na tym, że płace rosną szybciej od inflacji- to nie jest jakieś „wyzwanie”, nazwijmy to z punktu widzenia obrony wartości pieniądza?
GA: My możemy oddziaływać tylko na rynek międzybankowy. I tutaj właśnie jest główny problem, dlatego że na rynku międzybankowym nie ma żadnych zjawisk, które uzasadniałyby w tej chwili, bo nie wiem co będzie za miesiąc dwa podnoszenie stóp procentowych, bo to było wydalanie oliwy do ognia. Ja patrzyłam również na to, jak wyglądają oczekiwania inflacyjne, bo to jest bardzo ważne. GUS to bada bardzo systematycznie. Otóż w tej chwili te oczekiwania inflacyjne są wysokie, ale znacznie niższe, niż jeszcze kilka miesięcy temu. Więc jakiekolwiek zapowiedzi w tej chwili bez jakichś merytorycznych podstaw, bez odpowiedniej prognozy, która będzie sprowadzona do tego, że uwzględnimy wszystkie czynniki, również te, które są w tej chwili wielką niewiadomą- między innymi również to, czy będzie kolejny lockdown, a jeżeli tak, to kogo będzie dotyczył. Mamy cały czas nadzieję, że nie. No, ale nie można tego z góry wykluczyć. A więc wydaje mi się, że w tej chwili, ponieważ charakter inflacji nie jest monetarny- ja to podkreślam przy każdej okazji, to gdybyśmy podnieśli stopy procentowe, to byśmy jeszcze bardziej podnieśli ceny pieniądza i to byłby dodatkowy element zwiększający koszty przedsiębiorców, które i tak rosną z przyczyn całkowicie obiektywnych częściowo, a częściowo na skutek zmian regulacyjnych. Także po prostu jest za wcześnie, żeby podejmować w tej chwili jakąś wiążącą decyzję.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV
RM: Rozumiem. I jak patrzę na wyniki głosowań z lipca, to Pani Profesor była przeciwna różnym zmianom, które były proponowane. Ale co ciekawe były w zasadzie dwa przeciwstawne chyba, jeśli dobrze to rozumiem wnioski: bo był i wniosek o podwyższenie stopy rezerwy obowiązkowej do trzech i pół procent przy zachowaniu zerowej stopy rezerwy obowiązkowej od depozytów powyżej dwóch lat i jednocześnie był też; może nie jednocześnie, ale chwilę później był głosowany wniosek o obniżenie oprocentowania środków rezerwy obowiązkowej z 0,10 do 0,01. Co ciekawe: członkowie Rady Polityki Pieniężnej: Eugeniusz Gatnar, Łukasz Hardt, Kamil Zubelewicz byli za oboma wnioskami, czyli jakby w jedną stronę i w drugą stronę. O co chodziło w tych wnioskach? Co to była za myśl schowana?
GA: Nic, jest tak, że każdy z nas ma prawo wyrażać swoją opinię w sposób nieskrępowany. I zawsze było tak we wszystkich radach, że były tzw. jastrzębie i gołębie. No i mamy trzy jastrzębie i reszta, no jak widać można ich uznać za gołębie albo też za pragmatyków. My uważamy, że nie możemy- ta większość, która utrzymuje dotychczasową politykę; my uważamy, że dopóki nasi eksperci, a to są naprawdę wybitni eksperci, nie pokażą nam jak będzie wyglądała ścieżka inflacji przez najbliższe półtora roku, bo te prognozy, które są- wskazują na to, że wszystko wróci do normy, ale jak będzie to się okaże. No to nie ma podstaw do tego, żeby w tej chwili, jak mówię dawać kolejny jakiś impuls do tego, żeby jeszcze inflacja była wyższa niż jest, bo i tak jest wystarczająco wysoka, nawet za wysoka dwukrotnie. Tak, z tym, że jak tu chciałam przypomnieć po raz kolejny: połowa tej inflacji, to są wzrosty cen surowców energetycznych- wyrobów na bazie ropy naftowej, transportu energii, jednym słowem czynników, na które Narodowy Bank Polski nie ma i nie może, to podkreślam: nie może mieć wpływu, jeżeli chce być bankiem niezależnym.
RM: Bank musiałby zarządzać światem- trawestując wypowiedź pana prezesa Glapińskiego. Pani profesor. Zostało nam dosłownie 15 sekund. W którym miesiącu, zdaniem Pani profesor może dojść do przewagi jastrzębi nad gołębiami?
GA: Ja nie sądzę, żeby to o to chodziło, żeby była jakaś przewaga. Natomiast listopad będzie bardzo ważnym miesiącem, bo wtedy zobaczymy jak kształtuje się ścieżka inflacji w Polsce na najbliższe półtora roku, może dwa lata.