NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Teraz czas na dłuższą rozmowę. Inflacja we wrześniu znowu przebiła wszelkie oczekiwania ekonomistów, bo chociaż wzrost był zakładany, to nie aż taki – 17% zwyżka cen to czynnik, który z pewnością musi wziąć pod uwagę Rada Polityki Pieniężnej. Przypomnę: decyzję w sprawie kolejnej ewentualnej podwyżki stóp procentowych podejmie jutro. O tym będę rozmawiać się z moim i Państwa gościem, którym jest prof. Jan Czekaj, były członek Rady Polityki Pieniężnej. Dzień dobry, Panie profesorze.
JAN CZEKAJ, BYŁY CZŁONEK RPP: Dzień dobry, pani redaktor, dzień dobry Państwu.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: Jakiej podwyżki stóp procentowych spodziewa się Pan jutro?
JC: Wie pani, to mnie jest trudno na ten temat się wypowiadać, dlatego że ja nie wiem jakie panują, że tak powiem, poglądy w Radzie Polityki Pieniężnej, która w ostateczności te decyzje będzie podejmować. Natomiast mógłbym powiedzieć to, czego oczekuję i co wydaje się być racjonalne w tych warunkach, to znaczy w warunkach rosnącej wbrew oczekiwaniom szybko inflacji, czyli powiedzmy ta podwyżka powinna być moim zdaniem co najmniej na poziomie 50 punktów bazowych.
NG: A Panie profesorze, co dalej? No bo przecież były już sygnały i to sygnały dość wyraźnie słyszalne i płynące ze strony różnych członków Rady Polityki Pieniężnej, że rada będzie już nastawiała się na kończenie cyklu zacieśniania polityki monetarnej w Polsce. Czy to byłaby dobra decyzja w tej sytuacji? No i pytanie, czy w świetle tych nowych danych, które spływają byłaby to decyzja rozsądna?
JC: Oczywiście mamy do czynienia z dość złożoną sytuacją. Wydaje się, że takiej tak złożonej sytuacji jeżeli chodzi o inflację, sytuację ekonomiczną i inne uwarunkowania dawno nie mieliśmy, a być może nawet nigdy dotąd nie mieliśmy. Jednak musimy wziąć pod uwagę jedną rzecz, że inflacja rośnie. I to trzeba powiedzieć z naciskiem, że inflacja nie jest czymś co pojawiło się w naszej gospodarce powiedzmy pod koniec ubiegłego roku i w związku z wojną w Ukrainie przyspieszyło. W Polsce inflacja rośnie od początku 2019 roku i rośnie ona systematycznie, czego moim zdaniem nie zauważali członkowie Rady Polityki Pieniężnej, prezes Glapiński czy też analitycy Narodowego Banku Polskiego. Mieliśmy do czynienia z taką sytuacją, że od 2019 roku, od stycznia, kiedy inflacja rzeczywiście była na bardzo niskim poziomie 0,7 procenta, a potem obserwujemy systematyczny wzrost i w lutym 2020 roku czyli przed wystąpieniem pandemii, inflacja ukształtowała się na poziomie 4,7 dziesiątych procenta. Czyli prawie dwa razy więcej niż wynosi cel inflacyjny. Potem w związku z pandemią i powiedzmy z tymi ograniczeniami działalności gospodarczej i tak dalej, inflacja spadła na przełomie 2020 i 2021 roku do poziomu powiedzmy mniej więcej celu inflacyjnego, czyli gdzieś 2,4 procenta. A potem zaczęła rosnąć i rośnie, powiedzmy do dzisiaj.
Ale na co chciałem zwrócić uwagę? Na jedną rzecz, która moim zdaniem nie powinna była być przeoczona, a mianowicie chociaż obserwowaliśmy spadek inflacji CPI – tego wskaźnika CPI czyli tego podstawowego wskaźnika inflacji, to równocześnie cały czas od stycznia 2019 roku obserwujemy wzrost tzw. inflacji bazowej. I ta inflacja bazowa w styczniu czy na początku 2020 roku ukształtowała się na poziomie mniej więcej około czterech procent. I w tym czasie, kiedy spadała inflacja CPI, inflacja bazowa utrzymywała się na tym samym poziomie, mniej więcej oscylując wokół 4 procent. Potem jak nastąpiło w ogóle w 2021 r. przyspieszenie inflacji tej CPI, zaczęła rosnąć również inflacja bazowa. Co z tego wynika? Wynika z tego, że w Polsce inflacja ma generalnie rzecz biorąc charakter czy źródło popytowy. Oczywiście ceny energii – one się przyczyniają oczywiście do wzrostu, zwłaszcza w ostatnim okresie, a właściwie nawet bardziej w przedostatnim, bo ostatnie 2-3 miesiące to już zahamowanie wzrostu cen energii, a nawet pewien spadek dynamiki, nie samych cen. Chociaż no, powiedzmy to trudno tak jednoznacznie powiedzieć. Dynamika spada. W związku z czym inflacja w Polsce ma charakter popytowy. I jeżeli inflacja, to taki charakter…
NG: Co to oznacza, że ma taki charakter?
JC: To znaczy krótko mówiąc, że powiedzmy popyt na dobra i usługi przekracza możliwości jego zaspokojenia, powiedzmy przy danym poziomie cen. W związku z czym, żeby na rynku nastąpiła równowaga, to ceny muszą wzrosnąć. I to jest dzisiaj, (nie tylko dzisiaj bo już od dłuższego czasu) podstawowy dylemat polityki pieniężnej. Że mianowicie jeżeli inflacja ma charakter popytowy, czyli jest przewaga popytu nad podażą, to my do przywrócenia równowagi musimy zmniejszyć popyt bo w krótkim okresie nie da się zwiększyć podaży tak, żeby przywrócić powiedzmy równowagę.
NG: Panie Profesorze, jak jeszcze mocno powinny zdrożeć ceny? Jak mocno powinny wzrosnąć, żeby móc zdusić, doprowadzić do równowagi popytu i podaży?
JC: Wie pani, ja powiem tak, że to trudno tak jednoznacznie, powiedzmy powiedzieć jaki ten poziom stóp procentowych byłby potrzebny. Dopóty, dopóki będą rosnąć, będzie rosła inflacja to muszą za tym nadążać również stopy procentowe. W jakim zakresie? Powiedzmy mamy w tej chwili sytuację taką, bardzo, że tak powiem dziwną i niekorzystną, że dzisiaj realna stopa procentowa, czyli stopa procentowa pomniejszona o inflację jest ujemna i wynosi prawie 10%, my podnosimy stopy procentowe, a ujemna stopa procentowa się pogłębia, wie pani.
NG: Czy polska gospodarka byłaby w stanie znieść realne, dodatnie stopy procentowe?
JC: No wie pani, myślę, że takiego jednorazowego uderzenia pewnie nie. Natomiast my musimy powoli w jakimś zakresie dążyć do przywrócenia powiedzmy tych właściwych proporcji, ponieważ jeżeli mamy ujemne stopy procentowe na poziomie 10 procent to jest coś co powiedzmy, jak gdyby prowadzi do niekorzystnych zjawisk w gospodarce. Czyli na przykład nie opłaca się oszczędzać, czyli ludzie jeżeli otrzymują jakieś tam powiedzmy dochody to starają się je wydać dzisiaj, a także wydać posiadane oszczędności, no bo one tracą wartość: minus dziesięć procent. Dzisiaj mamy ujemną stopę procentową, znaczy licząc inflację i stopę referencyjną Narodowego Banku Polskiego. Tam, jeżeli chodzi o powiedzmy, konkretne stopy procentowe uzyskiwane w bankach czy płacone w bankach to oczywiście to się może różnić, niemniej to wszystko się kręci w jakimś zakresie wokół tej stopy referencyjnej, w związku z czym tego na dłuższy okres nie można utrzymywać. Dlatego że to prowadzi do zachwiania, powiedzmy, wielu procesów ważnych w gospodarce, oszczędzania, inwestowania. Trzeba też na to popatrzeć na przykład, że także między innymi dlatego też powiedzmy w Polsce mamy niespotykany wcześniej spadek udziału inwestycji w PKB. Premier Morawiecki zapowiadał w 2015 roku, że udział inwestycji w PKB wzrośnie do 25 proc. z 20 jaki był w 2015 roku. Dzisiaj mamy 16,6 za ubiegły rok. I Jest to trzeci bodajże od końca wynik w Unii Europejskiej, a w tym roku prawdopodobnie ten udział spadnie poniżej 15%. No to oczywiście jeżeli my mamy do czynienia powiedzmy z nierównowagą podaży i popytu, no to rzeczywiście możemy oczywiście tę lukę zasypywać poprzez wzrost podaży, ale wzrost podaży jest możliwy jeżeli mamy wysoki udział inwestycji w PKB. Natomiast ten udział inwestycji w PKB systematycznie obniża się od 2015 roku i osiągnął…
NG: Została nam już minutka niecała. To chciałem zapytać, jakie działania powinny, tak powiedzmy książkowo, zgodnie z prawidłami ekonomii podjąć Rada Polityki Pieniężnej? Faktycznie podnieść stopy procentowe do poziomu 20%, patrząc na poziom inflacji, żeby one były dodatnie?
JC: To znaczy, wie pani. No pewnie teoretycznie rzecz biorąc byłoby to uzasadnione. Natomiast też mam świadomość, że w aktualnych powiedzmy uwarunkowaniach to raczej możliwe nie będzie. W związku z czym no trzeba obserwować. Ja byłem przecież też członkiem Rady Polityki Pieniężnej i wie pani, częściowo opieramy się na jakichś tam, powiedzmy, modelach, projekcjach czynionych przez ekspertów Narodowego Banku Polskiego, ale czasami czy często te decyzje podejmuje się trochę na wyczucie patrząc co na bieżąco dzieje się w gospodarce. Oczywiście, powiedzmy takie uderzenie dzisiaj to pewnie spowodowałoby szkody dla gospodarki w sensie, że musiałoby gwałtownie obniżyć dynamikę wzrostu gospodarczego, no nie mówiąc już o tych skutkach powiedzmy dla kredytobiorców i tak dalej. To oczywiście byłoby trudne do przeprowadzenia, ale my systematycznie musimy dążyć do przywrócenia tych właściwych relacji. To są potrzebne działania po stronie i polityki fiskalnej…(…)
NG: Musimy, panie profesorze postawić kropkę. Profesor Jan Czekaj, były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV