MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Mamy, proszę Państwa, najnowsze dane o inflacji konsumenckiej. W listopadzie ten odczyt wstępny wyniósł 17,4 procent, czyli mniej niż konsensus, który wskazywał na 18, równo 18 procent. Tak, czyli mamy spadek. Po raz pierwszy od lutego tego roku. 17,4 procent to są wstępne odczyty inflacji konsumenckiej w listopadzie. Natomiast produkt krajowy brutto w trzecim kwartale 2022 r. wzrósł niewyrównany sezonowo, ceny stałe średnioroczne roku poprzedniego – wzrósł o 3,6 procent wobec 5,8 proc. wzrostu w poprzednim kwartale.
A za nami jest gość – prof. Grażyna Ancyparowicz, ekonomistka, doradczyni prezesa Narodowego Banku Polskiego, doradczyni prezydenta RP i była członkini Rady Polityki Pieniężnej. Dzień dobry Pani profesor.
GRAŻYNA ANCYPAROWICZ, EKONOMISTKA, BYŁA CZŁONKINI RPP: Dzień dobry, witam pana redaktora i oczywiście telewidzów.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: Pani profesor. 17,4% to dobra informacja, niewątpliwie. Po raz pierwszy od lutego mamy spadek inflacji, przy czym warto zauważyć, że tamten z lutego był jeszcze powiedzmy sztucznie napędzany wprowadzeniem tarcz antyinflacyjnych. Teraz spadek. Pytanie czy on jest rzeczywisty, a nie tak, jak tamten trochę nakręcony, i czy mamy się z czego cieszyć, czy jednak nie ma jeszcze powodów do radości?
GA: Nie, no powodów do radości to nie ma, no bo jednak ta inflacja jest nadal bardzo wysoka jak na nasze obecne warunki, bo ja przypominam sobie inflację po 700 procent rocznie i też przeżyliśmy to. Tak, to były lata 90-te, znaczy 90-91 rok. Ale to dowodzi jeszcze jednej rzeczy, bardzo ważnej, że jednak prognozy Narodowego Banku Polskiego, (co do których ja zawsze miałam bardzo wysokie mniemanie i temu dawałam wielokrotnie wyraz), one się sprawdzają. Natomiast czy to się utrzyma, no nie można powiedzieć, że na pewno dlatego, że ja sobie przed naszym spotkaniem zajrzałam jak wyglądają ceny producentów. No i faktycznie będzie nam cały czas podbijała inflację, cała ta sfera związana z produkcją energii, nie tylko elektrycznej, ale w ogóle wszystko, cokolwiek dotyczy energii – tam są bardzo wysokie jednak dynamiki cen rok do roku. I ja się obawiam, że to w taki czy inny sposób się będzie jakoś tam przekładało na inflację. Tym niemniej, no widać, że ten płaskowyż inflacyjny na razie mamy i ja się cieszę, że to jednak jest płaskowyż, bo ja bym tam specjalnie nie przywiązywała wagi do tego spadku tam o kilka punktów procentowych zwłaszcza, że to są dane takie jeszcze, które mogą być rewidowane. No ale w każdym razie widać, że nie ma jakiejś takiej bardzo silnej presji inflacyjnej. No i druga wiadomość, która jest może już mniej korzystna, ale z punktu widzenia inflacji ważna: to, że nasza gospodarka (wprawdzie nie grozi nam recesja i to też jest prognoza NBP), ale jednak ona wyraźnie spowalnia, a w związku z tym będzie to czynnik działający na spłaszczenie dynamiki inflacji. I to jest bardzo ważne. Chociaż niekonieczne.
MD: Wspomniała Pani o inflacji czy hiperinflacji siedmiusetprocentowej – tej z początku lat 90-tych. Ja wiem, że to może się wydawać dla wielu absurdalne, ale… Czy możemy powiedzieć, że taki scenariusz Polsce nie grozi?
GA: Nie, bo przecież nie ma takich nierozsądnych ludzi, którzy by na przykład podnosili stopy procentowe z 30%, (bo akurat ja doświadczyłam tego osobiście, to wiem) na 90 procent. No, takich osób nie ma, no. 90% mieliśmy, bo wchodziliśmy w inflację, tą taką w 1990 roku na poziomie było trzydzieści parę procent i ktoś wymyślił sobie, potem to było zrealizowane w ramach tak zwanego planu Balcerowicza, że musimy mieć dodatnią stopę procentową. No i jakby dodatnia – to sobie tam wyszacowali, nie wiem, jacyś eksperci, prawdopodobnie z sufitu, że będzie inflacja 90 procent. No i w związku z tym podnieśli nagle oprocentowanie z dnia na dzień, (bo to było z końcem stycznia, od 1 lutego to weszło) na 90 procent. Było bardzo skuteczne, bo dwie trzecie polskich przedsiębiorstw dzięki temu udało się zlikwidować w ciągu najbliższych 2 lat. Bezrobocie było całkiem spore, więc myślę, że tutaj takich osób w tej chwili w ogóle nie ma. W całej Polsce chyba już nie ma nikogo, kto by się odważył na tak nieodpowiedzialny krok.
MD: Ale jednak pojawiają się takie głosy. I tu pytanie czy gdybyśmy teraz podnieśli stopy procentowe tak, aby otrzymać stopy dodatnie – stopy dodatnie przy, jak rozumiem w porównaniu do inflacji CPI, czyli tej konsumenckiej, to trzeba byłoby podnieść do ponad…
GA: …Dwudziestu paru procent? Nie no, to są zupełnie nieprofesjonalne wypowiedzi i jeżeli ktoś tak mówi i ma jakie takie pojęcie i wykształcenie ekonomiczne, to ja mogę to wytłumaczyć tylko w jeden jedyny sposób: że osoby, które głoszą takie poglądy, chcą zaistnieć w mediach i być celebrytami. No bo o takich, którzy normalnie rozumują to się raczej nie mówi. Bo to, co jest normalne, to zwykle gdzieś tam umyka uwadze publicznej. Ale jak ktoś wyskoczy z jakimś pomysłem takim naprawdę bulwersującym, no to wtedy jest to temat do tego, żeby w różnych mediach można było się zastanawiać. A może ma rację? A może nie ma racji i tak dalej. Nie, oczywiście, że to jest nonsens, dlatego że przecież w ogóle nie ma takiego czegoś jak dodatnia stopa procentowa. Poza tym ja bym chciała prosić wszystkich zainteresowanych, żeby zajrzeli do takiego opracowania Komisji Europejskiej, które jest raportowane. To jest notyfikacja, tak samo jak notyfikacja fiskalna równowag makroekonomicznych. No i tam zobaczą właśnie, jak powinna być kształtowana stopa procentowa. I Polska akurat pod tym względem jest oceniana bardzo wysoko i bardzo pozytywnie. Także tutaj ja nie widzę najmniejszego powodu, żeby w ogóle dyskutować nad tak absurdalnymi, egzotycznymi pomysłami jak to, żeby wprowadzać coś, co w praktyce nie istnieje, bo nie jest to możliwe – czyli deflować czy podnosić stopy procentowe. Nie wiem zresztą, od jakiej grupy kredytów, bo to też przecież zależy…
MD: Pani profesor, odejdźmy od abstrakcji, w takim razie i zastanówmy się nad tym poziomem 17,4 procent tego wstępnego odczytu. Czy to już może być efekt tych pierwszych podwyżek stóp, które rozpoczęły się na przełomie lata i jesieni, we wrześniu zeszłego roku?
GA: Bez wątpienia. Bo tutaj działa kilka czynników. Tak, jak było wiele czynników, które podkręcały inflację, niektóre nie ustąpiły i dlatego ja nie jestem taką wielką optymistką. Ale na pewno jest tak, że przede wszystkim mamy znaczne ograniczenie akcji kredytowej na cele konsumpcyjne, mamy bardzo silne ograniczenie akcji kredytowej na cele mieszkaniowe, mimo tych wakacji kredytowych powszechnych, to jednak tutaj jest bardzo wyraźne zastopowanie dopływu świeżego pieniądza na rynek, bo przecież pamiętajmy to nie Narodowy Bank Polski drukuje pieniądze, tylko banki komercyjne kreują pieniądz. Kreują pieniądz, a bank najwyżej może podstawić gotówkę, jeżeli akurat klient będzie w banku swoim, komercyjnym żądał tej gotówki, a nie tego, żeby rozliczać się bezgotówkowo. Więc z tego punktu widzenia na pewno to jest ważny czynnik, że te stopy są w tej chwili dosyć wysokie jak na polskie warunki i w ogóle jak na warunki europejskie – one są bardzo wysokie. I to na pewno schładza tutaj popyt na kredyt, a to jest na pewno czynnik, który osłabia presję inflacyjną. Druga bardzo ważna również sprawa to jest to, że niestety (to jest zły sygnał), ale jednak no widać, że w przedsiębiorstwach sytuacja nie jest tak dobra jak byśmy chcieli, czy tak jak była jeszcze byliśmy dwa lata temu. I w związku z tym też żądania płacowe nie są takie silne, bo ludzie jednak w większości mają zdrowy rozsądek i każdy wie, że lepiej jest nawet zarabiać mniej i tracić na inflacji, (czyli płacić tak de facto podatek inflacyjny), niż doprowadzić swoimi żądaniami do tego, żeby zakład pracy zamknąć i po prostu wtedy zostaje tylko zasiłek dla bezrobotnych i to przez pół roku. Więc to jest sytuacja trudna. Także spowolnienie gospodarki bez wątpienia też tu działa.
MD: Pani profesor, przed chwilą pokazaliśmy na ekranie taką grafikę, którą przygotowaliśmy, oczywiście nie znając dzisiejszego odczytu inflacji. To jest grafika pokazująca inflację CPI i główną stopę procentową Narodowego Banku Czech w latach 2021-22. I tu widzimy – ta żółta linia to jest inflacja, natomiast ta seledynowa to jest poziom głównej stopy procentowej, która została zatrzymana kilka miesięcy temu. No i nastąpił spadek inflacji w Czechach jako pierwszym kraju naszego regionu. Jak rozumiem podobna sytuacja jednak ma miejsce u nas? Czyli mamy mechanizm, który powtarza się w innych krajach?
GA: Oczywiście, że mamy i skutecznie go używamy. Używamy go skutecznie natomiast w taki sposób, żeby to było jak najmniej dotkliwe przede wszystkim dla pracodawców, dla przedsiębiorstw. Łatwo jest podnosić wszystko w górę szybciutko i potem jeszcze podbijać inflację, bo w pewnym momencie, gdyby ta inflacja zaczęła rzeczywiście przybierać jakieś gigantyczne rozmiary, to trzeba by robić to samo, co było wielokrotnie robione podczas galopującej inflacji zarówno w latach 90-tych, jak i wcześniej (to znaczy mam na myśli głównie okres międzywojenny), że trzeba byłoby ludziom wypłacać dodatki drożyźniane. I ceny goniłby płace, płace goniłyby ceny. I z tego co pamiętam, to była nasza główna troska, żeby nie doprowadzić do nakręcenia spirali cenowo-płacowej. Bo wtedy rzeczywiście wychodzenie z inflacji zabiera lata. Albo trzeba bardzo drastycznie ograniczyć zasoby…
MD: Ale wciąż musimy trzymać rękę na pulsie. Profesor Grażyna Ancyparowicz była naszym gościem. Bardzo dziękuję Pani za ten komentarz.
CZYTAJ TEŻ: NIEWIELKI WZROST BEZROBOCIA W NIEMCZECH
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV