Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

POTRZEBA WIĘCEJ PIENIĘDZY NA WIATRAKI (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Jeśli przyjrzą się Państwo dokładnie swoim rachunkiem za energię elektryczną, czy to tym domowym, czy tym firmowym, znajdą tam Państwo opłatę za zielone certyfikaty. To taka specjalna opłata, która zapewnia rentowność farmom wiatrowym. Opłata, która nie będzie zbyt wysoka w przyszłym roku, bo będzie zaledwie wynosiła 8,5%.

A to stanowczo za mało – twierdzi branża OZE. Piotr Czopek, dyrektor do spraw regulacji w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej jest naszym gościem. Witam bardzo serdecznie.

PIOTR CZOPEK, POLSKIE STOWARZYSZENIE ENERGII WIATROWEJ: Dzień dobry, witam.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


RM: To pewnie nie przysparza sympatii branży energetyki odnawialnej, a w szczególności wiatrowej, że trzeba się przez rachunki za energię elektryczną „dokładać” do rentowności wiatraków?

PC: Na początek jedno wyjaśnienie. Te 8,5 procent to nie jest cena rachunku za energię. To jest pewien obowiązek nałożony na sprzedawców energii. Natomiast w naszych rachunkach to jest kilka złotych jedynie do rachunków, więc to naprawdę nie jest 8,5 procent tego, co faktycznie płacimy na rachunkach. To po pierwsze.

Po drugie, ta opłata – warto pamiętać, że to jest wsparcie dla turbin wiatrowych, które były budowane 10, 15, 10, 12 lat temu tak naprawdę. I to jest taki system wsparcia, który jest tak naprawdę na schyłku funkcjonowania. To znaczy płacimy w tej opłacie za rozwój technologii, która pozwoliła na to, że dzisiaj te nowe projekty, które są realizowane to są najtańsze projekty i najtańsza energia dostępna na rynku.

Bo dzięki temu, że kilka, 10-12 lat temu dofinansowaliśmy turbiny wiatrowe, kiedy one były droższe, czyli energia była droższa, niż energia z węgla to pozwoliło na rozwój tej technologii i dzisiaj będziemy na tym korzystać. To znaczy wszystkie turbiny wiatrowe, które rozwijamy.

RM: To dlaczego musimy wciąż za to dopłacać? Ja rozumiem, że te zielone certyfikaty właśnie zapewniały tą rentowność kiedyś – taki był model funkcjonowania czy właśnie rozbudowywania rynku, kiedy była ta rentowność potrzebna.

W dokumentach, które przygotowaliście utyskujecie, że spadła opłata za te zielone certyfikaty z 18% do pięciu, a teraz jest z powrotem podniesiona do 8,5. No, ale to nie jest 18. No i rozumiem, że to jest po prostu za mało pieniędzy, które będą trafiały do właścicieli turbin, którzy sprzedają te certyfikaty?

POTRZEBA WIĘCEJ PIENIĘDZY NA WIATRAKI (ROZMOWA)
źródło: BIZNES24

PC: Tak, mówimy o pewnej przewidywalności inwestycji. Ten system wsparcia, który polegał na tych zielonych certyfikatach to był system wsparcia, który każdy inwestor miał zagwarantowany przez 15 lat. Ten okres był niezbędny do tego, żeby ten projekt był rentowny – bankowalny i po to, żeby mógł się rozwijać.

Teraz zmieniamy trochę zasady gry w trakcie gry, co z punktu widzenia inwestorów jest odbierane negatywnie, bo to pokazuje na przyszłość, że do końca nigdy nie wiadomo, jeżeli jest jakiś system wsparcia, czy on będzie utrzymany, czy on będzie na takich samych zasadach. I to powoduje ryzyko – zwiększenie ryzyka.

A zwiększenie ryzyka to niestety zwiększenie kosztów przyszłych inwestycji. Dlatego jako stowarzyszenie wskazujemy, że jeżeli zdecydowaliśmy się x lat temu na jakiś system wsparcia, który miał promować rozwój pewnych technologii to utrzymajmy go do końca tak, jak on był zaplanowany po to, aby nie zwiększać ryzyk dla przyszłych inwestorów, którzy będą chcieli inwestować w Polsce.

Bo, to jest największe zagrożenie, że w momencie, kiedy będziemy potrzebowali nowych inwestycji, dużej ilości energii zielonej dla polskiej gospodarki to może nie być aż tylu chętnych do tego, żeby inwestować w te technologie, którzy się będą obawiali, że w przyszłości coś się może zmienić.

RM: Wskazujecie branżę energochłonną jako swojego głównego adwersarza i twierdzicie, że to ich nacisk spowodował, że ta opłata na wykup zielonych certyfikatów jest mniejsza, (trochę większa, niż w zeszłym roku, ale wciąż mniejsza niż to, czego byście oczekiwali) i twierdzicie, że w ten sposób branża energochłonna pozbawia się taniej energii w przyszłości. No, ale wie Pan jak to jest? Każdy kolejny, szczególnie przy dużym zużyciu prądu – każdy kolejny element rachunku, który z pozoru wydaje się niewielki, zamienia się w potężne kwoty.

PC: To prawda. My, jako branża nie skazujemy, nie atakujemy branży energochłonnej. My rozumiemy, że oni potrzebują wsparcia do tego, żeby być konkurencyjni na rynkach międzynarodowych. I to jest bardzo ważny element. Natomiast uważamy, że nie powinno się to dziać kosztem innej branży, bo to też jakby nie powoduje, że zwiększa się zaufanie do państwa i inwestorów do państwa w tym zakresie.

Natomiast to, co pokazujemy to też wskazujemy, że przemysł energochłonny – on w tym systemie certyfikatów ma duże ulgi i zwolnienia. I tak naprawdę wpływ na rachunki sektora energochłonnego to jest nawet poniżej jednego procenta – te zmiany, o których tutaj mówimy.

Więc jakby z punktu widzenia ich konkurencyjności na rynkach zagranicznych to jest relewantne. Pamiętajmy, że przemysł energochłonny wskazuje, że ceny energii w Polsce są dużo wyższe, niż na przykład w Niemczech o jakieś kilka, kilkanaście euro. To te certyfikaty nie mają na to wpływu zupełnie, jakby nie mają znaczenia z punktu widzenia tej opłacalności.

Dlatego my wskazujemy, że ok, państwo powinno wspierać system energochłonny, ale nie poprzez eliminację dopłat do systemu zielonej energetyki. Natomiast wskazujemy, że rzeczywiście jest to działanie krótkowzroczne. To znaczy jeżeli zwiększymy ryzyko dla inwestorów w odnawialne źródła energii w turbiny wiatrowe to w przyszłości nie będziemy mieli tak dużo zielonej energii tej najtańszej energii, o której chodzi też przemysłowi energochłonnemu. Bo jeżeli w długim terminie zrezygnujemy czy ograniczymy te inwestycje to najbardziej odczuje to sektor energochłonny, niestety.

RM: No tak, tak… Tylko sektor energochłonny prawdopodobnie myśli sobie: no, ale co wieczorem, kiedy nie świeci i kiedy jest flauta, bo nie wieje…? I sobie myślą wtedy, że ta energetyka nie załatwi im sprawy.

PC: Załatwi być może nie. Natomiast ja przypomnę, że sektor energochłonny jako jeden z głównych podmiotów przemysłowych wskazuje na konieczność intensywnego rozwoju energetyki odnawialnej, w tym zwłaszcza wiatrowej.

RM: Więc powinien wspierać rachunkami jej rozwój.

PC: Również też, tak.

RM: Piotr Czopek, dyrektor do spraw regulacji w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej. Dziękuję serdecznie.

PC: Dziękuję bardzo.