NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: O tym, co zostało powiedziane na konferencji, porozmawiam teraz z moim i Państwa gościem, którym jest Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku. Dzień dobry.
ŁUKASZ TARNAWA, BANK OCHRONY ŚRODOWISKA: Dzień dobry, witam serdecznie.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: „Nie ma mowy o obniżaniu stóp procentowych. Rada Polityki Pieniężnej musi być hamulcowym.” – To jeden z mocniejszych cytatów z dzisiejszej konferencji. Prezes Glapiński powiedział, że zdaje sobie sprawę, że nasza polityka monetarna jest najbardziej restrykcyjna w Europie. Jednak stopy są na odpowiednim poziomie, stosownie do sytuacji. Co oznacza dla polskiej gospodarki i dla Polaków 5,75 do końca roku?
ŁT: No cóż. To jest faktycznie restrykcyjna polityka monetarna na tle tego, czego doświadczaliśmy w poprzednich latach, bo już niejako przyzwyczailiśmy się, że przez większość minionej dekady realne stopy procentowe w Polsce były ujemne. Czyli ta polityka była sprzyjająca tym, którzy mieli kredyty w złotych, a niesprzyjająca dla tych, którzy oszczędzali.
Bardzo prawdopodobny scenariusz stabilnych stóp procentowych do końca tego roku, którą to perspektywę podtrzymał prezes Glapiński, dzisiaj oznacza, że pozostaną restrykcyjne warunki dla tych, którzy będą chcieli zaciągnąć kredyt złotowy, bądź też już ten kredyt mają. Jednym słowem akcja kredytowa pozostanie umiarkowana w takim sensie po korekcie o zmiany regulacyjne. No, bo jak pamiętamy, minione kilka kwartałów przyniosło skokowy wzrost popytu na kredyty, ale z powodu niejako rządowego poluzowania tych warunków, czyli poprzez obniżenie kredytu rządowego Bezpieczny Kredyt 2%; jeżeli to skorygujemy, jeśli jak wiemy ten program został zakończony, no, to kredytobiorcy będą się nadal mierzyć z wysokimi ratami, co naturalnie będzie ograniczało skłonność do konsumpcji i zwiększało skłonność do oszczędzania.
Niemniej nie oznacza to, że konsumpcja prywatna nie będzie czynnikiem, który będzie tym głównym kołem zamachowym polskiej gospodarki. Bo jednak przemożną rolę w tym wypadku odegrają szybko rosnące realne dochody.
Jednym słowem: restrykcyjna polityka monetarna będzie nieco wyhamowała ten efekt szybko rosnących dochodów, ale nie spowoduje tego, by nie aktualny scenariusz był następujący: że to właśnie konsumpcja prywatna będzie tą główną siłą napędową gospodarki przez najbliższe kwartały i że wciąż nasza, polska gospodarka będzie przyspieszała.
NG: A propos tego, co jeszcze dosyć kategorycznie powiedział prezes Glapiński, to to, że inflacja do końca roku wzrośnie, teraz jest w celu, ale jest to przejściowe. No i zostały zaprezentowane dwa możliwe scenariusze. W przypadku pełnego zniesienia tarcz wskaźnik inflacji poszedłby około 4 punktów do góry do poziomu 7,5%. No, a gdyby było tak, jak jest teraz i nic się nie zmieniło, to i tak na koniec roku mielibyśmy 3,9. Bo jak tłumaczył prezes Glapiński – działają efekty bazy, wzrost płac czy inne czynniki inflacjogenne. Jaki poziom Pan zakłada? Jaki scenariusz jest według Pana najbardziej prawdopodobny? Czy to 7,5 nie jest jednak poziomem zbyt wysokim?
ŁT: No, 7,5 procent zakłada (to jest techniczne założenie), bardzo wysoki wzrost opłat za energię elektryczną, gaz i ciepło w lipcu. Na 99%, niemal 100%, możemy powiedzieć pewności, że do takiej skali maksymalnego uwolnienia czy pełnego urynkowienia cen energii i gazu w Polsce nie dojdzie.
Nie znamy oczywiście dokładnych miar tego, o ile rachunek wzrośnie. Natomiast mogę powiedzieć, że przy naszym technicznym założeniu naszego scenariusza, że całościowy rachunek za energię elektryczną wzrośnie z początkiem lipca o 20% ze wszystkimi jego składowymi, to nasz bazowy scenariusz wskazuje na to, że inflacja z dołka, (w którym faktycznie jesteśmy w tej chwili, czyli poniżej 2%) w marcu, stopniowo będzie rosła i na koniec roku wzrośnie nieco powyżej 5%.
Czyli możemy pokazać, że przy niepełnym urynkowieniu cen energii elektrycznej i przy umiarkowanych, ale jednak odczuwalnych wzrostach cen energii elektrycznej, gazu i zapewne ciepła, zrealizuje się pośredni scenariusz. Przy naszych założeniach będzie to nieco więcej niż 5% na koniec tego roku.
NG: Prezes Glapiński dużo mówił na konferencji o wzroście gospodarczym. Po raz kolejny przypomniał określenie „polski cud gospodarczy” i podawał różne czynniki, które się na niego składają. Wspomniał między innymi o tym, że Polska od czasów przed pandemią do dzisiaj ma około sumarycznie 10% wzrostu PKB. Tymczasem Czechy są na minusie. Czechy, czyli ten jeden z nielicznych krajów, które nie zdecydowały się na skup obligacji. Czy Pana zdaniem prezes Glapiński wystarczająco z perspektywy ekonomicznej wyjaśnił zasadność takich działań podejmowanych przez NBP w okresie pandemii?
ŁT: Myślę, że tutaj prezes zbyt szeroko nie opisywał tych przesłanek dla podjęcia polskiej wersji QE. To było dość lakoniczne stwierdzenie, więc trudno mi się odnieść. Natomiast moja refleksja właśnie z tego porównania do Czech jest taka, że wydaje mi się, że akurat w tym wypadku ten argument jest na wyrost.
Widzieliśmy jednocześnie pozostające w okolicach zera Niemcy, a one miały potężne QE w postaci interwencji Europejskiego Banku Centralnego i to właśnie z recesją czy stagnacją w Niemczech i bardzo dużym uzależnieniem Czech, jako dużego producenta motoryzacji, gdzie Niemcy są bardzo istotnym graczem w tym obszarze w Europie i które mają strukturalne problemy z sektorem motoryzacyjnym – z tym trzeba wiązać to, że Czechy są w obecnej takiej sytuacji, a nie z podjęciem QE w Polsce i niepodjęciem w Czechach.
NG: Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku był moim i Państwa gościem. Dziękuję bardzo za spotkanie i za rozmowę.
ŁT: Dziękuję bardzo.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV