NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Czy jednak jest się z czego cieszyć? O tym porozmawiam z moim i Państwa gościem, którym jest prof. Adam Noga, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego. Dzień dobry, Panie profesorze.
ADAM NOGA, AKADEMIA LEONA KOŹMIŃSKIEGO: Dzień dobry pani, witam serdecznie Państwa.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: Szybkie szacunek: 17,4 – Ostateczne finalny odczyt: 17,5%. Z czego wynika ten niewielki, ale jednak wzrost jeżeli porównać te dwa odczyty?
AN: No to zawsze jest tak, bo to długo się liczy. Te wstępne, to jest duża obróbka tych ankiet, które przeprowadza GUS. Ale to i tak, proszę Państwa, to jest oczywiście dużo, dużo mniej niż inflacja jest odczuwalna przez ludzi, bo ona jest odczuwalna na poziomie dwudziestu paru procent. Każdy z nas to widzi po zakupach. Jak szczegółowo się przyjrzymy tej inflacji, tam żywność rośnie o 22-23 procent, wydatki na mieszkania 26%. Także ona jest odczuwalna na znacznie wyższym poziomie. A, że lekko spadła, że jest jeszcze niska, no to wynika z tego, że ta inflacja zaczęła silnie już rosnąć w roku ubiegłym, właśnie w listopadzie, grudniu. W październiku/listopadzie wzrosła w roku ubiegłym o 8 procent. I ta baza się zwiększa, także no, to jest takie sprytne przesunięcie, bo na początku roku zostanie uwolnione trochę cen, nastąpią podwyżki tych cen, regulowanych – energii itd. Ale baza będzie bardzo wysoka z poprzedniego roku. Bo co innego jak rosną ceny ze 100 na 120 – to rosną o 20 procent. Jak rosną ze 110 na 130, niby o 20, ale już tylko wtedy jest 18 procent, a my będziemy mieć tą bazę zdecydowanie wyższą bo ceny zaczęły rosnąć już najbardziej właśnie listopad/grudzień a później styczeń, luty, marzec. No i w tych miesiącach te wzrosty cen będą wzrostami do znacznie wyższej bazy i one nie będą wyglądały tak dramatycznie jakby dzisiaj te wszystkie ceny uwolnić, zlikwidować tę tarcze te obniżki VAT i tamte blokowanie tych cen.
NG: Te tarcze znikną już od stycznia, czyli właściwie niebawem. I jak wtedy będzie się kształtował odczyt CPI? Co Pan profesor przewiduje, jeżeli chodzi o inflację w Polsce? Część ekonomistów zakłada, że może już styczeń/luty będziemy widzieć wzrosty, no ale potem będzie spadek. Czy to realne?
AN: No, spadek będzie następował dlatego, że w marcu, kwietniu i maju obecnego roku 2022 te wzrosty już były bardzo wysokie. Tak, jak mówiłem, także ceny będą bardzo wysokie, ale będą w stosunku do już wysokich cen sprzed roku. No to tutaj jest to iluzja procentów, ale gospodarka ogólnie jest gospodarką chorą. Proszę zobaczyć, że ta inflacja nasza (i nawet ta oficjalna a odczuwalna jest znacznie wyższa, dramatyczniejsza), jest dwa razy wyższa niż w Grecji, która przecież nie tak dawno miała takie ogromne problemy. Musimy płacić dzisiaj za kredyty dwa razy więcej niż Grecja, która płaciła kiedyś trzy, cztery razy więcej. W Europie to jest średnio w Unii 10%, a u nas, jak teraz mówimy 17,5 a dużo więcej. Także gospodarka polska jest rzeczywiście pod tym względem chora. Ta inflacja pokazuje jak temperatura w organizmie, że się wiele rzeczy dzieje źle i od dawna powinniśmy z nią rzeczywiście poważnie walczyć. Natomiast my próbujemy z różnych względów tę walkę odwlekać, no i to nie jest dobre. Pozornie niby ma być to dobre dla pacjenta, że się nie walczy tak dramatycznie z tą inflacją, ale okazuje się, że temu pacjentowi szkodzimy, czyli szkodzimy ludziom nawet najgorzej zarabiającym, będącym w najtrudniejszej sytuacji materialnej, niby próbując ich ratować przed tą inflacją.
NG: A panie profesorze, jaki okres zakłada Pan w tym tempie oczywiście, które jest założone przez NBP? Ile może potrwać ta walka z inflacją? Ja przypomnę, że dzisiaj Christine Lagarde powiedziała, że inflacja w strefie euro wróci do celu dopiero za trzy lata. Czy w związku z tym Pana zdaniem ten 2025 w przypadku Polski jest osiągalny?
AN: To wszystko zależy oczywiście od tego, jaka będzie prowadzona polityka. Kilka miesięcy temu w rozmowie z państwem mówiłem, że nawet była duża szansa, żeby ta inflacja już teraz była niższa w Polsce, ale to wymagało już od wielu miesięcy znacznie bardziej restrykcyjnej polityki i banku centralnego, i rządu. I paradoksalnie znacznie korzystniejszej polityki dla ludzi nawet mniej zarabiających, dla uboższych ludzi. Natomiast próbowano argumentować to politycznie, że jest to ochrona tych ludzi, ale to jest pozorna pomoc. Na dłuższą metę ta inflacja będzie może się przedłużać. Natomiast to wszystko zależy, bo jeśli byśmy przyjęli program KPO, umocnili walutę – to już jest bardzo ważny czynnik, dzięki któremu ta inflacja może być niższa. Jeśli rzeczywiście pokażemy, że prowadzimy politykę bardziej restrykcyjną, a nie ekspansywną, nie politykę nadmiernych wydatków i budżetu i zbyt luźną politykę banku centralnego, to to spowoduje, że ta inflacja rzeczywiście zacznie spadać. A jeśli tego nie będziemy robić, no to rzeczywiście to może trwać bardzo długo. Ale, naprawdę są szanse (były bardzo duże), żeby tą inflację zbijać, bo inflacja bazowa wynosi 11,3 – to jest potwornie wysoka i to jest przede wszystkim objaw choroby naszej gospodarki, wynikający przede wszystkim z polityki. Z polityki gospodarczej, banku centralnego i rządu.
NG: Spójrzmy na to, co zaproponował dzisiaj Europejski Bank Centralny, o czym mówiła Christine Lagarde. Nowością w walce z inflacją w strefie euro, w walce o uzdrowienie sytuacji ma być redukcja bilansu, czyli proces odwrotny do tego, co obserwujemy od 2008 roku. Na czym to będzie dokładnie, Panie profesorze polegać? Dlaczego ma przynieść korzystny efekt? I czy będzie jakoś oddziaływało na Polskę?
AN: No, myślę, że nie będzie tak bardzo, bo jednak rzeczywiście my jesteśmy w pewnym sensie konkurencyjni w tej Unii Europejskiej dlatego, że dzięki przede wszystkim dużemu kapitałowi zagranicznemu, który promuje nasz eksport i mamy bardzo dobry eksport do Unii. I tutaj rzeczywiście to zacieśnienie tych bilansów może spowodować pewne problemy, trochę osłabienie dynamiki gospodarczej w Unii Europejskiej, ale my wciąż jesteśmy atrakcyjnym eksporterem nawet do Niemiec, które jeśli nawet przeżywają problemy gospodarcze, to paradoksalnie to tak mocno się nie odbija na gospodarce polskiej, bo import z Polski wręcz często zastępuje drogie produkty niemieckie. Także to nie powinno tak mocno wpłynąć na Polskę. Natomiast no wpływa tak porównawczo, że rzeczywiście odstajemy ogromnie w tej chwili od Unii, bo tak jak powiedziałem: odstajemy od Grecji, od Hiszpanii, od Włoch nawet; we Włoszech inflacja niecałe 12 procent. Także my też moglibyśmy mieć w tej chwili taką inflację 11-12% i to byłoby znacznie łatwiej nam schodzić do celu inflacyjnego w ciągu dwóch, trzech lat. Natomiast ta inflacja pod 17,5, niedługo 20, a tak naprawdę bliżej nawet 26/27/28 procent jest już bardzo niebezpieczna.
NG: Dziękuję pięknie za rozmowę. Moim i Państwa gościem był prof. Adam Noga, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego. Dziękuję pięknie za rozmowę, Panie profesorze.
AN: Dziękuję.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV