NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Swoje wskaźniki PMI dla przemysłu i usług opublikowały też Niemcy i Francja. Zacznijmy od Francji, gdzie sektor usług znajduje się wciąż poniżej kluczowego poziomu 50 punktów, ale powyżej niego uplasował się sektor przemysłowy. Odwrotne zjawisko obserwowane jest w Niemczech, to znaczy poprawiają się nastroje w usługach przekraczając 50 punktów. Za to lekkie pogorszenie i utrzymanie trendu recesyjnego widać w przemyśle.
O różnicach i faktycznych danych, jakie możemy z tych indeksów dwóch gospodarek odczytać mówił na antenie BIZNES24 Mariusz Adamiak, szef działu strategii inwestycyjnych PKO BP.
MARIUSZ ADAMIAK, PKO BP: „Tych wskaźników PMI nie można traktować jako badania takiego z precyzją chirurgiczną. To jest badanie ankietowe i tutaj pewne odchylenie jest normalne. Zresztą generalnie jeśli chodzi o wskaźnik PMI – on jest bardzo ciekawy i wart obserwacji, ale też czasami pokazywał nieprawidłowe sygnały odnośnie trendu w gospodarce. Mimo wszystko tak naprawdę obserwujemy podobne tendencje w gospodarce europejskiej, czyli wyraźne spowolnienie, natomiast nieco bardziej pozytywne nastroje niż jeszcze mogliśmy się tego spodziewać kilka tygodni czy kilka miesięcy temu, głównie za sprawą surowców. One są tańsze, łatwiej dostępne, to też dzięki łagodniejszej zimie.
Tutaj wracając jeszcze do porównania Francji i Niemiec, to Niemcy są niewątpliwie bardziej wyeksponowani na ten handel międzynarodowy, na przemysł, który jest pod presją związaną z kosztami, wyższymi. Również miks energetyczny Francuzów jest zdecydowanie lepszy w obecnych czasach niż Niemców. Francuzi w dużym stopniu są zaspokojani energią jądrową, która nie cierpi na kryzysie, z którym mamy do czynienia obecnie. Natomiast Niemcy muszą się dosyć szybko przeorientować na inne źródła energii niż gaz z Rosji.‟
NG: I wracamy do Polski. Analiza blisko 570 000 cen detalicznych z dwóch ostatnich lat wykazała, że w całym 2022 r. codzienne zakupy w sklepach podrożały średnio o 19,1 procent rok do roku – wynika z raportu UCE Research i wyższych szkół bankowych – „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”. O tym porozmawiam z moim i Państwa gościem, którym jest dr Tomasz Kopyściański z WSB we Wrocławiu. Dzień dobry.
TOMASZ KOPYŚCIAŃSKI, WSB WE WROCŁAWIU: Dzień dobry, pani redaktor, dzień dobry Państwu.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: O tym, że poziom inflacji cały czas rośnie wiemy wszyscy, ale jakie czynniki tak w praktyce przekładają się na ten wzrost cen? Z czego on dokładnie wynika? No bo przecież nie są to tylko same koszty produkcji.
TK: Tak, zdecydowanie. Jeżeli porównujemy sobie ceny rok do roku, to analizę trzeba podzielić na takie dwa etapy: Bo mniej więcej do połowy roku, do trzeciego kwartału kluczowy wpływ na wzrost cen poszczególnych produktów, zwłaszcza cen detalicznych, był wynikiem specyfiki tych produktów. Natomiast od ostatniego kwartału dalsze wzrosty cen, które odnotowujemy to jest coś, co należałoby nazwać takim efektem drugiej rundy. To oznacza, że bardzo często przyczyną dalszego wzrostu cen w wielu produktach nie jest już sam jednostkowy wzrost cen produkcji tych wyrobów, ale tu istotny wpływ mają ogólne koszty utrzymania sklepów.
Ogólne bowiem koszty funkcjonowania sklepów rosną i jest to efekt wzrostu kosztów energii, kosztów ogrzewania przede wszystkim, ale również kosztów transportu, również presji płacowej pracowników. I szereg tych kosztów pośrednich sprzedawcy uwzględniają w cenach swoich wyrobów, co siłą rzeczy przekłada się na większą odczuwalność tych cen dla klienta ostatecznego.
NG: To co podrożało w ubiegłym roku najmocniej?
TK: Kilka grup, kilka kategorii produktowych tutaj jest w czołówce. Przede wszystkim bardzo istotnie, bo aż o ponad 47 procent w porównaniu rok do roku wzrosły produkty tłuszczowe: masło, oleje. Generalnie kategoria produktów tłuszczowych. Z czego to było wynikiem? Tutaj dwa czynniki. Pierwszy, bardzo silnie związany z konfliktem zbrojnym na Ukrainie, bowiem jeśli chodzi zwłaszcza o produkty tłuszczowe, produkty roślinne bardzo duże zapotrzebowanie było zaspokajane przez lata poprzednie z rynku wschodniego. W tym momencie z uwagi na konflikt zbrojny zaburzone łańcuchy logistyczne. Siłą rzeczy zmniejszyło to podaż, a tym samym przełożyło się na wzrost cen produktów tłuszczowych związanych z tłuszczami roślinnymi.
Ale tak samo dotyczy to tłuszczy zwierzęcych. Tu szczególnym przykładem jest masło, co jest związane z ograniczoną podażą produktów mlecznych w skali nie tylko Polski, ale w skali całej Europy. W związku z tym ta kategoria z punktu widzenia ich cen w odczuwalności dla klienta wzrosła najbardziej. Ale bardzo duże wzrosty obserwujemy również w takich kategoriach np. produkty sypkie: mąka, makarony. To ma w dużej mierze związek ze wzrostem cen, a ten wzrost cen był powodowany ograniczoną dostępnością i obawami o zapewnienie tej dostępności na kolejne okresy produktów zbożowych. Stąd wzrosty cen mąki. W konsekwencji wzrosty cen pieczywa, które w ostatnim roku odnotowaliśmy na najwyższych poziomach.
NG: Już teraz w sklepach jest bardzo drogo. Pytanie, czy będzie jeszcze drożej?
TK: Niestety istnieje takie ryzyko. Wprawdzie pewien promyczek nadziei wlewają w nas nie tylko statystyczne informacje na temat poziomu inflacji z odczytów za grudzień i mam na myśli tu nie tylko odczyty z Polski, ale odczyty ze strefy euro czy ze Stanów Zjednoczonych, które wspólnie pokazują, że inflacja rok do roku nieco wyhamowała. Ale istnieją poważne obawy, że najgorsze jeszcze przed nami. Mam na myśli nadchodzący kwartał. Wprawdzie mamy pewne promyczki nadziei związane z ustabilizowaniem cen surowców, a nawet pewnymi spadkami cen surowców, co przekłada się na pewną stabilizację jeśli chodzi o ceny – ceny, energii.
CZYTAJ TEŻ: PIENIĄDZE ZAMIAST DO SKLEPU, ZACZYNAMY ZANOSIĆ DO BANKU. PODAŻ PIENIĄDZA M3 +5.4% R/R
Ale niestety od stycznia pojawiają się nowe czynniki, które w sposób istotny przekładają się na cenę produktów dla klienta i są to rosnące koszty utrzymania sklepów. Związane z czynnikami wspomnianymi choćby presja płacowa pracowników, podniesienie płacy minimalnej w przypadku niektórych produktów to są koszty związane ze wzrostem akcyzy, a w tle pojawia się cały czas ryzyko o długość utrzymywania tarczy inflacyjnej, która nie zapominajmy w przypadku wielu produktów, żywności na przykład – na ten moment ten wzrost cen realny, ciągle nieco hamuje.
NG: A mówiąc o tym realnym wzroście cen, na jakie podwyżki sklepy mogą sobie jeszcze pozwolić? Gdzie jest ten pułap wytrzymałości inflacyjnej Polaków? No bo już widzimy, że sprzedaż detaliczna wyhamowuje mocno.
TK: Wszyscy zadajemy sobie to pytanie. Widzimy wprawdzie niektóre kategorie produktów, względem których ilość sprzedaży rok do roku wcale nie uległa zmniejszeniu, co oznacza, że klienci mimo wzrostu cen cały czas generują podobne popyt. Natomiast w niektórych kategoriach produktowych takie spadki już odnotowujemy i coraz częściej zadajemy sobie to pytanie gdzie jest i czy już nie zaczyna się pojawiać pewna granica popytowa związana z poziomem akceptacji cen, co zarazem oznacza z perspektywy sklepu istotne ograniczenia dla możliwości przerzucania ogólnych kosztów funkcjonowania na ceny dla klienta detalicznego.
Niestety, czynnikiem, który będzie te ograniczenia, te granice akceptacji popytowej zwiększał, jest fakt, że dynamika wynagrodzeń z miesiąca na miesiąc nie nadąża za wzrostem cen, co oznacza, że przysłowiowy Kowalski realnie ma coraz mniej pieniędzy do wydania w portfelu, a tym samym coraz trudniejsze, coraz boleśniejsze są wybory przy budowaniu koszyka zakupowego, które przekładają się na możliwości dokonywania zakupów w sklepach. Tym samym sklepy też niestety zaczynają dochodzić do pewnej ściany, jeśli chodzi o przerzucanie kosztów swojego funkcjonowania na ceny dla klienta detalicznego. (…)
NG: Które to są produkty, z czego Polacy rezygnują przede wszystkim. (Bardzo krótko)
TK: To może dobra informacja: Takim produktem, który rok do roku ilość uległa zmniejszeniu, to używki. Na przykład alkohol, którego ilość konsumpcji uległa nieznacznie, bo o 2%, ale jednak zmniejszeniu.
NG: Dziękuję pięknie za rozmowę. Moim i Państwa gościem był dr Tomasz Kopyściański z WSB we Wrocławiu.
TK: Dziękuję serdecznie.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV