Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

KOMISJA EUROPEJSKA USTAWIA WYSKOKO LIMIT CEN GAZU (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Będziemy teraz rozmawiać z Łukaszem Dębskim, European Desk Managerem w Ignitis Polska. Witam bardzo serdecznie.

ŁUKASZ DĘBSKI, EUROPEAN DESK MANAGER W IGNITIS POLSKA: Witam pana, witam Państwa.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


RM: Kiedy Komisja Europejska ustawia tak wysoko limit, to można sobie pomyśleć, że być może widzi jakieś prognozy, które wskazują, że ten relatywnie wysoki do okresu sprzed wojny poziom cen gazu – między 100 a 140 dolarów za megawatogodzinę to jest nic w porównaniu z tym, co za chwilę nas czeka.

ŁD: No tutaj to nie jest tak oczywiste. Znaczy nie wiemy, co odpowie Komisja. Natomiast zasady uruchomienia tego limitu są tak skonstruowane, że ja mam wątpliwości, czy kiedykolwiek on de facto zostanie uruchomiony. Tam mowa jest nie o samym poziomie cenowym, ale ten poziom cenowy musiałby się utrzymywać przez dwa tygodnie i to musiałyby być ceny rozliczeniowe, giełdowe. Równocześnie też jest drugi warunek: te ceny musiałyby być o 58 euro na megawatogodzinę wyższe od cen gazu skroplonego. I dopiero łączne spełnienie tych warunków spowodowałoby, że taki limit cenowy miałby zastosowanie. Ale on miałby zastosowanie tylko do jednego produktu, to znaczy do produktu z dostawą na miesiąc do przodu i tylko do produktu, który jest kwotowany na giełdach. A sam mechanizm działałby w ten sposób, że giełdy nie akceptowałyby po prostu wyższych zleceń sprzedaży. No, mamy też handel pozagiełdowy gazem, więc obstawiam, że w takiej sytuacji, skoro kontrakty na dzień następny – takie natychmiastowe czy kontrakty w dalszej części krzywej terminowej byłyby handlowane po wyższych cenach po prostu ten produkt nie byłby handlowany na giełdach, a obrót przeniósł by się na na inne platformy obrotu. Dlatego ja uważam, że jest to de facto działanie pozorne, które nie powinno mieć wielkiego wpływu na rynek.

RM: I widzimy, że nie ma?

ŁD: Widzimy, że nie ma, tzn. że rynek w żaden sposób nie zareagował. Ten cap po pierwsze jest bardzo wysoki, a po drugie mamy teraz zdarzenia trochę inne, które spowodowały wzrost cen, a przede wszystkim groźby Gazpromu dotyczące możliwości odcięcia przepływu gazu przez terytorium Ukrainy w związku z pewnym konfliktem między Gazpromem a mołdawskim operatorem gazowym. I tutaj jest pierwsze ryzyko. A drugie: pojawiły się prognozy chłodniejszej pogody w Europie, takiej wyżowej, która może spowodować mniejszą generację wiatrową, a de facto też przez to większe zapotrzebowanie na paliwo gazowe. I te dwa czynniki spowodowały w dużej mierze wzrost cen. Ten cap moim zdaniem na razie w jakimś istotnym stopniu na rynek nie wpływa. Tym bardziej, że tak jak mówię – on jest mocno teoretyczny. To znaczy prawdopodobnie nawet gdyby doszło do spełnienia tych warunków, to sam cap nie zadziała, bo po prostu handel przeniesie się na inne platformy.

RM: Jasne. W takim bądź razie jakiej ceny gazu powinniśmy się spodziewać? To jest o tyle istotna prognoza, że ona też wpływa jako punkt odniesienia na ceny energii elektrycznej.

ŁD: To jest bardzo trudne pytanie. Jesteśmy na początku okresu zimowego. Na tą chwilę sytuacja wydaje się dość opanowana. Mamy wysokie poziomy zgromadzonych zapasów w Europie. Natomiast pamiętajmy, jeżeli doszłoby do długookresowego ochłodzenia – takiego, które trwałby przez dłuższy okres i wtedy zapotrzebowanie na paliwo gazowe mogłoby istotnie wzrosnąć – to wtedy możemy mieć kłopot ze bilansowaniem się systemów nie tylko gazowych, ale też elektroenergetycznych. I to jest też system naczyń połączonych. Mamy problemy z reaktorami we Francji cały czas – opóźnienia w powrocie tych reaktorów – to może być taki efekt kuli śniegowej, to znaczy jeżeli przyjdzie mroźna pogoda przez dłuższy okres, niższa wietrzność, może to mieć szerszy wpływ niż tylko na sam rynek gazowy. Natomiast trudno skalkulować dzisiaj. Może być dużo drożej. Pokazał to sierpień, ale ile będzie? Ja nie podejmuję się takiej analizy na wizji na dziś dzień.

RM: A możemy coś powiedzieć o tym, ile będziemy płacić za gaz w Polsce w przyszłym roku?

ŁD: No to jest znowu pytanie tak naprawdę do już nie do rynku, a do rządzących. Rząd i z tego, co słyszymy chce wprowadzić zamrożenie taryf. To z perspektywy „Kowalskiego” czy to obiektów użyteczności publicznej, czy wspólnot mieszkaniowych na pewno pozytywna informacja. Natomiast oczywiście na koniec dnia ten rachunek ktoś inny musi zapłacić. Rząd jak widać przeliczył to na tyle, że ten koszt byłby tak istotny, że nie jest w stanie w całości sfinansować takiej redukcji dla wszystkich podmiotów uprawnionych (tak, jak to było dotychczas) i próbuje ograniczyć te koszty właśnie poprzez wprowadzenie jakiegoś kryterium, w tym wypadku dochodowego. Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem byłaby jakaś zachęta do oszczędzania, czyli limit dla jakiś określonego wolumenu, który powodowałby, że po prostu opłacałoby się oszczędzać. No ale rząd wybiera inne rozwiązanie, ma do tego prawo. Moim zdaniem powód jest jasny: brakuje pieniędzy na finansowanie takiego zamrożenia.

RM: Łukasz Dębski, European Desk Manager w Ignitis Polska. Dziękuję serdecznie.

ŁD: Dziękuję ślicznie.

Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

KOMISJA EUROPEJSKA USTAWIA WYSKOKO LIMIT CEN GAZU (ROZMOWA)

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV