JOLANTA PAWLAK, BIZNES24: Co dzieje się z polskim konsumentem? O tym porozmawiam z moim i Państwa gościem, doktorem Hubertem Gąsińskim, ekspertem i wykładowcą Uniwersytetu WSB Merito w Warszawie. Dzień dobry Panie doktorze.
HUBERT GĄSIŃSKI, UNIWERSYTET WSB MERITO: Dzień dobry, witam Państwa serdecznie.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
JP: No, to przypomnijmy te dramatyczne dane. Sprzedaż detaliczna zdołowała dramatycznie, a na dodatek mamy potężną rozbieżność pomiędzy konsensusem rynkowym a danymi gusowskimi, bo w cenach stałych we wrześniu spadła o 3% w ujęciu rocznym, ale i w ujęciu miesięcznym mamy spadek o 5,7%. Konsensus wskazywał na wzrost rok do roku o 2,2 procent i spadek, ale tylko o 0,9% w ujęciu miesiąc do miesiąca. Skąd taka pomyłka, Panie doktorze?
HG: Myślę, że to nie pomyłka, ponieważ większość analityków i strategów rynkowych przewidywała wzrosty. Jednakże zawsze trzeba pamiętać, że kiedyś nastąpi zatrzymanie bądź nawet odwrócenie trendu. I w obecnej sytuacji właśnie widzimy odwrócenie tego trendu, czyli tak naprawdę przewidywali analitycy ciągły wzrost, może jednak się okazać taką sytuacją, że czas zrobić rewizję naszych prognoz i naszych założeń, że tak naprawdę te drzewa nie rosną do nieskończoności, do nieba, tylko mają swoje możliwości.
No i właśnie teraz konsumenci w miesiącu wrześniu, po zakończeniu wakacji, gdzie tak naprawdę być może ponieśli znaczne wydatki związane z wakacjami, spowodowało to, że nastąpiła mniejsza konsumpcja we wrześniu i zmniejszenie – zmiana naszych nawyków zakupowych. Czyli tak naprawdę konsumenci zaczęli patrzeć na te złotówki, które wydają, a jednak w założeniach niestety konstruując prognozy o charakterze ilościowym, my nie jesteśmy w stanie założyć tego typu sytuacji, które są sytuacjami można powiedzieć, takimi psychologicznymi.
My możemy wprowadzać pewnego rodzaju mechanizmy, które spowodują zaistnienie tej sytuacji, jednakże to pamiętajmy, że prognoza jest tylko metodą swoistego przewidywania przyszłości, która jest obarczona ryzykiem. I tutaj może w moim odczuciu tego typu prognozy są bardziej spowodowane tym, że nastąpiło odwrócenie trendu, a to bezpośrednio może oddziaływać na produkt krajowy brutto do końca roku.
JP: No jasne. Produkt krajowy brutto – o tym jeszcze za chwilkę porozmawiamy. Ale mówił Pan o zmianie trendu. Czy to jest rzeczywiście zmiana trendu, patrząc na te gusowskie dane, czy jednak to jest hamujący wzrost realnych dochodów Polaków i po prostu zaciskamy coraz mocniej pasa?
HG: Tak naprawdę to obie te rzeczy trzeba połączyć, czyli tak naprawdę zaciskanie pasa oraz zmiana tych trendów zakupowych. Bo pamiętajmy też, że oczywiście po jednym miesiącu nie możemy tego zdiagnozować, tej zmiany trendu. Ale, aczkolwiek to już są powoli symptomy. Symptomy pokazujące tą sytuację.
Tylko pamiętajmy, że wrzesień jest specyficznym miesiącem zakończenia wakacji, bo po wydatkach wakacyjnych i jednocześnie też pamiętajmy, że jest październik, listopad i grudzień, gdzie w tym ostatnim kwartale roku możemy jednocześnie i/albo jeśli zmieni się ten trend, podążać w trendzie spadkowym, ewentualnie może dojść do odbicia.
W związku z powyższym tak naprawdę to, co się wydarzy w całym roku, najlepiej jest opowiadać i rozmawiać na zakończenie roku, po podsumowaniu wyników grudniowych przede wszystkim, bo to jest największy miesiąc konsumpcyjny.
Więc nawet jeśli coś we wrześniu się nie zadziało pozytywnego, a tutaj to, co dodam ta sytuacja, gdzie analitycy przewidywali wzrost, a tu nagle jest spadek, ale też możemy się doszukiwać pewnych zachowań konsumenckich. To jest z tych danych, które przeanalizujemy bardzo dogłębnie możemy wywnioskować, że konsumpcja się zmniejszyła, ale bardzo zdecydowanie wzrosła konsumpcja i zakupy wykonywane przez internet.
Czyli tak, jak już powiedziałem, nasze nawyki zakupowe przechodzą i to jest ten trend trwały, ten trend i ta sytuacja jest pokazywana na trwale, że coraz więcej zakupujemy produktów nie w sklepach stacjonarnych, tylko właśnie w internetowych.
To jest dla nas bardzo wygodne, jest dla nas łatwe do porównania i też nie poddajemy się robiąc zakupy przez internet mamy taki szałowi zakupów, czyli jak wchodzimy to kupujemy pod presją chwili, ponieważ jeśli coś dodamy nawet do koszyka tak patrząc przez pryzmat takiego samego procesu, my mamy czas na anulowanie tego zakupu bądź wycofanie się. Bo jak już coś mamy z reguły w ręku i możemy to dotknąć namacalnie to bardziej już jesteśmy skłonni dokończyć, sfinalizować to, a nawet oczywiście możemy zwrócić, tylko już wtedy niestety z reguły nam się po prostu najprostszy sposób nie chce tego dokonać…
JP: Czyli mamy, Panie doktorze silne tąpnięcie we wrześniu, ale tak, jak Pan powiedział, możemy mieć w kolejnych miesiącach tych końcowych, bożonarodzeniowo-zimowych takie odbicie, ale jednocześnie Pan powiedział, że mamy powody do obaw i do rewizji wzrostu gospodarczego na ten 2024 rok, no bo konsument być może zmienił zdanie, no a to konsument przecież ciągnie wzrost, bo inwestycji jak na lekarstwo.
HG: Tak, jak najbardziej. I tu powiem wprost dlatego, żeby ocenić dokładnie ten trend, czy to jest sytuacja jednorazowa, którą nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy to jest trwały trend, będziemy musieli sprawdzać, można powiedzieć, co miesiąc, już od obecnego miesiąca jak będą zachowywać się konsumenci.
Ale myślę, że ta sytuacja to jest oczywiście moje takie przewidywanie tylko zdroworozsądkowe patrząc przez pryzmat całości sytuacji społeczno-gospodarczej, może jednak się okazać, że przez naszą sytuację i pewnego rodzaju obawy o przyszłość ludzie mogą patrzeć tak dosłownie na tą złotówkę i ją racjonalnie wydatkować.
Co, jeśli w konsumpcji zaczniemy racjonalnie wydatkować to powoduje to, że racjonalne wydatkowanie jest równoznaczne z mniejszym wydatkowaniem. A to jest zjawiskiem dla nas niepożądanym. Bo my byśmy chcieli wydatkować jako gospodarka jak najwięcej, bo wtedy napędzamy tą gospodarkę. A jeśli my zaczynamy racjonalizować nasze wybory – to powoduje to, że jednak wydajemy mniej.
JP: No, Polacy według NBP u wydają mniej, bo po prostu oszczędzają. Czym to jest spowodowane? To są obawy o przyszłość związaną z czymś konkretnym według Pana?
HG: Myślę, że tutaj przytoczę pewne fakty. Może skłonność do oszczędzania Polaków jest coraz mniejsza, bo jednak żyjemy w takich czasach konsumpcyjnych, ale tu przytoczę pewne fakty niezaprzeczalne, że na kontach w bankach Polacy trzymają ponad bilion 300 miliardów złotych na koniec sierpnia tego roku.
A w gotówce z raportów Narodowego Banku Polskiego w obiegu znajduje się prawie 400 miliardów złotych, gdzie gros tych części to właśnie nie pełni funkcji środka wymiany czy środka płatniczego, tylko właśnie środka tak zwanego mówiąc książkowo: tezauryzacji, czyli przetrzymywania wartości. Więc my trzymamy te pieniądze.
Z reguły ludzie trzymają te pieniądze na sytuacje, jakieś zagrożenia. Więc możemy popatrzeć przez pryzmat tego zachowania się konsumentów, że konsumenci się czegoś boją. Ale nie chciałbym tutaj prognozować i wygłaszać jakichś nieocenionych sytuacji. Tylko ja mogę zdiagnozować na podstawie danych statystycznych co się dzieje, co wykonują konsumenci. Czyli możemy powiedzieć, że konsumenci nie wydatkują środków, tylko je trzymają przy sobie.
Więc kiedy trzymamy przy sobie? Psychologicznie, wtedy je trzymamy przy sobie kiedy się czegoś obawiamy, a czego się obawiamy to myślę, że to dopiero rynek pokaże i zachowania konsumentów. Więc można powiedzieć, że klienci przechodzą w stan nie konsumpcji tylko oszczędności gromadzenia środków.
JP: Czyli takiej hibernacji. Dr Hubert Gąsiński, ekspert, wykładowca, Uniwersytet WSB Merito w Warszawie. Bardzo dziękuję Panie doktorze. Do zobaczenia.
HG: Dziękuję.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV