Duński Maersk, który jako jeden z pierwszych zawiesił transport przez morze czerwone próbował w weekend wrócić na popularna trasę żeglugową. Kontenerowiec spółki został jednak zaatakowany przez cztery łodzie jemeńskich bojowników Huti. Z pomocą załodze pospieszyła marynarka wojenna stanów zjednoczonych.
Hut przedstawiają swoje ataki jako formę wsparcia dla oporu palestyńskiego Hamasu przeciwko inwazji sił izraelskich na Strefę Gazy. Nastąpiła ona w odpowiedzi na brutalny atak Hamasu na Izrael 7 października.
Dziś Maersk poinformował, że do dowołania zawiesza żeglugę po Morzu Czerwonym.
Z kolei inny przewoźnik francuski CMA CGM ogłosił we wtorek na swojej stronie internetowej, że od 15 stycznia do odwołania stawka za przewóz 40-stopowego kontenera między Azją a zachodnim Morzem Śródziemnym wzrośnie do z 3 tys.do 6 tys. dolarów.
Stawki frachtu rosną, bo firmy zmuszone są do rezygnacji z żeglugi przez Morze Czerwone. W efekcie statki płynące z Azji do Europy i odwrotnie musza opływać Afrykę co generuje większe koszty.