ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Musi być drożej. Energia w całej Unii Europejskiej idzie w górę. Prawda jest jednak dramatycznie inna. W Niemczech np. na przełomie ubiegłego i tego roku ceny energii elektrycznej, jako element statystycznie obliczany z cen produkcji przemysłowej PPI, wskaźnika inflacji producenckiej, mówiąc innymi, ceny energii spadały po 20 procent rok do roku w kolejnych miesiącach: listopad, grudzień, styczeń. I spadają nadal. W ostatnim odczycie za czerwiec spadek wyniósł 5,4%, a w całej strefie euro ceny energii spadły o 9,4 procent. W Polsce energia musi rosnąć. Dlaczego? Henryk Kaliś, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii jest naszym gościem. Witam bardzo serdecznie.
HENRYK KALIŚ, IZBA ENERGETYKI PRZEMYSŁOWEJ I ODBIORCÓW ENERGII: Witam Państwa. Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: Panie Prezesie, jak to jest, że u nas musi rosnąć? Musi drożeć, musi być dwa razy więcej, musimy płacić.
HK: Panie redaktorze. To jest bardzo skomplikowane pytanie i nie można na nie odpowiedzieć w sposób jednoznaczny. Ja na szczęście jestem tylko skromnym użytkownikiem energii elektrycznej i nie muszę mieć odpowiedzi na wszystkie zadane pytania. Rzeczywiście tak jest, że w Polsce ta energia jest najdroższa w tej chwili w Unii Europejskiej. My to bardzo mocno podkreślamy. To wpływa na konkurencyjność Polski w stosunku do odbiorców przemysłowych w innych krajach.
RM: Tak, ale negatywnie?
HK: …Konkurentów, tak. Pogarsza konkurencyjność. Ale to jest szerszy problem. To jest problem również całej gospodarki unijnej, która systematycznie traci konkurencyjność w stosunku do innych obszarów świata. Mam tu na myśli Stany Zjednoczone, Chiny, Indie.
RM: Panie prezesie, to jest prawda. Traci konkurencyjność, ale jak popatrzymy na dane statystyczne dotyczące cen produkcji przemysłowej to w tych cenach produkcji przemysłowej widać, że miesiąc po miesiącu, od wielu miesięcy co miesiąc ceny energii elektrycznej w Europie spadają. Te ceny obejmują oczywiście system handlu emisjami, bo jak popatrzymy sobie na ostatnie ceny, po jakich np. polskie państwo sprzedawało prawa do emisji – to one są niższe o mniej więcej 1/3, niż przed rokiem. Więc wszystko tanieje. A u nas wszystko musi być droższe.
HK: No tak, to taki mamy krajowy system elektroenergetyczny, taką mamy strukturę energetyki, taki mamy system zarządzania energią.
RM: Tak, Panie prezesie, ale co w tym systemie jest droższe? Co powoduje, że cena musi iść w górę? Węgiel staniał. Emisje – prawa do emisji staniały. Ceny w całej Europie tanieją. W Polsce energia musi drożeć. To, który z elementów ceny? W sensie rozumie Pan, co w tej strukturze jest tym elementem, który tak straszliwie drożeje?
HK: Nie chciałbym powiedzieć, że remedium na wszystko jest są odnawialne źródła energii. Bo to tak nie jest. My ostatnio wprowadziliśmy urynkowienie zasad funkcjonowania rynku bilansującego. Szczerze mówiąc troszkę żeśmy się przerazili.
Natomiast po jakimś czasie okazało się, że te ceny się ustabilizowały. Polski miks energetyczny jest w dużej części oparty o węgiel i te uprawnienia do emisji – to prawda, że nieco niższe, niż pół roku, rok temu, gdzie obserwowaliśmy ceny na poziomie 100 euro, teraz one oscylują na poziomie 60-70. Ale też proszę zwrócić uwagę, że w Polsce też mieliśmy ceny na poziomie 800-1200, a teraz mamy na poziomie powiedzmy 450-600 w zależności od tego, czy to jest rynek dnia następnego, czy też są rynki terminowe, czy to są kontrakty roczne na lata 2025-6/7.
RM: Ale mówi Pan, zaraz? Ten 1000-1200 Pan powiedział, ale to jest cena czego dokładnie?
HK: Jednej megawatogodziny, my to nazywamy energii czarnej, czyli tej, która jest zużywana w sieci Krajowego Systemu Elektroenergetycznego i która napędza wszystkie odbiory. Na te ceny jest narzucany cały szereg kosztów wynikających z polityki energetycznej i klimatycznej. To są m.in. te ceny uprawnień do emisji.
RM: Ale ja tylko chcę się upewnić, bo może ja patrzę na zupełnie inne dane, ale otworzyłem sobie Towarową Giełdę Energii i patrzę na kurs TGeBase, czyli podstawowy i widzę cenę na dzisiaj: 434 złote i 37 groszy za megawatogodzinę. Najwyższy kurs od 8 czerwca, bo taki wykres tutaj z automatu można sobie podejrzeć – 670 złotych, nie 1200. O połowę niższy.
HK: Tak, ale Pan powiedział, że mieliśmy wyższe ceny uprawnień do emisji i one staniały. Ale jak my mieliśmy wyższe ceny uprawnień do emisji, czyli jeśli one wynosiły 100 złotych do megawatogodziny to mieliśmy też wyższe ceny energii.
Więc tutaj ta zależność jest wprost proporcjonalna. Natomiast, jeśli się odnosimy do cen base’ów dobowych, no to rzeczywiście tutaj ostatnio mamy pewną stabilizację i nas osobiście to cieszy, bo to jest poziom już poniżej 500 złotych do megawatogodziny po 14 czerwca, kiedy nastąpiła zmiana zasad funkcjonowania rynku bilansującego, mieliśmy poziom powyżej 600 złotych, więc widać, że ten rynek krótkoterminowy jest bardzo wrażliwy na zmiany.
Natomiast na szczęście w miarę stabilne są ceny energii w notowaniach kontraktów terminowych na kolejne lata. Chociaż tu też nie mamy się, czym cieszyć, bo te ceny w Polsce są około 15-20 euro wyższe, niż w Niemczech i we Francji i około 35-45 euro wyższe, niż w Hiszpanii. To wynika ze struktury produkcji energii elektrycznej. To wynika z warunków atmosferycznych, które na przykład funkcjonują w Hiszpanii.
Ja nie ukrywam, że my bardzo mocno podkreślamy, że jeśli Europa w tym Polska, nie poradzi sobie ze stabilizacją cen energii na poziomie 60 euro do megawatogodziny to przemysłu w Europie nie będzie. Ale w pierwszej kolejności on zostanie zlikwidowany w Polsce, bo Polska ma najgorsze warunki do prowadzenia działalności produkcyjnej właśnie ze względu na koszty energii.
RM: No tak, jak duża jest rozbieżność między tym, ile biorą polskie koncerny energetyczne i chcą brać, a tym ile na rynku kosztuje energia to jest np. różnica między tym górnym pułapem ceny dla małych i średnich przedsiębiorstw wprowadzonym teraz przez rząd na poziomie 700 złotych, a ceną 460, którą widzimy dzisiaj.
Jak patrzymy na te wyższe rachunki po uwolnieniu czy po tym poprzednim reżimie ograniczeń wzrostu cen, a teraz, no to tam jednym ze składników jest wyższa kwota opłaty za przesył. Ona się podniosła mniej więcej dwa razy. Pytanie, co się wydarzyło z systemem przesyłowym w polskiej energetyce, że on z miesiąca na miesiąc zrobił się dwa razy droższy?
HK: Dziękuję za to pytanie, bo my od jakiegoś czasu apelujemy do polskiego rządu o zmniejszenie opłaty jakościowej, którą obciążani są solidarnie wszyscy odbiorcy końcowi, natomiast my jesteśmy w stanie i nasz przemysł.
RM: Opłata jakościowa to nie jest część zysków firm energetycznych, koncernów energetycznych? Przecież to trafia tak samo jak np. dopłata do OZE: 4 złote z haczykiem za megawatogodzinę. Jak się przemnoży razy to mniej więcej 2 megawatogodziny na gospodarstwa domowe i doda i przemnoży przez 12 miesięcy i gospodarstwa domowe to wychodzi tam z 12 mld złotych w kieszeniach firm energetycznych w Polsce?
HK: Panie redaktorze, oprócz tego, że energię musimy wyprodukować, że ją musimy dostarczyć i musimy ją również zbilansować. I właśnie opłata jakościowa służy m.in. do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego krajowego systemu elektroenergetycznego, czyli do utrzymania odpowiedniej jakości rezerw.
I to ja mówiłem przed chwilą, że 14 czerwca zostały zmienione zasady funkcjonowania właśnie rynku bilansującego. I właśnie ta opłata pokrywa między innymi te koszty, czyli koszty utrzymania poziomu napięcia, częstotliwości, rezerw mocy w krajowym systemie elektroenergetycznym.
RM: Panie Prezesie, chciałbym postawić kropkę nad i do naszej rozmowy i zapytać w takim razie, skoro w całej Europie energia tanieje od wielu miesięcy, jaka jest przestrzeń, albo jak długo będzie musiało trwać, albo co bym się musiało wydarzyć, żebyśmy też zaobserwowali podobny trend w Polsce?
HK: Panie redaktorze, ja ciągle powtarzam, że w energetyce czas mierzy się dekadami. Czyli to nie jest kwestia roku czy dwóch, to jest kwestia kilku dekad, żebyśmy dotrwali do tego optymalnego krajowego systemu elektroenergetycznego, do tego optymalnego miksu. W tej chwili jesteśmy na etapie gwałtownych zmian, które następują zarówno w obszarze zarządzania, jak i zmian w infrastrukturze energetycznej. Obserwujemy gwałtowny przyrost mocy pogodozależnych.
Zbliżamy się do około 30 tys. megawatów w tych źródłach fotowoltaicznych i wiatrowych. To powoduje określone problemy dla funkcjonowania krajowego systemu elektroenergetycznego. Z jednej strony obniża cenę energii na giełdzie z drugiej strony powoduje wzrost kosztów przesyłu i dystrybucji.
RM: Konkludując: w Polsce mamy taką sytuację, że im więcej niedrogiej energii z OZE tym więcej trzeba będzie płacić za energię w rachunkach?
HK: Panie redaktorze, niekoniecznie niedrogiej, bo są godziny, w których tej energii nie ma i wtedy energia produkowana w źródłach stabilnych, wykorzystujących paliwa kopalne jest nieprawdopodobnie droga. Ale ona musi być taka droga, bo te źródła mają bardzo niski czas wykorzystania mocy, czyli one w zasadzie są utrzymywane tylko po to, żeby parę godzin w ciągu doby pokrywać zapotrzebowanie w tym krajowym systemie elektroenergetycznym. Czyli jesteśmy w bardzo trudnym z punktu widzenia transformacji energetycznej momencie w historii polskiej energetyki.
RM: Henryk Kaliś, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii. Bardzo serdecznie dziękuję za cierpliwe wyjaśnienia, do których na pewno będziemy chętnie wracać. Mam nadzieję, że będziemy mogli liczyć na Pańskie dalsze wyjaśnienia.
HK: Dziękuję bardzo. Dziękuję za rozmowę.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV