Jerome Powell przyznaje, że jest zaskoczony, jak bardzo amerykańska gospodarka – w szczególności rynek pracy – okazały się odporne na podwyżki stóp procentowych. W ciągu półtora roku Rezerwa Federalna podniosła stopy o 5.25 punktu procentowego i zmniejszyła swój bilans o 1 bilion dolarów. Szef Fed był dziś gościem Economic Club of New York. Kilkukrotnie podkreślał, że jest zdeterminowany, żeby sprowadzić inflację w USA do 2 procent. Ale na pytanie, czy skoro gospodarka okazała się odporna na dotychczasowe podwyżki – trzeba będzie podkręcić tempo zacieśniania polityki monetarnej – tonował słowa o zaskoczeniu słabymi efektami podwyżek:
„Nie sądzę, że nastąpiła zasadnicza zmiana w sposobie, w jaki stopy procentowe wpływają na gospodarkę. Mogą wystąpić pewne różnice w obecnym cyklu. Jak wspomniałem, widzimy skutki podwyżek tam, gdzie się ich spodziewamy, czyli w wydatkach wrażliwych na wysokość stopy procentowych, a także w pewnym stopniu w cenach aktywów, oraz kursie dolara, który można uznać za silny. To są efekty obniżające inflację. Nie sądzę zatem, aby nastąpiła zasadnicza zmiana w sposobie, w jaki polityka pieniężna wpływa na gospodarkę. I znowu wracamy do bardzo silnego popytu. Bierzemy gospodarkę taką, jaka jest. Bierzemy pod uwagę politykę fiskalną i gospodarkę oraz wszystkie rzeczy, na które nie mamy wpływu. Przychodzą do nas, a my prowadzimy politykę zawsze zmierzającą do osiągnięcia maksymalnego zatrudnienia i stabilnych cen. (…)(To są elementy, które chcemy zobaczyć, aby osiągnąć oczekiwany wynik. Tym razem może to zająć więcej czasu, ale ostatecznie to są właśnie te zjawiska, które chcielibyście obserwować na drodze do poradzenia sobie z problemem inflacji – bez wywoływania dużego wzrostu bezrobocia”.
