Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

KONSEKWENCJE WOJNY CELNEJ. CZY TRUMP WIE CO ROBI? (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: A my łączymy się z doktorem Rafałem Wilczoporskim z Instytutu Ekonomii Międzynarodowej Szkoły Głównej Handlowej. Witam bardzo serdecznie.

RAFAŁ WILCZOPORSKI, SZKOŁA GŁÓWNA HANDLOWA: Dzień dobry panie redaktorze.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


RM: Te zwroty akcji są dosyć szokujące, wręcz, (myślę, że mogę użyć takiego określenia) bo w dniu, w którym zaczęły obowiązywać 25% cła, to brzmi niewinnie, ale to w końcu 1/4 ceny towaru. Od razu pojawia się informacja, że no może coś się da zrobić, może będą porozumienia możliwe.

I być może już dziś, czyli nazajutrz, przede wszystkim pytanie brzmi, bo to jest perspektywa, która wydaje mi się, dosyć frapująca, jak firmy, które handlują między na przykład właśnie Stanami Zjednoczonymi i Kanadą czy Stanami Zjednoczonymi i Meksykiem, mają funkcjonować do tego stopnia, nie wiedząc, ile będą musiały zapłacić daniny państwowej przy imporcie towarów od swoich sąsiadów?

RW: Proszę Państwa, zacząłbym od tego, że cła są najstarszym instrumentem polityki handlowej, najszerzej stosowanym. W związku z tym one są najlepiej zbadane i tak naprawdę wiemy, co się stanie. I ani Donald Trump, ani żaden inny polityk na świecie raczej nie wymyślił tutaj prochu i nie wymyślił jakiegoś unikalnego efektu oddziaływania ceł.

No, więc bezpośrednim oddziaływaniem cła, bezpośrednim skutkiem jest to, że ceny rosną. Ceny tych produktów, o czym politycy nigdy nam nie powiedzą, oni zawsze informują nas, że chronią przemysł, chronią gospodarkę. Następuje wzrost ceł, co jest oczywiście bardzo niekorzystne dla eksporterów z tych krajów partnerskich, dla eksporterów kanadyjskich, meksykańskich, chińskich, być może wkrótce europejskich. No, ale przede wszystkim jest to bardzo niekorzystne dla konsumentów amerykańskich. Z tego powodu, że ceny rosną, płacimy za towary więcej. I dodatkowo konsumujemy ich mniej, więc nasz dobrobyt bardzo, bardzo mocno spada.

RM: Panie doktorze, zatrzymajmy się przy niekorzystnych efektach dla eksporterów kanadyjskich, meksykańskich, chińskich, bo to już 20% ceł, bo wcześniej weszło 10%. Obowiązywało 10%, teraz jest dodatkowe 10%, więc 1/5 to towary, które z Chin są przywożone do Stanów Zjednoczonych, są droższe i wkrótce europejskich. Jeśli płacą tę wyższą cenę konsumenci w Ameryce, to na czym polega problem dla eksporterów? Jak to oddziałuje na ich biznes na poziomie poszczególnych firm?

RW: Problem dla eksporterów polega w ten sposób, że jeżeli cena danego towaru rośnie o 20%, (tak, 25% drożeje syrop klonowy z Kanady, który jest wysyłany do Stanów Zjednoczonych), no to oczywiście popyt na niego bardzo mocno maleje. Jeżeli coś nam drożeje o ponad 1/4 to wiemy, jak to działa. Doświadczyliśmy niedawno bardzo wysokiej skali inflacji w Polsce, a cło de facto jest opłatą. Jest takim quasi podatkiem nakładanym na produkt, który jest eksportowany na teren danego kraju, czy który wpływa do danego kraju. Więc oczywiście popyt dla tych firm będzie znacząco mniejszy, płynący ze Stanów Zjednoczonych.

RM: To jest opłata, którą zapłaci partner tego eksportera po stronie amerykańskiej, czy to jest opłata, którą zapłaci sam eksporter? Jak to wygląda w praktyce? Te 25% więcej do ceny produktu.

RW: Szanowni Państwo, to tak wygląda i my wierzymy, że jeżeli Polska wprowadziłaby, prowadziłaby niezależną politykę, czy Stany Zjednoczone to cło za samochód elektryczny chiński zapłaci eksporter chiński. Ale tak naprawdę płacimy to my, konsumenci i zapłacą za to konsumenci amerykańscy.

A i jeśli cena samochodu w Stanach Zjednoczonych wzrośnie z 20 tysięcy dolarów na o 1/4 na 25 tysięcy dolarów, to z pewnością amerykańscy wyborcy i podatnicy myślą, że to cło jest opłacane przez eksportera, przez producenta chińskiego. Ale tak naprawdę to my, jako konsumenci, to Amerykanie, jako konsumenci zapłacą wyższą cenę, a ten importer tych samochodów jedynie przetransferuje te pieniądze do budżetu państwa, do budżetu Stanów Zjednoczonych.

Więc stąd bierze się też szerokość stosowania ceł, ponieważ one są bardzo trudne do oceny. Konsumenci na nich tracą, ale potrafią na nich zyskiwać wąskie grupy producentów w danym kraju, w tym przypadku producentów amerykańskich, wybranych i tylko bardzo wąskich. No i to są także wpływy do budżetu państwa Stanów Zjednoczonych.

RM: Prezydent Donald Trump uderza nimi, no właściwie to się wydaje, że teraz chyba we wszystkich będzie próbował uderzyć, aż trudno uwierzyć, że politycy amerykańscy, bo o samym prezydencie Trumpa można podejrzewać, że być może tego jakoś nie czuje, ale że politycy amerykańscy nie rozumieją, kto tak naprawdę te cła zapłaci. Czyli, że zapłacą to konsumenci. Rozumiem, że w tym łańcuchu wartości to nie jest tak, że część tych 25% dodatkowej ceny importowanego produktu gdzieś się gubi, to tak 1 do 1 jest przenoszone na konsumentów?

RW: To nie jest odpowiedź na to, nie jest prosta. Istnieje koncepcja w ekonomii tak zwanego cła optymalnego. Jeśli takie cło wprowadza kraj duży i tu Ameryka to jak najbardziej spełnia, to istnieje przypuszczenie, że dostawcy towarów na dany rynek przestraszą się utraty sprzedaży i obniżą swoje ceny sprzedaży o to cło.

No, ale tu drugim warunkiem tego, że takie cło musiałoby być optymalne; teoria nie mówi jakie to ma być, ale potrafimy sobie wyobrazić, że gdyby ta podwyżka, donald Trump wprowadził cła 2-3% na import stali, to być może producenci niemieccy czy chińscy przestraszyliby się tego. No i obniżyli ceny swojej stali o ten procent.

RM: Rozumiem, że mogliby wtedy pomyśleć, że wolumen sprzedaży wart jest tego, żeby zejść z ceny jednostkowej, zmniejszyć marżę, ale per saldo zarobić więcej. Przy 25% cłach nie jest to możliwe.

RW: Nikt nie potrafi sobie wyobrazić, aby tam były takie rezerwy, aby te ceny aż w takim stopniu wysokim opuścić, obniżyć. No a obniżka o 2-3% przy cle 25-procentowym niewiele zmienia.

RM: Myśli Pan, że jest jakaś i jaka może być przestrzeń kompromisu, o którym mówił sekretarz handlu Howard Lutnick w Fox News, twierdząc, że być może jeszcze dzisiaj pojawią się jakieś kompromisowe propozycje dla Kanady i dla Meksyku? To mogłoby być coś w rodzaju takiej obniżki, która by się mogła mieścić częściowo w marżach produktowych?

RW: Z pewnością. Tylko do odpowiedzi na to pytanie musielibyśmy wiedzieć, do czego dążą Stany Zjednoczone, do czego dąży prezydent Donald Trump. My najczęściej zapominamy o tym, co jest przyczyną importu w danym kraju. Jest to popyt mieszkańców danego kraju na produkty importowane. To nie Stany Zjednoczone i nie Donald Trump i nie Ursula von der Leyen i nie Xi Jinping decydują o tym, czy Tesla będzie wyprodukowana ze stali amerykańskiej, niemieckiej czy chińskiej. O tym decyduje jedna osoba na świecie. Jest to Elon Musk.

RM: O, tak? Mówi Pan w przypadku Tesli, oczywiście, nie w przypadku innych…?

RW: Import jest wypadkową popytu. Import do Polski z zagranicy jest wynikową popytu nas. Nas, obywateli na to, iż preferujemy w jakimś stopniu produkty zagraniczne, a nie produkty polskie. Więc pytanie co aż tak wysokimi stawkami Donald Trump próbuje uzyskać? Ta sytuacja jest bardzo złożona, bo ona jest inna w przypadku Europy, a inna w przypadku Kanady czy Meksyku, szczególnie Kanady i Meksyku.

RM: No dobrze, to w takim razie co będzie próbował Donald Trump uzyskać w przypadku relacji z Europą, wprowadzając cła na import z Europy?

RW: Trudno powiedzieć. On sygnalizuje to, jakoby Europa tak (trudno to racjonalnie…) oszukuje, powstała tylko po to Unia Europejska, żeby wyrolować Stany Zjednoczone. On ma pretensje o zbyt małe zakupy żywności amerykańskiej, ma pretensje o zbyt małe zakupy samochodów amerykańskich. I tu być może chodzi o zniesienie jakichś podatków akcyzowych, ewentualnie rozluźnienie przepisów co do różnego rodzaju pestycydów czy GMO na import żywności.

RM: Czy ustawienia świateł w amerykańskich samochodach.

RW: Czy na przykład tak. Natomiast, no przyznam, że polityka prezydenta Trumpa wydaje się być dość impulsywna.

RM: I jest trudna do zrozumienia. A jaki będzie efekt dla europejskiej gospodarki? Czy to jest tak, że jeśli te cła wejdą takie wysokie, to proporcjonalnie możemy przewidzieć, o ile wolniej europejska gospodarka będzie się rozwijała? To się jakoś przelicza?

RW: To raczej jest pytanie do analityków, którzy by to przeliczyli. Natomiast Europa jest tak w tym stopniu w lepszej sytuacji, że dla Niemiec czy Francji Stany Zjednoczone to jest około 9-10% eksportu. Dla Polski to jest niecałe 4%, więc oczywiście dla producenta polskiego, mebli, który tam sprzedaje meble, jest to kłopot. Natomiast z perspektywy całej gospodarki nie jest to aż tak bolesne jak dla Kanady, dla której 75% eksportu kanadyjskiego ląduje w Stanach Zjednoczonych, czy 80% eksportu meksykańskiego.

Więc łatwo sobie wyobrazić, że tam, w Kanadzie czy w Meksyku każdy przedsiębiorca, który eksportuje, najprawdopodobniej eksportuje w jakiejś części do Stanów Zjednoczonych i tam cła amerykańskie bolą, dotykają tych producentów bardzo szeroko i bardzo mocno.

RM: Dr Rafał Wilczoporski, Instytut Ekonomii Międzynarodowej, Szkoła Główna Handlowa. Bardzo serdecznie dziękuję.

Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

KONSEKWENCJE WOJNY CELNEJ. CZY TRUMP WIE CO ROBI? (ROZMOWA)

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV