NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Jutro, 6 marca kolejny strajk rolników w Warszawie. Start protestu planowany jest na godzinę 11. Uczestnicy zbiorą się przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów przy Alejach Ujazdowskich, skąd przejdą przed Sejm na ulicę Wiejską. Organizatorzy spodziewają się, że w proteście weźmie udział nawet 150 000 uczestników. Utrudnienia mają być również na trasach wjazdowych do stolicy.
A my dziś w programie porozmawiamy z moim i Państwa gościem, którym jest Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka, wiceprezydent COPA COGECA, czyli europejskiej organizacji zrzeszającej rolnicze związki zawodowe i organizacje spółdzielcze. Dzień dobry.
AGNIESZKA MALISZEWSKA, POLSKA IZBA MLEKA, COPA COGECA: Dzień dobry pani, Dzień dobry Państwu.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: Czy hodowcy bydła mlecznego również wezmą udział w jutrzejszym proteście?
AM: Nie wiem, nie jestem w stanie określić, ale wydaje mi się, że akurat hodowcy bydła to są ci rolnicy, którzy mają bardzo, ale to bardzo dużo pracy w związku z utrzymaniem swoich zwierząt. Jestem głęboko przekonana, że ta fala protestów, która dzisiaj przetacza się przez całą Europę, także i przez Polskę to jest coś, z czym mamy do czynienia oczywiście nie tylko w kontekście tego, co dotyczy sytuacji na granicy polsko-ukraińskiej, ale też i wszystkich niezadowolonych i wszystkich frustracji wynikających z tego, że rolnicy dzisiaj mówią wyraźnie o tym, że Europejski Zielony Ład jest tym, co powinno być skorygowane i wiele innych aspektów. I to dotyczy rolników, producentów mleka.
Natomiast wydaje mi się, że my, jako sektor mleczarski bardzo wyraźnie komunikujemy, także mówimy to w imieniu naszych rolników, producentów mleka, żeby nie zamykać nam rynku ukraińskiego, nie zamykać nam granicy, ponieważ jesteśmy w bardzo dużym stopniu beneficjentem tej wymiany handlowej pomiędzy Polską i Ukrainą.
NG: Pani dyrektor, a ile tego eksportu, jeżeli chodzi o branżę mleczarską na ukraiński rynek, mamy teraz? A ile importujemy? I jakim problemem w przypadku eskalacji tego konfliktu, zamknięcia granicy przez stronę ukraińską na polskie produkty – jaka byłaby skala tego problemu dla naszej gospodarki?
AM: Ukraina jest dzisiaj naszym trzecim rynkiem, jeżeli chodzi o eksport do krajów pozaunijnych, więc jest to znaczący, naprawdę bardzo znaczący rynek. W 2023 wyeksportowaliśmy polskich produktów mleczarskich za ponad 520 milionów polskich złotych, a więc jest to również bardzo znacząca wielkość. To, co często pojawia się gdzieś w przestrzeni publicznej, informacje czy te ukraińskie produkty nie zalewają czasami naszego polskiego rynku. Nie, zdecydowanie.
To my jesteśmy dzisiaj bardzo mocno widzialni i widoczni na ukraińskich półkach. Nasze produkty nie dość, że są rozpoznawalne i cenione, ale cały czas są to produkty, które są oczekiwane przez ukraińskich konsumentów. A więc my zdecydowanie w tym bilansie wymiany wychodzimy na plus i chcemy nadal to utrzymać, bo Ukraina jest bardzo dobrym odbiorcą naszych serów długodojrzewających, twarogu, ale też jogurtów.
Jedyny problem, jaki dzisiaj mamy, to problem z bardzo wysokimi kosztami transportu na rynek ukraiński, bo za jednego tira 20 ton np. sera z Podlasia płacimy aż 8 tysięcy euro. A to jest naprawdę bardzo, bardzo wysoka cena. Chcę powiedzieć, że na przykład we wrześniu ubiegłego roku za ten sam transport płaciliśmy 1700 euro, więc proszę zobaczyć.
NG: Z czego wynika taka duża różnica w tej cenie, Pani dyrektor?
AM: Ta różnica wynika przede wszystkim z tego, że nie mamy dzisiaj polskich przewoźników, którzy są zainteresowani tym, żeby wozić polskie produkty mleczarskie na Ukrainę. Wynika to z bardzo trudnego przejścia/przejazdu przez tę granicę, czyli tego wszystkiego, co jest związane właśnie z blokowaniem granicy i z trudnościami w jej przekraczaniu i bardzo długim okresie oczekiwania. Bo czasami samochody muszą czekać aż dwa tygodnie.
W związku z tym niewiele firm chce na tę Ukrainę jeździć. Posiłkujemy się głównie ukraińskim transportem, a tam też niezbyt chętnie już wożą polskie produkty, zważywszy na sytuację, z jaką mamy do czynienia właśnie na granicy. Dla przykładu chcę Państwu powiedzieć, że taki sam TIR z produktem takim samym, czyli serem z Holandii, koszt transportu to jest 4 tysiące z tym, że transport ten jedzie przez Węgry.
A więc proszę zobaczyć, jak bardzo tracimy przez tę całą sytuację, też naszą konkurencyjność cenową. Stajemy się coraz mniej konkurencyjni, jeżeli chodzi o naszą cenę na półkach, no, bo przecież konsument ostatecznie musi ponieść koszty tego transportu.
NG: A czy zauważyliście Państwo w związku z tą sytuacją jakiś opór ze strony ukraińskiej na odbieranie polskich produktów przez te protesty, przez blokowanie granic, przez ten no, ciężko tu użyć określenia PR, ale pozwolę sobie z niego skorzystać, dotyczący konfliktu między nami a między naszymi wschodnimi sąsiadami?
AM: Proszę Państwa, właśnie tu jest clou programu. Dlatego, że my, jako polskie i ukraińskie organizacje usiedliśmy przy jednym stole, podpisaliśmy apel do strony rządowej i polskiej i ukraińskiej, żeby powiedzieć, że my jesteśmy otwarci na dialog, my ze sobą rozmawiamy. Między nami nie ma konfliktu żadnego. My chcemy wspólnie pracować na dobro ukraińskich i polskich eksporterów i importerów. Chcemy dobrze ze sobą komunikować wszystkie informacje.
Ale proszę zobaczyć, że w przestrzeni publicznej pojawia się bardzo dużo fejkowych informacji na temat współpracy, na temat naszych produktów. One się pojawiają zarówno po stronie ukraińskiej, jak i po stronie polskiej. Ja słyszę, że niektórzy informują o tym, że nasze produkty są niszczone. Czegoś takiego nie mamy. Nie ma to miejsca.
Natomiast oczywiście znajdują się tak, jak w każdej sytuacji związanej właśnie z tą agresją Rosji na Ukrainę, tak zwani eksperci, doradcy lub jakkolwiek to zwać, to są po prostu ci, którzy robią sobie taką brudną robotę. Oni nam szkodzą bardzo mocno. I zazwyczaj są to jakieś działania inspirowane po to, żeby skłócić nas, czyli polskich i ukraińskich eksporterów i importerów. Nie pozwalamy na to. Bardzo szybko te wszystkie fejkowe informacje wyjaśniamy – my ze sobą współpracujemy.
Natomiast oczywiście nie mamy dużego wpływu na to, co robią trolle z Rosji i te wszystkie błędne informacje, fake-informacje, które się pojawiają, one niestety, jak się okazuje na sam koniec, pochodzą właśnie z Rosji.
Więc chcę też Państwa uczulić bardzo mocno na to, że jeżeli dostajecie jakieś informacje czy w social mediach, czy w jakikolwiek inny sposób, gdzie one się pojawiają to proszę też zwracać uwagę, że my, jako polski, ukraiński sektor mleczarski ze sobą współpracujemy, mamy bardzo dobre relacje i wyjaśniamy wszystko, bo my działamy na rzecz biznesu. To jest nasze zadanie. Wspierać biznes po obu stronach granicy.
NG: Pani dyrektor, jest Pani świeżo po spotkaniu w resorcie rolnictwa. Czego udało się Pani dowiedzieć? Czy tam coś konkretnego padło? Czy jest jakaś szansa na kompromis?
AM: Rozmawiałam z panem wiceministrem Stefanem Krajewskim. To jest osoba, która też przez lata związana z sektorem mleczarskim z Podlasiem. I proszę Państwa, oczywiście my robimy wszystko, żeby ze sobą komunikować bieżącą sytuację. Oczywiście zwróciłam też panu ministrowi uwagę na to jak istotne są elementy związane z dzisiejszymi problemami.
Zresztą komunikujemy się cały czas. Rozmawialiśmy też na temat potencjalnych scenariuszy, jakie mogą się wydarzyć. Dlatego, że my bierzemy dzisiaj pod uwagę każdą ewentualność i każdą stratę, którą my, jako polski sektor mleczarski byśmy ponieśli. Oczywiście ze strony ministra Krajewskiego ja widzę bardzo duże zrozumienie, chęci woli współpracy.
Trochę mnie uspokoił, ale myślę, że to jest jeszcze za wcześnie na to, żeby mówić o szczegółach. I to pewnie będzie strona rządowa tutaj wypowiadała się na ten temat. Natomiast ja mam bardzo, ale to bardzo głęboką nadzieję, że protestujący rolnicy, którzy także jutro wyjadą na ulice Warszawy, będą mieli też na uwadze to, że zamykanie granicy, że blokowanie dostępu nam do ukraińskiego rynku, będzie miało bezpośredni skutek i niestety negatywny skutek dla kolegów rolników, którzy są producentami mleka. Bo jeżeli my nie będziemy mogli spieniężyć, jako przetwórstwo naszych produktów, to niestety będziemy musieli mniej płacić rolnikom za mleko, które produkują.
NG: Pani dyrektor, a zakłada Pani, że może dojść wśród tych scenariuszy różnych, o których Pani mówiła, że może dojść do tego, że strona ukraińska faktycznie zamknie się na produkty z Polski?
AM: Rozmawiamy o tym już od dłuższego czasu i bierzemy to pod uwagę. Po to też ten apel, to porozumienie, żeby nasi koledzy z Ukrainy także na bieżąco informowali stronę ukraińską, rządową i wiem, że to robią. Jesteśmy dobrej myśli, że ta granica nie zostanie zamknięta. Jesteśmy dobrej myśli, że te nasze apele zostaną wzięte pod uwagę, będziemy wysłuchani. Dialog, rozmowa, budowanie mostów, a nie ich burzenie – to jest nasza idea.
NG: Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka, była moim i państwa gościem. Dziękuję bardzo za spotkanie i za rozmowę.
AM: Dziękuję uprzejmie.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 11,99 zł za miesiąc, 99 zł za roczny dostęp przez stronę BIZNES24.TV