ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Jako społeczeństwo w większości deklarujemy, że nasze dochody pozwalają na opłacenie bieżących rachunków. Jedynie co siódme gospodarstwo domowe przyznaje, że nie jest w stanie uregulować wszystkich opłat – wynika z najnowszego badania Krajowego Rejestru Długów: „Portfele Polskich Gospodarstw Domowych Pod Presją Rosnących Cen”. Tymczasem do KRD wpisanych jest ponad 2 miliony konsumentów. Łącznie mają do oddania 44,5 miliarda złotych. A im głębiej zaglądamy w dane, które skonsolidowało KRD, tym gorzej wygląda sytuacja polskich konsumentów.
Andrzej Kulik, dyrektor Działu Analiz Krajowego Rejestru Długów jest naszym gościem. Witam bardzo serdecznie.
ANDRZEJ KULIK, KRAJOWY REJESTR DŁUGÓW: Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: Chociaż temat, o którym będziemy rozmawiali nie jest zbyt optymistyczny, bo te 44 miliardy złotych do spłacenia pewnie w porównaniu z wydatkami rocznymi wszystkich konsumentów w Polsce to nie jest jakaś dominująca kwota, ale sama w sobie jest ogromna.
AK: No tak, to jest duża kwota, też duży, jest też odsetek tych, którzy deklarują to, że nie są w stanie tych rachunków bieżących spłacać, że brakuje im na pokrycie wszystkich rachunków, bo to w procentach może nie wygląda dużo – tylko 15%, ale przeliczając te 15% na liczbę dorosłych Polaków, a braliśmy pod uwagę w tym badaniu tych, którzy mają między 18 a 74 rokiem życia i deklarują, że albo płacą rachunki sami, albo wspólnie z innymi członkami rodziny to to wychodzi około 4,5 miliona osób, więc dość spora grupa.
RM: Szczególnie, że na przykład dla porównania gospodarstw domowych w Polsce jest około 14 milionów. No więc te 4 miliony to jest naprawdę dużo.
AK: To jest dużo. Natomiast tu trzeba jeszcze jedną rzecz dopowiedzieć, że mówimy o deklaracjach, natomiast to w wielu badaniach jest dość często obserwowane, że kiedy nawet w anonimowych ankietach osoby, konsumenci są pytani o to, czy na przykład postępują zgodnie z jakimiś regułami społecznymi albo wbrew regułom to część osób się do tego nie przyznaje. Więc przypuszczam, że niepłacenie rachunków, no jest czymś co jest nadal ciągle jeszcze uważane za nieakceptowane społecznie. W związku z tym myślę, że ten odsetek jest trochę wyższy jeszcze.
RM: No i oby pozostało nieakceptowane społecznie, chociaż bywają sytuacje przymusowe. No i wtedy nawet ludzie robią rzeczy, których nie akceptują. Kiedy się patrzy głębiej w te dane, to tam są jeszcze bardziej niepokojące rzeczy. Bo na przykład ustaliliście, że znaczny odsetek tych, którzy deklarują, że sobie radzą z płaceniem rachunków to są osoby, które po prostu są relatywnie jeszcze w miarę młode i wciąż jeszcze mieszkają z rodzicami, więc te rachunki to w zasadzie nie jest ich problem. Albo nie w całości.
AK: Mamy zjawisko „gniazdowników” w Polsce i nie tylko w Polsce, bo to nie jest tylko polskie zjawisko, czyli młodych ludzi, którzy jakoś nie mają, nie czują potrzeby albo nie są w stanie wyprowadzić się od rodziców, mieszkają razem z nimi i wiadomo, że nawet jeżeli pokrywają część tych rachunków to nie są to takie koszty, jakie ponosiliby gdyby sami albo mieli to by byli właścicielami mieszkania lub wynajmowali to mieszkanie.
Czyli stąd też taki pewien komfort tych najmłodszych. Natomiast najgorzej jest pod tym względem wśród tych, którzy mają 35-45 lat. To jest ta grupa, która sobie najgorzej chyba radzi z tym płaceniem rachunków. To też nie jest zaskakujące, bo to są ludzie, którzy jednak zdecydowali się, jak to się mówi kolokwialnie, pójść na swoje.
Ponoszą koszty właśnie większe koszty utrzymania. No, a poza tym tam bardzo często pojawiają się dzieci, a to też jest olbrzymi wydatek. No i to się wszystko kumuluje i powoduje, że czasami ten budżet się już nie spina, jak to się też kolokwialnie mówi…
RM: Właśnie. Powiedzmy to jeszcze raz, bo to jest dosyć takie, bym powiedział, że te 15% wydaje się niewiele. Ale już przeszło 4,5 miliona osób, którym bieżące dochody, czyli to, co co miesiąc zarabiają i ewentualne oszczędności po prostu nie wystarczają na to, żeby się utrzymać. Czyli utrzymać się, czyli zjeść prawdopodobnie, coś tam od czasu do czasu kupić do ubrania i opłacić bieżące rachunki. I to wpędza te osoby w w zadłużenie.
AK: Ja myślę, że tutaj następuje właśnie to, o czym pan mówił przed chwilą, czyli dokonanie wyboru, że jeżeli nie wystarcza mi na rachunki, to wtedy opłacam te rachunki, które muszę, czyli na przykład mieszkaniowe, bo nie chcę, żeby mnie wyrzucono z tego mieszkania. Natomiast no, oszczędzam albo albo rezygnuję z jakichś usług, albo po prostu za nie nie płacę. Tam, gdzie nie ma takiego rygoru, nie ma takiego zagrożenia. Czyli nie oszczędzam na jedzenie, no bo jeść muszę, tak, muszę się ubrać, ale za to komuś za coś nie zapłacę, tak?
RM: No, a ponieważ najciekawsza jest tak naprawdę to, co się dopiero wydarzy, to jest też w Państwa materiale taki wątek prognostyczny. No, bo teraz jak patrzymy na to, co będzie się działo z polską gospodarką, a patrzymy na to uważnie w Porankach Przedsiębiorcy, no bo przedsiębiorcy podejmują pewne decyzje, tak naprawdę zakładając się o to, czy sprzedadzą swoje usługi i ewentualnie produkty. No więc to co będzie się działo z gospodarką to wiemy, że z inwestycjami będzie słabo.
Mamy nadzieję, że konsumenci podtrzymają wzrost gospodarczy. No, ale jeżeli jest tak, że konsumenci będą zmuszani do rezygnacji z mniej potrzebnych wydatków, ponieważ stałe wydatki Polaków to są przede wszystkim kredyty i ceny energii, a ceny energii to dopiero mają jeszcze wzrosnąć, co z kolei spowoduje wzrost tych dodatkowych rzeczy, na które można by wydać pieniądze, no to w zasadzie można by powiedzieć, że jak patrzymy tak na kilka miesięcy do przodu, na to koło zamachowe polskiej gospodarki to ono zwalnia. I to radykalnie.
AK: Tak, ta konsumpcja wewnętrzna to od wielu lat jest jeden z głównych czynników wzrostu gospodarczego w Polsce, czy też jak w tym roku czynnikiem, który sprawił, że nie wpadliśmy w recesję, chociaż zero było blisko.
RM: Jedna dziesiąta w zeszłym roku – wzrostu PKB.
AK: Więc to nie było dużo, ale też nie było recesji, przynajmniej, jeśli chodzi o statystykę. Natomiast rzeczywiście ta struktura wydatków jest niepokojąca, bo mamy głównie wydatki mieszkaniowe czy spłaty kredytów na mieszkania albo na kredyty gotówkowe plus koszty energii, czyli takie dwa czynniki, na które tak naprawdę nie mamy zbyt dużego wpływu. No, bo to nie od nas zależy to, czy stopy procentowe będą rosły, czy nie rosły i od nas zależy to, czy będziemy ten kredyt zaciągać, czy nie.
Ale powiedzmy, o ile możemy się powstrzymać z zaciąganiem kredytów gotówkowych to z kolei, jeżeli ktoś zaciągnął kredyt mieszkaniowy, to jest kredyt na 20 -30 lat czasami. W związku z tym tutaj wyboru nie ma dużego. Ceny energii to też jest coś, co od nas nie zależy. Tu oczywiście rząd deklaruje, że ciągle będzie utrzymywał czy starał się regulować te ceny energii. Natomiast tego nie można robić w nieskończoność, bo to zbyt dużo nas kosztuje. Musimy pamiętać o tych rachunkach.
RM: Ale musimy sobie też szczerze powiedzieć, że wzrost cen energii to nie jest koszt energii, tylko to jest przede wszystkim koszt wszystkich dodatkowych opłat, które jej towarzyszą. Raport Mario Draghiego o konkurencyjności Europy pokazał, że w Polsce te dodatkowe opłaty są najwyższe, a dopiero mają rosnąć, ponieważ musimy jakoś włączyć do naszego systemu energetycznego tanie źródła odnawialne. I jak mówią energetycy, im więcej tanich źródeł odnawialnych, tym droższa musi być energia.
Ale to już jest zupełnie osobna historia. Andrzej Kulik, dyrektor Działu Analiz Krajowego Rejestru Długów z niepokojącymi informacjami. Bardzo serdecznie dziękuję.
Dbasz o swoje pieniądze? Nie przegap informacji ważnych dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV