Connect with us

Miło cię widzieć. Napisz, czego szukasz!

TRANSKRYPCJA WYWIADU

KONEC DROŻYZNY PRZED NAMI? INFLACJA SPADA ALE POLACY BIEDNIEJĄ (ROZMOWA)

O tym jak będą się kształtować ceny pod koniec tego kwartału i czy będzie drożej w następnych rozmawiała Natalia Gorzelnik z BIZNES24 z ekonomistą Markiem Zuberem.

DŁUGI POLAKÓW
foto: pixabay.com

NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Naprawdę możemy się już żegnać z drożyzną? O tym porozmawiam z moim i Państwa gościem, którym jest Marek Zuber, ekonomista. Dzień dobry.

MAREK ZUBER, EKONOMISTA: Dzień dobry.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


NG: W tych danych chyba najbardziej cieszy odczyt miesiąc do miesiąca, który pokazuje, że ceny przestały rosnąć. To, co? Żegnamy się z inflacją? To spodziewać się wielkiego triumfu Adama Glapińskiego za tydzień, podczas kolejnej konferencji?

MZ: Ja jestem przekonany, że tak będzie to przedstawiane. Wielki triumf, oczywiście. Natomiast to są dobre dane, rzeczywiście. Ale pamiętajmy o tym, że to jest dalej 13% wzrostu cen w ujęciu rok do roku, 13%… To jest kosmiczna inflacja. Więc na pewno nie możemy odtrąbić jakiegoś końca czegokolwiek.

Nie jesteśmy nawet na półmetku i to jest to o czym jeszcze raz chcę powiedzieć, bo rozmawialiśmy już o tym miesiąc temu: Znacznie łatwiej będzie nam zejść z poziomu 18,4 (widzimy to teraz na planszy) z tego szczytu lutowego do poziomu 7-8% na koniec roku, bo moim zdaniem tyle będzie. Niż potem z poziomu 7-8 procent do poziomu 2,5, czyli do celu inflacyjnego.

O wiele trudniej będzie zbić tę inflację do takich bardzo niskich poziomów, więc nie odtrąbiajmy sukcesu. Cieszmy się z tego, co mamy, szczególnie z tej inflacji miesięcznej. Rzeczywiście te ceny nie wzrosły w stosunku do kwietnia. Mówię oczywiście o cenach całego koszyka, czyli tych 1500 dóbr i usług.

Ja pani powiem więcej: będziemy mieli na 99,9%, jeżeli cokolwiek, oczywiście jest prawie pewne w analizowaniu, takie miesiące w tym roku, a przynajmniej jeden miesiąc w tym roku, gdzie będziemy mieli deflację miesięczną. Myślę, że takim miesiącem może być np. październik, ale być może szybciej nam się to już pojawi. Czyli będziemy mieli spadek cen koszyka w stosunku do ceny koszyka z poprzedniego miesiąca. Więc to są oczywiście wszystko dobre informacje.

To co mnie troszeczkę martwi, to to, że cały czas bardzo późno się przerzucają te bardzo mocne spadki cen żywności i spadki cen. Nie mówię tutaj o wyhamowaniu wzrostów. Spadki cen żywności, produktów żywnościowych na świecie. Oczywiście mówię o spadkach w stosunku do szczytu, nie w stosunku do poziomu w 2019 czy 2020 roku. I także te spadki cen surowców, które obserwujemy od wielu miesięcy na ceny w Polsce.

CZYTAJ TEŻ: MOODY’S: KOMISJA = NIŻSZY PKB POLSKI

Oczywiście w przypadku surowców tu mamy opóźnienie, bo przecież ich nie ma, nie wiem, aluminium czy rud żelaza – nie ma w koszyku inflacyjnym. My z nich różnego rodzaju produkty tworzymy, które są w koszyku, więc tu będzie opóźnienie. Ale jeżeli chodzi o żywność, ja cały czas nie rozumiem.

To znaczy rozumiem, bo wiem, że znam takie wielkie hurtownie, które się obkupiły bardzo drogim olejem w związku z tym nie chcą oczywiście na nim tracić. Ale to jest niefajne, że tak długo np. trwa przerzucenie potężnego spadku cen oleju słonecznikowego, oleju rzepakowego, masła na rynku europejskim na rynek polski. Bo dzisiaj jakby pani kupiła go rzeczywiście dzisiaj w Europie w ilościach hurtowych w tych cenach, które są to w detalu nie powinien olej rzepakowy kosztować więcej niż 6-7 zł za litr.

A wiemy ile mamy – kilkanaście złotych w dalszym ciągu. Więc to mnie troszeczkę martwi. Ale to się dzieje i to jest ważne. No i druga rzecz też z całą pewnością te wyższe stopy procentowe plus przede wszystkim moim zdaniem to jest istotniejszy element w tej chwili: spadek realnych wynagrodzeń, który od maja już obserwujemy.

To powoduje, że ta konsumpcja nam też spada. To nie jest załamanie konsumpcji, bo gdyby było załamanie to byśmy wymusili na handlu szybsze dostosowanie do tego popytu, czyli wręcz obniżenie cen choćby tych produktów żywnościowych.

Ale jednak to ograniczenie konsumpcji powoduje, że też te wewnętrzne czynniki troszeczkę są zbijane. No i wszystko to oczywiście prowadzi do tego, że mamy zero, jeżeli chodzi o zmiany miesięczne. Ale też jeszcze cały czas musimy pamiętać o tej jednej rzeczy, czyli efekcie bazy. Wyrzucają nam, uciekają nam te bardzo złe miesiące zeszłego roku. I ponieważ nam uciekają, w tym pojawiają się lepsze, choćby to zero w maju, no to też ta inflacja roczna nam spada i mamy już 13 procent. Myślę, że w trzecim kwartale będzie jednocyfrowa. A na koniec roku 7-8 procent. Myślę, że to jest realne.

KONEC DROŻYZNY PRZED NAMI? INFLACJA SPADA ALE POLACY BIEDNIEJĄ (ROZMOWA)
źródło: BIZNES24

Czyli Adam Glapiński będzie tym bardziej triumfował, jeżeli oczywiście to się ziści, bo to będzie trochę lepiej niż najbardziej prawdopodobny scenariusz jego własnych analityków. Przypomina sobie pani, że on na chyba już dwóch konferencjach coś takiego powiedział, że jego analitycy uważają, że najbardziej prawdopodobna wersja to jest tyle, ale moim zdaniem będzie jeszcze lepiej i może to być nawet właśnie w okolicach 7%. Myślę, że to jest bardzo prawdopodobna wersja.

NG: Ale jest też łyżka dziegciu. Ekonomiści Santandera uważają, że w 2023 będziemy mieć powtórkę z rozrywki, czyli skumulowany wzrost cen konsumpcyjnych, od początku do początku roku do maja ma on wynieść nawet 6 procent. Z czego to może być? Z czego to może wynikać? Czy Pan również widzi ryzyko takiego efektu?

MZ: Dodajemy miesięczne wielkości, dodajemy zmiany miesięczne. Pamiętajmy, że początek roku był bardzo słaby jeżeli chodzi o te miesięczne wielkości. Skończyła się tarcza antyinflacyjna. Absolutnie moim zdaniem ze względów budżetowych, ja wiem, że Morawiecki będzie temu zaprzeczał i będzie mówił podobnie jak Glapiński, że mamy fantastyczną sytuację budżetową, ale moim zdaniem ten październik był tutaj kluczowy. Październik zeszłego roku, kiedy z jednej strony rentowność obligacji wyskoczyła powyżej 9 procent, a z drugiej strony był problem ze sprzedażą obligacji BGK. I wtedy chyba ta czerwona lampka wreszcie została zauważona przez rząd.

Wycofano się wtedy, moim zdaniem – wtedy właśnie dopiero z tarczy antyinflacyjnej w to miejsce oczywiście wprowadzono, mrożenie cen np. prądu, ale to nie jest to samo. No i oczywiście mieliśmy to podbicie, którego szczytem  było 18,4 w ujęciu rocznym, ale te miesięczne wskaźniki mieliśmy też dość wysokie.

Tylko że: 6 procent w ciągu tych pierwszych miesięcy my chcemy mieć dwa razy mniej w ciągu roku. Więc to jest oczywiście bardzo wysoki wskaźnik, ale tak jak powiedziałem, ja się spodziewałam, że my będziemy widzieli w tym roku deflację miesięczną, która będzie nam zabijała ten skumulowany wskaźnik.

I dlatego moim zdaniem niewiele więcej niż 6% (7, 8 właśnie) możemy zobaczyć także po 12 miesiącach, czyli w grudniu, w styczniu. Także to, że jest 6 w tej chwili oczywiście to jest zła informacja, wolelibyśmy mniej. Ale to absolutnie moim zdaniem nie przekreśla tego, co powiedziałem przed chwilą, że coraz bardziej realistyczny, już nie optymistyczny, tylko realistyczny scenariusz na koniec roku to jest właśnie okolice 7-8 procent.

NG: Zerknijmy jeszcze na dane o PKB: W pierwszym kwartale 2023 nasz produkt krajowy brutto zmniejszył się realnie o 0,3 procent i wzrósł o te 3,8 procent kwartał do kwartału. To są nieco gorsze dane od wcześniejszych szacunków, ale cały czas bardzo dobre. Na tym odczycie ciąży przede wszystkim wspomniana już przez nas konsumpcja prywatna, co pod kątem inflacji jest dobrym znakiem. Jest to dobrze, no ale i w tym obszarze ekonomiści zakładają poprawę. Mówi się o tym, że konsumpcja podźwignie się jeszcze w tym roku. To czego się spodziewać, jeżeli chodzi o wzrost Polski i o to, jak ta poprawa w konsumpcji, która poprawi pewnie PKB, wpłynie na dynamikę wzrostu cen w dalszym zasięgu?

MZ: No to jest pytanie, czy to są rzeczywiście dobre odczyty, bo to wszystko zależy, do czego będziemy to odnosić i do których prognoz będziemy to odnosić. Mamy pierwszy kwartał w ujęciu rok do roku na minusie. Jest mało prawdopodobne, żeby drugi był na minusie. Nie tylko ze względu na to, że nie widzimy jakiejś kontynuacji dramatu. Oczywiście produkcja przemysłowa nam spada, sprzedaż detaliczna spada, ale też pamiętajmy o tym, że odnosimy się do drugiego kwartału zeszłego roku.

Jeżeli będzie to ujęcie rok do roku, który już był zdecydowanie gorszy niż pierwszy kwartał. Mówię o roku 2022. Jeżeli będzie jednak na minusie, to mamy formalnie recesję, ale to naprawdę moim zdaniem nie ma specjalnego znaczenia takie przerzucanie się tym, czy zgodnie z teorią ekonomii i z książką ta recesja jeszcze nie.

Odczucia są ewidentnie recesyjne i te spadki produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, przede wszystkim nastroje i PMI i nie wiem… wskaźnik ufności konsumenckiej.

To wszystko pokazuje, że ludzie czują, że jest kryzys. Kryzys nie jest tożsamy z recesją, ale przedsiębiorcy mają takie poczucie właśnie recesyjne. I ja to tak określam od wielu miesięcy i myślę, że rzeczywiście tak jest. Druga połowa roku będzie lepsza, ale drugi kwartał nie musi być dużo lepszy. Pamięta pani pod koniec zeszłego roku taki podstawowy scenariusz mówił, że już drugi kwartał będzie oznaczał dość mocne wybicie. Tymczasem no właśnie – produkcja przemysłowa choćby i właśnie ten PMI, który nam się pogorszył znowu. On już tak ładnie się poprawiał, był cały czas poniżej 50 punktów: 12 miesięcy poniżej 50 punktów PMI w Polsce.

50 punktów, czyli ten poziom, który odgranicza wzrost od hamowania. No i niestety ostatnio odczyt znowu gorszy. To wskazuje na to, że drugi kwartał to nie będzie jakieś poważne wybicie, to dalej będzie słaby kwartał. Zostało nam jeszcze tylko miesiąc tego kwartału, więc po tych dwóch miesiącach myślę, że możemy coś takiego założyć. Natomiast drugie półrocze powinno być lepsze.

Natomiast też nie spodziewam się jakiegoś boomu, bo niby skąd by ten boom tak naprawdę miał się dzisiaj nam stworzyć? Nie mamy też jakichś bardzo dobrych na razie informacji czy jakiejś poprawy prognoz, jeżeli chodzi o te najważniejsze gospodarki na świecie. Czyli to generalnie będzie oczywiście słaby rok. No i tylko pytanie, czy ten wzrost gospodarczy w całym roku będzie bliżej jednego procenta, czy bliżej dwóch. Mnie się wydaje, że w połowie, czyli gdzieś w okolicach 1,5%-1,7, to będzie wzrost za cały 2023 rok.

No więc bardzo słabo tak naprawdę patrząc na generalnie całe te 30 lat, nawet uwzględniając efekty bazy, to, że polska gospodarka jest dzisiaj większa. To jest generalnie rok kryzysowy, tak trzeba do niego podchodzić. Oby tylko pod koniec roku to nam się coraz bardziej rozkręcało. No i w tym wszystkim jeszcze jeden kontekst, czyli kontekst – inflacja spada, gospodarka – na razie mamy albo dołek, albo gdzieś w okolicach dołka jesteśmy. No to pytanie o stopy procentowe. To jest jeszcze ta wielka, wielka rzecz…

NG: I to nam zostanie już na następną rozmowę, bo niestety kończy nam się czas. Marek Zuber, ekonomista był moim i Państwa gościem. Dziękuję za spotkanie i za rozmowę.

Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24

Tylko 11.99 zł za miesiąc, 99 zł za roczny dostęp przez stronę

BIZNES24 przez Internet

Click to comment

Chcesz coś dodać? Śmiało!

MOŻE CIĘ RÓWNIEŻ ZAINTERESOWAĆ...

TRANSKRYPCJA WYWIADU

O tym czy jest optymistą jeśli chodzi o ewentualną obniżkę stóp procentowych i kiedy nastąpią istotne wskaźniki wskazujące na ewentualną obniżkę, rozmawiała Jolanta Pawlak...

INNE

Drożyzna szybko nie odpuści. Pod koniec roku ceny w sklepach mogą pójść w górę nawet o 6-7 proc. rok do roku.

GPW

PJP Makrum ze wzrostem przychodów o 13% rok do roku i spadkiem zysku netto - do poziomu 232 tys. zł za pierwsze półrocze 2024.

GPW

InPost zalicza bardzo dobre półrocze 2024. Rosną przychody i zysk operacyjny. Zysk netto wystrzelił w górę o 142% przez znaczącą poprawę wyniku finansowego.