MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: W tym tygodniu ma być procedowany wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa NBP, prof. Adama Glapińskiego. Z nami jest jego doradczyni, prof. Grażyna Ancyparowicz, była członkini Rady Polityki Pieniężnej. Dzień dobry Pani profesor.
GRAŻYNA ANCYPAROWICZ, DORADCZYNI PREZESA NBP I BYŁA CZŁONKINI RPP: Dzień dobry, chociaż ta wiadomość nie jest dobra, bo świadczy o tym, że niestety, ale ten zamach na Narodowy Bank Polski dalej jest realny. To jest bardzo zła wiadomość.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: Pani profesor, czy mieliście już w banku okazję do oficjalnego zapoznania się z wnioskiem i stawianymi zarzutami?
GA: Z tego, co wiem to nie. No, ale być może, że coś wpłynęło wczoraj lub dzisiaj rano. Natomiast tak, jak wspomniał to prezes podczas ostatniej konferencji prasowej, która była w piątek, to my w banku nie wiemy, bo pomijając oczywiście te doniesienia medialne, które są absurdalne… absurdalne, jeżeli chodzi o zarzuty i są formułowane przez, nie wiem, osoby chyba jakieś, które nie mają zielonego pojęcia ani o tym, jakimi instrumentami posługuje się Narodowy Bank Polski, (podobnie, jak inne banki centralne) albo nadają jakąś swoistą interpretację prawu.
To w szczególności dotyczy tego zarzutu, że Narodowy Bank Polski rzekomo finansował deficyt budżetowy. Tak głosi jeden z członków Rady Polityki Pieniężnej, między innymi, wraca ciągle do tego argumentu i mówi, że jest to sprzeczne z artykułem 220.
Tymczasem nie zapoznał się chociażby z raportem Europejskiego Banku Centralnego, gdzie bardzo wyraźnie jest powiedziane, że artykuł 123 Traktatu Lizbońskiego całkowicie wyklucza tego typu utożsamianie finansowania w trybie operacji otwartego rynku – strukturalnych operacji otwartego rynku, finansowanie jakichkolwiek operacji i finansowanie budżetu.
No, ale teraz już chyba każdy w Polsce może interpretować prawo tak, jak je rozumie. A im mniej rozumie tym więcej i łatwiej może tworzyć tak absurdalnych zarzutów. No, bo gdyby ktoś przejrzał dokumenty, chociażby takie, czy te operacje były w okresie nadpłynności, czy braku płynności finansowej, bo takie zarzuty też się pojawiały, wprawdzie tylko w przestrzeni medialnej, myśmy udowadniali potem, pisząc taki artykuł polemiczny do Rzeczpospolitej, że było zupełnie inaczej.
Więc jak mówię, te wszystkie zarzuty, które są formułowane przestrzeni medialnej wskazują na to, że osoby, które je postawiły to albo działają, no nie zakładam, że całkowicie w złej woli, (chociaż nie wiem, czy to jest dobra wola, żeby starać się burzyć, bo to trwa od wielu lat, to nie jest kwestia ostatnich miesięcy) żeby burzyć renomę Narodowego Banku Polskiego i atakować jeden z jego organów.
Ja to zwracam uwagę, że pojawiały się również takie zarzuty, że prezes, jak już pracował w banku w jakimkolwiek charakterze, to już nie może być na drugą kadencję, bo jedną był, a przedtem pracował w innym, ale w innym organie. I to mówią osoby, po których można by się spodziewać, że jakąś elementarną znajomość prawa mają.
No, więc jak mówię. Atak na Narodowy Bank Polski jest atakiem personalnym. Jest atakiem personalnym i zmierza do tego, żeby prezesa obecnego zastąpić takim prezesem, który będzie wykonywał posłusznie polecenia rządu. I to jest dla mnie zamach polityczny.
MD: A jaki jest cel tej zmiany prezesa Pani zdaniem?
GA: Kiedyś myślałam, że może chodzić o wprowadzenie euro. Tak myślałam. Ale jak przejrzałam, (teraz się niedługo ukaże mój artykuł w Gazecie Bankowej na ten temat) i bardzo wnikliwie przestudiowałam raporty Europejskiego Banku Centralnego na temat konwergencji. No, to mamy tak straszliwą rozbieżność pomiędzy naszym prawem, nie tylko zresztą bankowym, ale tym, który rzeczywiście dotyczy również i banku centralnego, konstytucją i tym, co się dzieje, jeśli chodzi o sferę budżetową, czyli nie spełniamy również kryterium konwergencji nominalnej, że wydaje mi się, że jest rzeczą absolutnie wykluczoną, żeby w jakiejś wyobrażalnej perspektywie, wyobrażalna perspektywa, to jest taka trzy-czteroletnia, czyli taka, w której na pewno nie powstaną Stany Zjednoczone Europy, żeby w takiej perspektywie można było myśleć o przejściu do strefy euro czy chociażby do ERM II.
Więc nie o to chodzi. A jeżeli tak to o co chodzi? No i mnie się niestety tutaj wyraźnie ta sytuacja kojarzy z tym, co mieliśmy parę lat temu i było to nagrane. Mieliśmy taką dość znamienną rozmowę w takiej restauracji, która się nazywa Sowa i Przyjaciele i tam pewien deal był zawierany.
Ja nie wiem, ja oczywiście nie mam podstaw, żeby nikogo oskarżać, ale bardzo się boję, ponieważ mamy wybory, mamy trudną sytuację budżetową, fatalną zresztą – coraz gorszą ze względu na bardzo duży deficyt i te wszystkie zapowiedzi i obietnice, które być może będą spełnione, być może nie, być może połowicznie, jak z tym babciowym, że po prostu chodzi o takiego prezesa, który będzie finansował różne projekty rządowe, nie zważając na to czy łamie w ten sposób prawo europejskie i ustawy, czy też nie. Ja nie mam innego wytłumaczenia racjonalnego. Bo jak mówię: w mojej ocenie wprowadzenie euro w tej chwili nie jest możliwe.
MD: Na szczęście są kryteria konwergencji z traktatu z Maastricht, które są dość, jak to się mówi – dociśnięte, dosyć ostre.
GA: One są precyzyjne. I nie ma tutaj możliwości ani czasu, żeby wymieniać artykuły, zresztą absolutnie niezgodne.
MD: Zresztą tak, jak w Financial Times powiedział prezes Glapiński, to jest kwestia nie mniej, niż dekady najbliższej. Bardzo dziękuję Pani profesor. Grażyna Ancyparowicz, ekonomistka i doradczyni prezesa NBP była naszym gościem.
GA: Dziękuję bardzo i do zobaczenia. Mam nadzieję, że Sejm okaże się rozsądny…
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV