NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Główny efekt windfall tax, jaki widzimy na ten moment to masowa wyprzedaż na giełdzie. Jednak czy takie rozwiązanie może pomóc gospodarce? O tym porozmawiam z moim i Państwa gościem, którym jest Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego. Dzień dobry.
ANTONI KOLEK, INSTYTUT EMERYTALNY: Dzień dobry. Witam panią, witam Państwa.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: 50% – no… wydaje się to bardzo dużo. Czy nie utrudni to działania spółkom, które przecież też są narażone na rosnące koszty energii?
AK: Wszystko zależy tak naprawdę od tego, jak ten podatek zostanie skonstruowany, za jaki okres on będzie do zapłacenia, kiedy on będzie musiał zostać poniesiony. Czyli inaczej mówiąc, czy spółki zdążą się do niego przygotować. Bo nie oszukujmy się – tak, jak przedmówca powiedział, jest bardzo dużo możliwości, żeby zwiększyć na tyle koszty, tak żeby jednak okazało się, że ten zysk albo dochód, bo tak naprawdę zobaczymy co zostanie finalnie opodatkowane, żeby nie było konieczności zapłacenia aż tak wysokiego podatku. To oczywiście nie oznacza, że…
NG: Czy zgodzi się Pan z tym, że będzie masowa kreatywna księgowość w Polsce w przyszłym roku?
AK: Nie mam co do tego wątpliwości. Także ta masowa, kreatywna księgowość, korekty wszelkiego rodzaju narzędzia pozwalające na to, żeby uniknąć takiego podatku. To jest naturalne. Jeśli przedsiębiorca słyszy, że będzie musiał zapłacić podatek, no to pierwsze, co się nasuwa, to co mogę zrobić, żeby go nie zapłacić. Więc z całą pewnością tym tropem pójdą także inne podmioty, które też mają trudną sytuację swoją. Więc niby czemu miałyby jeszcze dokładać do powszechnego dobrobytu i płacić tak znaczący podatek? No bo ta stawka wydaje się ogromna. No i też należy pamiętać, że to najprawdopodobniej nie tylko spółki Skarbu Państwa, ale także przedsiębiorstwa prywatne, komercyjne także będą obłożone tym podatkiem. Także wszyscy przedsiębiorcy trochę się zastanawiają za jaki okres, kiedy, na jakich warunkach ten podatek będzie wprowadzony i tak naprawdę do kiedy trzeba będzie go zapłacić.
NG: A czy to jest tak faktycznie, jak mówi wicepremier Jacek Sasin, że te nadzwyczajne zyski spółek są realizowane kosztem obywateli albo instytucji wrażliwych?
AK: Tutaj musimy zobaczyć, o jakie zyski tak naprawdę chodzi. Jeśli mamy przedsiębiorcę prywatnego, który działa na swoje ryzyko i w swoim zakresie uzyskuje lepsze wyniki niż rok temu czy dwa lata temu, no to może się okazać tak, że uzyskuje te wyższe wyniki niż w jakimś porównywalnym okresie właśnie dlatego, że stworzył nową linię produkcyjną, zatrudnił więcej pracowników, ma większe możliwości swojego rozwoju, po prostu rozwija swoją firmę. Na przykład pewnie branże kurierskie czy tam, gdzie w trakcie pandemii mieliśmy eksplozję tej działalności, może się okazać, że te firmy także się na ten podatek załapią. Natomiast widzimy dane dotyczące marży czy też tego, w jaki sposób zarabiają spółki Skarbu Państwa na poszczególnych klientach. I tutaj faktycznie może dojść do takiego działania, które nie jest społecznie akceptowalne. I że niektóre podmioty faktycznie mogą wykorzystywać swoją pozycję do tego, żeby teraz prezentować niestandardowe zyski. I tutaj pewnie ustawodawca faktycznie zadziała. Pytanie, czy nie zadziała zbyt powszechnie i nie obejmie zbyt wielu podmiotów.
NG: Szacowane wpływy do budżetu, jakie zakłada wicepremier, to 13 i pół miliarda złotych. No, jeżeli się uda te 13 i pół miliarda zebrać… Czy ta kwota wystarczy, żeby złagodzić skutki kryzysu energetycznego w Polsce?
AK: To zależy, jak na to popatrzymy. Jeśli popatrzymy na faktycznie to, co jest prognozowane w różnych danych dotyczących tego, ile ten kryzys może faktycznie nas kosztować, to być może po prostu złagodzi. Może nie tyle pozwoli na to, żeby każdy odetchnął z ulgą, jeśli chodzi o ten kryzys energetyczny, który przed nami, ale po prostu tak trochę złagodzi jego konsekwencje i jego skutki, właśnie tak dla tych podmiotów, które są najbardziej wrażliwe na zmiany na rynku. Natomiast pamiętajmy o tym, że takie podatki lubią zostawać z nami trochę na dłużej niż tylko na jakiś jeden rok. I oczywiście każda kolejna władza, każdy kolejny następny minister finansów czy inny minister, który będzie za ten podatek odpowiedzialny, pewnie też będzie się zastanawiał, czy nie ponowić, nie skorzystać, nadal nie utrzymać takiego podatku w mocy. Pamiętamy tak jak VAT został podniesiony o 1 punkt procentowy i do dzisiaj cały czas trwa. Być może ten podatek także z nami może zostać na dłużej.
NG: Jakie będą wtedy konsekwencje dla polskiej gospodarki? Czy należy się obawiać tego, że inwestorzy zagraniczni zaczną odpływać z Polski, bo już nie będzie aż tak atrakcyjnym miejscem do prowadzenia działalności?
AK: W skali masowej bym się nie spodziewał, że teraz to spowoduje jakiś nagły masowy odpływ kapitału z Polski, chociaż widzimy to dzisiaj po giełdzie. Niestety, ta nasza sytuacja na rynku kapitałowym jako po pierwsze, że jesteśmy blisko wojny, blisko tego regionu, który jest dotknięty widmem wojny. Po drugie – właśnie trudne działania władz publicznych związane między innymi z dodatkowymi podatkami. To na pewno nigdy nie zachęca kapitału do tego, żeby był być tutaj lokowanym. W dłuższym horyzoncie czasu jeśli sobie popatrzymy, no to może się okazać, że ta masowa przecena, która dzisiaj jest na rynku, jednak dla wielu inwestorów będzie okazją do zakupów. I jeśli inwestor będzie miał odpowiednio gruby portfel, może zobaczyć, że taki rynek jak Polska, który jednak jest potencjalnie dobrym rynkiem do lokowania środków finansowych. Jeśli na giełdzie będzie bardzo tanio, no to może pojawią się inwestorzy, którzy będą chcieli skorzystać z tej okazji i trochę na zasadach takiego kapitału spekulacyjnego zarobić na tym, co się dzieje na polskim rynku.
NG: Zostało nam już nieco ponad minutę. Na koniec chciałbym zadać pytanie o inne środki, na które Polska cały czas czeka. Mam na myśli KPO, które robi się coraz mniej pewne. Tak właściwie, jeżeli wsłuchać się w to, co ostatnio mówiła w Princeton Ursula von der Leyen. Jak Pan ocenia prawdopodobieństwo tego, czy te środki będą, czy nie będą i jakim problemem będą dla naszej gospodarki, jeżeli rzeczywiście do Polski nie dotrą?
AK: To jest olbrzymi problem, tak jak mówimy właśnie, że rząd musi pomagać przedsiębiorcom albo, że rząd musi pomagać różnym organizacjom, które na rynku funkcjonują, bo nie radzą sobie w trudnych warunkach, no to być może takiej pomocy udałoby się uniknąć, gdybyśmy mieli uruchomione środki z KPO, a za chwilę środki z nowej perspektywy finansowej Unii Europejskiej, bo przecież to są ogromne pieniądze, które do Polski na polskie inwestycje mogą płynąć. Pamiętajmy także w poprzedniej perspektywie finansowej poprzedni rząd był beneficjentem właśnie tego, że te środki do Polski płynęły. Dzięki temu można było zrewitalizować wiele miejsc, można było stworzyć nowe miejsca. A jak dzisiaj popatrzymy na to, jak są rozwinięte np. infrastruktura uniwersytetów, infrastruktura badawcza, to widzimy ten znaczący postęp, który się dokonał. Obecnie to niestety się nie dzieje. Te środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały zablokowane. Nie jesteśmy pewni co dalej ze środkami w nowej perspektywie finansowej i jest to na pewno olbrzymie wyzwanie. Gdyby udało się te środki jednak odzyskać, to najprawdopodobniej nie byłyby potrzebne żadne dodatkowe tarcze. Tylko przedsiębiorcy sami by sobie poradzili z tym kryzysem.
NG: Dziękuję pięknie za rozmowę. No i oczywiście wszyscy liczymy, że ten pozytywny scenariusz, jeśli chodzi o KPO, się zrealizuje. Moim i Państwa gościem był dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego. Dziękuję bardzo raz jeszcze.
AK: Dziękuję bardzo i do zobaczenia.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV