Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

PRĄD TAŃSZY, ALE TAK NAPRAWDĘ DROŻSZY? MIMO TARCZ. (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Rzeczywisty, średni koszt energii elektrycznej w gospodarstwach domowych wzrósł w pierwszej połowie 2023 roku o niemal 30 procent – wynika z danych Agencji Rynku Energii. To największy roczny wzrost po 1989 roku. Z czego to wynika i co nas czeka, jeżeli chodzi o ceny energii w przyszłym roku? O tym porozmawiam teraz z moim i Państwa gościem, którym jest Dominika Taranko, dyrektor Forum Energii i Klimatu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Dzień dobry.

DOMINIKA TARANKO, FORUM ENERGII I KLIMATU ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW: Dzień dobry, witam Państwa.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


NG: Jak podaje AREF, w pierwszej połowie ubiegłego roku gospodarstwa domowe płaciły średnio 73-74 grosze za kilowatogodzinę brutto, a w pierwszej połowie tego roku średni ponoszony przez nie koszt energii elektrycznej wzrósł już do prawie 96 groszy za kilowatogodzinę. Jak to możliwe, skoro stawki za prąd są zamrożone na poziomie z ubiegłego roku? Czy są jakieś ukryte pozatarczowe koszty?

DT: Myślę, że warto zaznaczyć, że koszty energii dla odbiorców indywidualnych są od kilku lat cenami regulowanymi. Czyli z całą pewnością te koszty, które ponosimy, zostały zamrożone i jakby patrząc na to, po jakich cenach można było zakontraktować energię w roku ubiegłym, to mimo wszystko można powiedzieć, że są to stawki poniżej rynku przy założeniu kontraktów terminowych.

Natomiast ten wzrost znacznie większy, niż notowany we wcześniejszych latach, wynika ze zwiększonego podatku VAT, z akcyzy. Wzrosły nam też koszty dystrybucyjne, ale generalnie warto to zaznaczyć, że od lat jesteśmy przyzwyczajani do w pewnym sensie regulowanej ceny, takiej nierynkowej u odbiorców indywidualnych. To, co, może napawać optymizmem, to to, że od ubiegłego roku ten rynek się bardzo mocno zmienił.

Można powiedzieć, że się normalizuje. Średnia cena na rynku spot w tym roku to jest już poniżej 550 złotych za megawatogodzinę. Składowe rynku, fundamenty rynku, czyli koszty węgla, uprawnień do emisji CO2, zapotrzebowanie na energię, generacja z OZE, temperatury powietrza – to wszystko się złożyło na dość taki pozytywny scenariusz, również w wycenie kontraktów terminowych na kolejne okresy, więc można spodziewać się tego, że nawet te stawki rynkowe, gdyby w obszarze odbiorców indywidualnych rynek został uwolniony, będą na podobnym poziomie, jak płaciliśmy dotychczas. Jak wiemy, oczywiście nie wiadomo. Natomiast warte jest to zaznaczenia, że dzisiaj te fundamenty rynku wyglądają dużo lepiej niż w 2022 roku.

NG: Zaglądam teraz na mapę dotyczącą średniej ceny energii za okres, a właściwie za cały wrzesień i widać, że tutaj są różne ceny dla różnych europejskich państw. Ale to, co się rzuca w oczy najbardziej to to, że u nas jest właściwie prawie, że najdrożej. Państwa bałtyckie trochę nas przebijają, trochę drożej jest we Włoszech, ale u nas wychodzi 110, trochę z groszami, euro, a np. u naszych zachodnich sąsiadów jest 100, Francja 88. Z czego to wynika, że u nas jest wciąż tak bardzo drogo, pomimo tarcz?

PRĄD TAŃSZY, ALE TAK NAPRAWDĘ DROŻSZY? MIMO TARCZ. (ROZMOWA)
źródło: BIZNES24

DT: Tak, to jest sytuacja, która przed kryzysem energetycznym była standardem. Znaczy polski miks energetyczny z uwagi na to, że oparty wciąż w dominującej części na węglu, jest mocno kosztochłonny. Wśród tych kosztów znajduje się koszt uprawnień do emisji CO2. Czyli jeżeli musimy zarówno koszty paliwa, czyli koszty węgla ponosić oraz uprawnień do emisji CO2, no to jeżeli porównujemy się z krajami, które mają ten miks nieco bardziej zbilansowany, to siłą rzeczy u nas te ceny energii były historycznie wyższe. W okresie kryzysu energetycznego ta sytuacja się nieco odwróciła. Był taki moment, w którym Polska była krajem najtańszym i eksportowała spore wolumeny energii.

W ostatnim czasie jakby wracamy do tego scenariusza sprzed kryzysu energetycznego. Co nam może pomóc? Tania energia za granicą jest czynnikiem prospadkowym również na rynku polskim, bo to nam daje możliwość importu tej energii. Ale to, co nam może pomóc, to oczywiście postępująca transformacja energetyczna, wzrastająca ilość źródeł niskoemisyjnych, ale też takich, które po prostu te koszty wytworzenia energii mają tańsze, niższe, w związku, z czym na rynku spot są w stanie zaoferować stawki korzystniejsze. Co się przekłada na taką właśnie cenę uśrednioną na rynku dnia następnego.

NG: Pani dyrektor, to, co nas czeka w przyszłym roku? Co będzie z cenami energii? Może rozważmy dwa scenariusze. Bo właściwie przed wyborami nie usłyszeliśmy żadnej konkretnej deklaracji, co do tego, co będzie dalej z cenami prądu, co będzie dalej z programami wsparcia. Więc ile będziemy płacić za prąd, jeżeli nie będzie tarczy, jeżeli nie będzie rządowych programów pomocowych? No, a ile będziemy płacić, jeżeli zostaną one przedłużone?

DT: Sytuacja wygląda tak: jeśli chodzi o zalecenia Komisji Europejskiej do takich krótkoterminowych mechanizmów interwencyjnych, czyli właśnie tarcz i capów cenowych, które były wprowadzone w różnych krajach, w tym w Polsce – one mówiły o takiej cezurze czasowej do końca czerwca bieżącego roku. Czyli w Polsce i tak ta ustawa obowiązując do końca grudnia bieżącego roku była rozpisana na nieco dłuższy okres, niż zakładano w tych zaleceniach Komisji Europejskiej. To jest jeden z argumentów, który przemawiałby za tym, że ta tarcza względem małych i średnich przedsiębiorstw nie zostanie przedłużona.

Odbiorcy indywidualni są tutaj nieco inną kategorią. Tak, jak wspomniałam, od lat jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ta cena jest regulowana i myślę, że z uwagi na zróżnicowanie ekonomiczne społeczeństwa i chęć walki z ubóstwem energetycznym to jest pierwsza grupa, która jeżeli sytuacja rynkowa będzie tego wymagała, może liczyć na ceny regulowane. W obszarze przedsiębiorstw raczej moim zdaniem nie należy się spodziewać takich capów cenowych, ale też i tak, jak wspomniałam, te fundamenty rynku dzisiaj wyglądają inaczej. Pułapy cenowe na rynku są dużo niższe niż w 2022 roku, rynek się ustabilizował.

To oczywiście nie oznacza, że możemy zapomnieć o kryzysie energetycznym. No, bo tak, jak wspominałam, zaczęło się wszystko od gazu i ten gaz ma bardzo duże przełożenie na to, co się dzieje z cenami energii.

Teraz, wraz z zaognieniem konfliktu na Bliskim Wschodzie, mamy opinię niektórych państw regionu, że jeżeli Europa będzie chciała się zaangażować w ten konflikt, wesprzeć Izrael, możliwe jest ograniczenie importu LNG na Stary Kontynent, a to z całą pewnością byłby czynnik prowzrostowy. I zresztą w ostatnim tygodniu widzimy, że te ceny gazu dość intensywnie wzrosły. To powoduje, że takie zdarzenia geopolityczne, które nie zawsze są związane z fundamentami rynku i taką ich podstawową wyceną, też mają wpływ na to, jak te ceny się kształtują.

Ale póki, co tak, jak patrzymy czy na rynek spot, czy na rynek terminowy w energii elektrycznej, to jest to pułap w przypadku kontraktów na 2024 rok w okolicach 130-140 euro za megawatogodzinę, jesteśmy o powiedzmy 10-15 euro drożsi od Francji czy Niemiec, ale mimo wszystko są to poziomy zbliżone.

NG: Dominika Taranko, dyrektorka Forum Energii i Klimatu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców była moim i Państwa gościem. Dziękuję bardzo za spotkanie i za rozmowę.

DT: Dziękuję serdecznie.

Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

PRĄD TAŃSZY, ALE TAK NAPRAWDĘ DROŻSZY? MIMO TARCZ. (ROZMOWA)

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV