ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Łączymy się z Dominikiem Brodackim, analitykiem do spraw energetycznych Polityki Insight. Witam bardzo serdecznie.
DOMINIK BRODACKI, ANALITYK, DS. SPRAW ENERGETYCZNYCH, POLSKA INSIGHT: Dzień dobry. Witam.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: Ceny energii zamrożone. Mamy rozporządzenie, więc z grubsza można sobie zacząć wyobrażać jak w praktyce to zamrożenie będzie wyglądało na przykład dla BIZNES24 – firmy z sektora MŚP. Pytanie brzmi: na ile to zamrożenie będzie trudne dla firm, które zajmują się dostarczaniem energii i dla których, bo słyszy się, że ten rynek zostanie kompletnie zniszczony. No i teraz pytanie brzmi jaki miałby być mechanizm? Czy on dotyczy również dystrybutorów energii w strukturach państwowych, czy kontrolowanych przez państwo koncernów energetycznych? Czy wyłącznie niezależnych dystrybutorów, którzy zajmowali się tak naprawdę takim hedgowaniem, czy zabezpieczaniem cen, kupując po różnych cenach na giełdzie energii i sprzedając po jakiejś określonej cenie swoim odbiorcom?
DB: Ten mechanizm dotyczy wytwórców prądu, czyli spółek, które posiadają elektrownie i z tych elektrowni ten prąd sprzedają, a także tzw. spółek obrotu, czyli po prostu spółek, które sprzedają ten prąd na rynku, na przykład nam, odbiorcom końcowym. I ten mechanizm dotyczy zarówno spółek państwowych jak i prywatnych, mówiąc krótko: wszystkich. No i tak oceniając go w sposób dosyć ogólny, to trzeba powiedzieć, że to nie tylko będzie niszczące dla rynku, ale to będzie wręcz dla niego demolujące, ponieważ te przepisy, (notabene zgodnie z zapowiedzią premiera Morawieckiego) w ogóle nie pozwolą zarobić spółkom wytwórczym i sprzedającym w przyszłym roku, co wiele z nich może zmusić do zaprzestania działalności.
RM: Zaprzestania działalności. Dlaczego? Wyjaśnijmy to sobie bardziej szczegółowo.
DB: To wynika z tego, że zgodnie z tą ustawą, o której pan mówił, która zamroziła na przyszły rok ceny prądu spółki muszą sprzedawać energię po określonych cenach. I to rozporządzenie określa, w jaki sposób ta maksymalna cena będzie wyznaczana. Powyżej tego limitu, jeżeli dana spółka będzie chciała sprzedawać prąd, a wiele z nich będzie musiało to zrobić np. żeby realizować zawarte umowy na sprzedaż prądu, no to powyżej tego limitu tą nadwyżkę spółki będą musiały wpłacić na fundusz wypłaty różnicy ceny, z którego to z kolei budżetu (to jest to 45 mld złotych, o których mówiła minister Moskwa), będzie finansowane, to zamrożenie, czyli notabene rekompensaty dla tych firm. Problem w największym uproszczeniu polega na tym, że te odpisy czy te wpłaty, które będą musiały spółki ponosić na ten fundusz, one prawdopodobnie znacząco przekroczą ich zyski z produkcji i sprzedaży prądu, no bo te będą w najlepszym wypadku kilka, kilkanaście złotych na megawatogodzinie, (to jest to są tak naprawdę groszowe sprawy) i wiele firm po prostu może stwierdzić, że im taka działalność się nie opłaca. Szczególnie te, które nie mają dużych rezerw gotówkowych.
RM: No dobrze, ale mówiąc wiele firm nie ma Pan na myśli np. PGE czy Enei czy któregoś z tych dużych koncernów?
DB: To prawda, aczkolwiek te spółki również w wytwarzaniu i w obrocie nie zarobią za dużo, jeśli w ogóle. Natomiast straty w cudzysłowie w tym segmencie rynku czy w tych segmentach powetują sobie zyskami w innych segmentach w ramach grupy kapitałowej, np. właśnie w dystrybucji. Także one jeszcze tak bardzo stratne nie będą, tym bardziej że spółki państwowe będą przejmowały klientów tych spółek, które wypadną z rynku, czyli prywatnych graczy. A co za tym idzie umocnią swoją pozycję rynkową w długim terminie.
RM: W tym wszystkim jest jeszcze cała historia z obligiem giełdowym czyli z tym, na ile w ogóle istnieć będzie na dłuższą metę jeszcze ciągle obrót. Bo prawdopodobnie jeśli obligo zostanie zniesione, to tą energią elektryczną na Towarowej Giełdzie Energii pewnie nikt nie będzie chciał już handlować. A w każdym razie jeśli będzie, to będzie to tak znikomy obrót, że po prostu to nie będzie narzędzie dla rynku, prawda?
DB: Tym bardziej, że proszę zwrócić uwagę, że obrót giełdowy, czyli mówiąc inaczej handel prądem poprzez giełdę jest dla firm kosztowny, ponieważ to wiąże się z koniecznością np. ponoszenia bardzo wysokich zabezpieczeń. I teraz firma, która wie, że te ceny na giełdzie będą całkowicie oderwane od warunków rynkowych, od mechanizmów podaży/popytu, tylko będą gdzieś całkowicie zaburzone, może stwierdzić, że jej zwyczajnie nie opłaca się ponosić tych wysokich kosztów obrotu czy kupowania i sprzedawania prądu przez giełdę, szczególnie jeżeli ma na tym ponosić, czy jej marża z tego tytułu ma wynosić jeden bądź półtora procent, bo tak to wynika z tego rozporządzenia. Mówiąc inaczej, obrót giełdowy zwyczajnie dla firm nie będzie się opłacał. A co za tym idzie, dla wielu z nich po prostu nie będzie dostępna energia elektryczna.
RM: Czyli myśli Pan, że tak odpowiadając w 10 sekund – zostaniemy po chwili tego zamrożenia wyłącznie z tymi dużymi, kontrolowanymi przez państwo graczami? I całe lata deregulacji rynku energii elektrycznej po prostu się zakończą?
DB: W dużej mierze tak. Myślę, że nie wyłącznie z dużymi graczami państwowymi, ale rzeczywiście mniejsi wypadną z rynku. Myślę, że ta regulacja znacząco cofa nas postępach w rozwoju wolnego rynku energii.
RM: Choć z drugiej strony trudno powiedzieć, że nie jest potrzebna. To taki kolejny paradoks współczesności. Dominik Brodacki, analityk Polityki Insight. Dziękuję serdecznie.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV