MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Nie tylko tanie zboże napływa z Ukrainy. W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia o tańszym drobiu oraz jajach, które nie spełniają norm jakościowych wymaganych od polskich rolników. Ta konkurencja zagraża krajowym producentom. Z nami jest Piotr Lisiecki, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz. Dzień dobry.
PIOTR LISIECKI, KRAJOWA IZBA PRODUCENTÓW DROBIU I PASZ: Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: Jak duży jest rynek drobiarski w Polsce? Ile osób jest zatrudnionych w Państwa branży? Jaka jest skala tego biznesu?
PL: Drobiarstwo to jest perła polskiego rolnictwa. To jest też perła polskiego eksportu. Myślę, że wszystkich ludzi związanych czy wszystkich zatrudnionych w okolicach drobiarstwa można liczyć na ponad milion. Oczywiście są takie branże, które tylko częściowo współpracują czy pracują na rzecz drobiarstwa. Taką branżą jest między innymi produkcja zbóż. No ale generalnie to jest naprawdę bardzo duży segment polskiej przedsiębiorczości.
MD: Na czym polega problem, jeżeli chodzi o towary sprowadzane z Ukrainy? Kiedy się problem pojawił? Jaka jest polityka celna względem towarów spożywczych takich, jak właśnie produkty drobiarskie?
PL: Problem nie jest nowy. Pierwszy raz sygnalizowaliśmy ten problem już w 2014/15 roku, kiedy to w ramach przygotowań przedakcesyjnych Ukrainy do wejścia do Unii Europejskiej zaczęto otwierać rynek unijny na mięso drobiowe właśnie z Ukrainy. I wtedy działały takie mechanizmy wysokich ceł oraz kontyngentów bezcłowych. One były z roku na rok podnoszone, ale już wówczas polscy hodowcy odczuli jako pierwsi i sygnalizowali ten problem. Wziął się on stąd przede wszystkim, że my jako kraj graniczny pierwsi poczuliśmy napływ tańszego towaru z Ukrainy.
MD: A jak ta sytuacja zmieniła się w ostatnich miesiącach?
PL: Może tak. W maju ubiegłego roku głosowaniem Parlamentu Europejskiego zdjęto te kontyngenty i cła na produkty rolne z Ukrainy, produkty spożywcze, więc rynek europejski otworzył się na napływ drobiu, jaj, zbóż z Ukrainy. I po tym otwarciu we wrześniu byłem na spotkaniu z hodowcami – producentami drobiu we Francji. Oni protestowali wówczas, że napływa ukraiński tani drób na ich rynek. Wtedy tłumaczyłem im, że my ten problem mamy od 2014 roku. Jako kraj graniczny byliśmy, że tak powiem, zalewani tańszym drobiem.
MD: No właśnie, on jest tańszy, bo produkcja w Ukrainie nie jest obciążona wymaganiami nakładanymi na polskich producentów, co skutkuje niższą ceną. O ile ta cena produktu jest niższa w produkcie ukraińskim?
PL: Bardzo różnie to wychodzi, zależnie od tego z kim porównujemy po stronie polskiej i również skąd naprawdę z Ukrainy płynie towar. Niemniej jednak zdarzają się oferty o połowę tańsze niż mięsa produkowane w Polsce. No więc różnica jest gigantyczna i rzeczywiście bierze się ona z tego, że Ukraińcy nie muszą przestrzegać tych rygorystycznych wymogów, które narzucono na polskich hodowców po wejściu do Unii Europejskiej. No i w międzyczasie, bo te przepisy, które od nas wymagano w 2004 roku były stosunkowo liberalne dziś. Dzisiaj tych wymagań jest znacznie, znacznie więcej.
MD: Polscy producenci wspólnie z przedsiębiorcami z innych krajów alarmują także, że produkty z Ukrainy mogą być wręcz niebezpieczne dla konsumentów. To takie bardzo, powiedziałbym niepokojące ostrzeżenie. Dlaczego mogą być niebezpieczne?
PL: Mogą być niebezpieczne dlatego, że nie ma kontroli nad procesem produkcyjnym. Wcześniej, przed wojną ta kontrola była iluzoryczna, ale jednak jakaś tam była. Natomiast teraz rzeczywiście trudno wymagać od inspekcji weterynaryjnych krajów unijnych wysyłania inspektorów do kraju objętego wojną. Refleksja tutaj jest taka, że ta polityczna decyzja otwarcia rynku unijnego na produkty z Ukrainy szła w sprzeczności z interesem hodowców, producentów europejskich, unijnych.
MD: Panie Piotrze, Panie Prezesie. W takim razie czego się domagacie? Czego oczekujecie? W jaki sposób tę sytuację można uzdrowić?
PL: Jesteśmy zdania, że żebyśmy mogli uczciwie konkurować, (a uczciwej konkurencji polscy hodowcy się nie boją) więc żebyśmy mogli uczciwie konkurować, musimy spełniać te same wymagania. I my w Unii Europejskiej i dostawcy z rynków trzecich, nie tylko zresztą z Ukrainy, ale również z Brazylii. Problem ukraiński stał się palący dlatego, że skala tutaj błyskawicznie rośnie. Ale inne rynki trzecie takie, jak właśnie wspomniana Brazylia, również powiedzmy, dalece odbiegają z poziomem zabezpieczeń od wymagań unijnych.
MD: Powinny być przywrócone te dopuszczalne kwoty sprzedaży, być może większe cła, ale przede wszystkim uniemożliwienie towaru, który nie jest na podobnych zasadach produkowany?
PL: Oczywiście kontyngenty, gdyby się udało przywrócić to byłoby z korzyścią dla unijnego rynku, zwłaszcza dla polskich hodowców. Ale ważniejsze moim zdaniem jest w tej chwili wymaganie od producentów ukraińskich przestrzegania tych samych standardów, przestrzegania zakazu stosowania niektórych niebezpiecznych czy dyskusyjnych substancji w paszach czy przy produkcji. No i naciskanie na to, żeby Ukraińcy stosowali te same wysokie standardy dobrostanowe. W tej chwili, jak Państwo pewnie wiecie w Europie jest duży nacisk na dobrostan zwierząt, którego na Ukrainie absolutnie nikt nie egzekwuje, nikt nie przestrzega.
MD: Panie Piotrze, bardzo dziękuję. Piotr Lisiecki, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz był naszym gościem. Dziękuję za ten komentarz.
PL: Dziękuję bardzo.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV