MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Niemiecki sektor produkcyjny jest już w recesji, co może oznaczać głębsze pogorszenie ogólnej kondycji gospodarczej. Jeśli gospodarstwa domowe również będą w dalszym ciągu ograniczać wydatki. Nominalnie w całym pierwszym półroczu odnotowano wzrost o 3,5 procent sprzedaży detalicznej, ale to ze względu na rosnące ceny. Do Niemiec trafia niemal 28 procent polskiego eksportu. Czy to zła informacja dla naszych eksporterów?
O tym porozmawiam z doktorem Piotrem Andrzejewskim, głównym analitykiem Instytutu Zachodniego. Dzień dobry Panu, witam w BIZNES24.
PIOTR ANDRZEJEWSKI, INSTYTUT ZACHODNI: Dzień dobry. Dziękuję za zaproszenie.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: Panie Piotrze, czy polscy eksporterzy mają się czego bać?
PA: Jest to z jednej strony zagrożenie, ale z drugiej strony szansa. Recesja w Niemczech… I to działa niczym miecz obosieczny. Z jednej strony mamy cały szereg firm, które są dość mocno związane z europejskim konsumentem, dla którego produkują niemieckie firmy, dla których najczęściej polscy wytwórcy, polscy producenci stanowią podwykonawców albo używają niemieckiej firmy niemieckie marki do zglobalizowanej czy europeizacji swojego rynku. Natomiast jest jeszcze inna tendencja, którą warto podkreślić. To jest wzrost konkurencyjności polskich produktów na rynku niemieckim z tego powodu, że są po prostu tańsze.
Więc ograniczenie zasobności portfeli statystycznego niemieckiego gospodarstwa domowego jest dla polskich firm i dla polskich przedsiębiorstw szansą, żeby zastąpić innych, droższych podwykonawców, zastąpić droższe, inne, droższe usługi, właśnie konkurując ceną. Więc jest to z jednej strony zagrożenie, a z drugiej strony szansa. I trudno jednocześnie tutaj wyrokować, czy ta pełzająca recesja w Niemczech będzie per saldo dla polskiej gospodarki negatywna czy pozytywna. (…)
MD: Oczywiście myśmy na tym przez lata zyskiwali, na tym, że polskie usługi i polskie towary były dużo tańsze. Ale mamy po pierwsze: rosnące płace w Polsce wynikające chociażby ze spirali cenowo-inflacyjnej i te płace, jak rozumiem, także powodują, że stajemy się mniej atrakcyjni jakoś tam w jakiejś skali do usług, które są oferowane w Niemczech. Z drugiej strony również w ostatnich miesiącach mamy umocnienie złotego, Jak mówimy i mówimy o tym cały czas.
Złoty jest dziś najmocniejszy do euro od 2020 r., od kwietnia 2020 r., od początku września do tych pierwszych miesięcy pandemii. Więc czy to nie są elementy, które jednak będą sprawiać, że ten ser w sklepie, czy jakaś usługa, czy może bardziej skomplikowane towary kupowane przez Niemców będą droższe i będą mniej atrakcyjne?
PA: Oczywiście będą droższe, ale nie będą tak drogie jak te niemieckie. Z tego powodu, że jeżeli u nas zachodzą takie procesy, może nie mówimy o umacnianiu się waluty w przypadku euro, ale jeżeli u nas rosną koszty pracy, czy mamy spiralę płacowo-inflacyjną, to w Niemczech koszty produkcji rosną kilkukrotnie bardziej, przede wszystkim przez ogromny skok, ogromny wzrost cen energii, który wpływa na ceny produkcji w całych Niemczech.
I ten skok, ten pewien szok cen energii jest znacznie większy niż to, co dzieje się w Polsce. Wydaje się, że nawet jeśli u nas następują wzrosty kosztów produkcji, to cały czas będziemy dość konkurencyjni. Więc nie obawiałbym się tutaj, nie podzielam obaw w tym względzie.
MD: A jaką Pan ma opinię, jeżeli chodzi o rolę polskiej gospodarki w sprzężeniu? Bo my funkcjonowaliśmy przez wiele lat w takim sprzężeniu z niemiecką gospodarką. Byliśmy w zasadzie podwykonawcą i dostawcą usług i podwykonawcą towarów i producentem towarów dla gospodarki niemieckiej. Jak w tym nowym modelu, w którym Niemcy pozbawione są również tanich surowców ze wschodu, może funkcjonować polska gospodarka?
PA: Przede wszystkim nie sądzę, żeby ten model się jakoś specjalnie zmienił. Sam fakt, że Niemcy rozwijają się trochę wolniej, czy że ich PKB wzrosło nieznacznie od wybuchu pandemii, ale jest na minusie, nie oznacza, że nagle Niemcy przestają być znaczącą gospodarką o ogromnej sile nabywczej całego niemieckiego społeczeństwa. To się nie zmieni, a polski przedsiębiorca w porównaniu do niemieckiego jest zdecydowanie bardziej elastyczny i znacznie szybciej szuka innych, alternatywnych rynków zbytu.
Także to jest pewna wartość. Także polskie usługi są troszeczkę bardziej zdigitalizowane, bo jest takie wymaganie konsumenta polskiego po prostu, który bardziej jest cyfrowy niż niemiecki. Co oznacza, że będziemy powoli odklejać się i szukać alternatyw od niemieckiego rynku. To nie będzie żadna rewolucja, tylko powolny proces, więc także tutaj ja bym uspokajał.
I oczywiście niemiecka gospodarka jest dla nas ogromnie ważna. To jest 27% eksportu i 20% importu. I to są ogromne liczby. Niemniej jednak chciałbym tutaj przytoczyć opinię Piotra Araka z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który mówi o rozchodzeniu się pewnych tendencji makroekonomicznych i tego związania. To znaczy, że polska gospodarka ma także inne motory wzrostu niż tylko to powiązanie z Niemcami. Także to oczywiście ten stan naszej relacji jest być może zbyt silny, bo jest ona zbyt silna i nastąpi troszkę większa dywersyfikacja. I właśnie wydaje mi się, że obecne niemieckie problemy gospodarcze będą taką okazją do rozpoczęcia tego procesu dywersyfikacyjnego.
MD: Panie Piotrze, jeszcze na koniec przypomnijmy, że polska gospodarka jest kilkakrotnie- siedmiokrotnie, według ostatnich danych, do których dotarłem, mniejsza od niemieckiej. To także tak jak Pan na to zwrócił uwagę, pamiętali o skali- jednak tej różnicy między nami a naszymi sąsiadami, do których tutaj 28 procent podaliśmy, ponieważ to jest 27 z haczykiem powyżej połowy procenta naszego eksportu. To są najnowsze dane. Bardzo Panu dziękuję za ten komentarz. Piotr Andrzejewski. Mówiliśmy o tym, co może nakręcać gospodarkę Polski i Niemiec i w jaki sposób mogą one zaprzęgać się razem i budować synergię. Bardzo dziękuję za rozmowę.
PA: Dziękuję pięknie.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV