ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Ci, którzy uważnie śledzą różnego typu informacje być może zauważyli, choć spodziewam się, że większość Państwa nie odnotowała takiej pozornie nieznaczącej informacji o tym, że obowiązek OZE w przyszłym roku będzie wynosił 8%. Cóż to może znaczyć?
I czy przypadkiem będzie oznaczało, że trzeba będzie płacić więcej za energię elektryczną w Polsce? Postanowiliśmy zapytać kogoś, kto ma głęboką wiedzę o rachunkach, czyli Krzysztofa Hrywniaka, dyrektora zarządzającego w Luneos Energia. Witam bardzo serdecznie.
KRZYSZTOF HRYWNIAK, LUNEOS ENERGIA: Dzień dobry, witam panie redaktorze.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: To, co to jest ten obowiązek OZE właściwie i to 8%? Czego 8%?
KH: Tak. Obowiązek OZE to jest opłata, która została wprowadzona już myślę, około 20 lat temu, jako jeden z pierwszych mechanizmów wsparcia odnawialnych źródeł energii. Wtedy w Polsce w zasadzie było trochę elektrowni wodnych, no i były pierwsze wiatraki, no i te wiatraki, żeby móc uzyskać finansowanie z banku, musiały przedstawić jakieś prognozowane przychody. No i umówmy się, że cena energii wtedy nie była zbyt wysoka i rząd, żeby sprawić dla tych inwestorów powiedzmy korzystniejsze warunki wprowadził taki mechanizm jak właśnie prawa majątkowe zielone.
No i głównie te wiatraki miały dwa źródła przychodów, czyli mogły sprzedawać energię oraz mogły sprzedawać te zielone certyfikaty. No i teraz ktoś musiał je kupować. Więc żeby wykreować ten popyt, wprowadzono tak zwany obowiązek procentowy, że spółka obrotu, czyli taka jak nasza, sprzedając energię do odbiorcy, musi odpowiedni procent tej właśnie energii umorzyć w postaci praw majątkowych, no na przykład tych zielonych, bo tych praw majątkowych jest więcej. Czyli na przykład:, jeżeli mój odbiorca zużywa 100 megawatogodzin energii, no to przy tym nowym obowiązku ja te 8,5 procenta praw majątkowych zielonych muszę kupić i umorzyć, a zatem przełożyć ten koszt na odbiorcę.
RM: Możemy popatrzeć pomocniczo na koszt dla odbiorcy, bo przygotował Pan taką tabelę, żebyśmy ją mogli Państwu pokazać, jak układały się te obowiązki OZE w 2021, 2022, 2023, 2024 i zapowiadany na 2025 rok. Jak Państwo widzą, z roku na rok ten obowiązek był redukowany i dopłata do zużycia w związku z tym spadała. No, a w przyszłym roku trochę wzrośnie. Zamiast 2 złote 56 groszy za megawatogodzinę wzrośnie do 5 złotych i 53 groszy za megawatogodzinę, co w zasadzie wydaje się jakąś zupełnie marginalną kwotą, ale mnoży się przez 14 milionów gospodarstw domowych i wtedy robią się to spore pieniądze.
KH: Tak, pieniądze robią się spore. Faktycznie jest tak można powiedzieć, że to jest w zasadzie o 100% wzrost tych kosztów rok do roku. Natomiast wydaje się, że kłopot jest jeszcze inny, czyli mianowicie brak tej stabilizacji. Właśnie w tej tabeli było pokazane jak ostatnio zaczęło się to mocno zmieniać. Jeszcze niedawno 19% spadło najpierw na 12, potem na 5, teraz jest wzrost na 8,5.
I co to powoduje? Powoduje to pewnego rodzaju niepewność, duże wahania oraz pewien fakt, że spółki obrotu bardzo często sprzedają energię na dwa czy trzy lata do przodu i ministerstwo w pierwszym projekcie miało podać ten obowiązek na 3 lata do przodu, co byłoby bardzo cenne dla rynku energii. Niestety ministerstwo podało ten obowiązek tylko na rok do przodu. W związku z tym spółki jak sprzedają energię do odbiorców końcowych na dwa albo trzy lata muszą jakby zgadnąć ten poziom obowiązku na rok 2026 czy 2027.
A jak przy takich wahaniach zgadują, no to w praktyce zawyżają. No, bo każdy się boi, że ten obowiązek wzrośnie, przez co odbiorca na kolejne lata może płacić jeszcze więcej, dopóki nie poznamy faktycznie tego obowiązku. Więc pojęcia nie mam, dlaczego ministerstwo wycofało się z tego naprawdę świetnego pomysłu, żeby ten obowiązek wyznaczyć na trzy lata.
RM: No, bo może chodzi o to, żeby zamanipulować tak cenami, żeby więcej pieniędzy wpływało do kasy państwowych koncernów energetycznych? No, Enea dzisiaj się chwali ponad miliardem zysku. Całkiem przyzwoity zysk, sporo pieniędzy, żeby można było zainwestować w rozwój, transformację energetyczną i inne tego typu rzeczy. A, czemu nie więcej?
KH: No tak, trudno mi intencje rządzących komentować. Jestem na pewno rozczarowany tym, że ten obowiązek został wyznaczony tylko na jeden rok.
RM: No i pozostaje pytanie w związku z tym, jak walczyć w swoim budżecie z wysokimi cenami energii, które są narzucane na różne, nie do końca rynkowe sposoby, bo trudno nazwać rynkowymi opłaty, których cały szereg pojawia się na naszych rachunkach, więc patrzymy od czasu do czasu. Zresztą dzisiaj również dzięki Panu popatrzymy sobie na średnie roczne dla poszczególnych lat. (To jest druga grafika, którą chcielibyśmy Państwu przywołać.) No i okazuje się, że ta cena, jaką płacimy, średnia w stosunku do wahających się cen energii elektrycznej w poszczególnych latach, jest dużo niższa. To znaczy gdybyśmy mieli przez cały 2023 rok taką cenę dnia następnego (RDN) no to średnio zapłacilibyśmy 150 zł, czyli mniej, niż płaciliśmy w dużych koncernach, nazwijmy to.
KH: Tak, tutaj podobnie jak energię elektryczną, tak samo te prawa majątkowe, między innymi zielone, też można kupować w formule spotowej. No i tak, jak pan redaktor zauważył, faktycznie ci, którzy jakby blokowali sobie tą cenę, no w ostatnim czasie faktycznie przepłacili dlatego, że trend na tych prawach właśnie był spadkowy, między innymi przez to, że rząd co chwila zmniejszał ten obowiązek, a wielu klientów zdecydowało się oprócz energii także prawa majątkowe kupować po cenie z rynku dnia następnego, również i na tym składniku wyraźnie zyskało.
RM: Krzysztof Hrywniak, dyrektor zarządzający w Luneos Energia był naszym gościem.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 11,99 zł za miesiąc, 99 zł za roczny dostęp przez stronę BIZNES24.TV