MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: A więc sytuacja, jeżeli chodzi o wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w Polsce, może realizować scenariusz jeden z bardziej optymistycznych, czyli poniżej 19 procent. Z nami jest pani dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Dzień dobry Pani doktor.
MAŁGORZATA STARCZEWSKA-KRZYSZTOSZEK, WYDZIAŁ NAUK EKONOMICZNYCH UW: Dzień dobry, witam.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: Czy przyzna Pani, że w tych negatywnych scenariuszach związanych ze wzrostem cen poziom 19% maksymalnie w lutym jest chyba jednym z optymistycznych?
MS-K: Wie pan, wszystko powyżej 3,5 jest pesymistyczne, więc czy to będzie powyżej 17 czy powyżej 19, czy poniżej 19, to to jest wszystko bardzo pesymistyczne.
MD: Ale miało być dwadzieścia.
MS-K: No, po pierwsze to były prognozy. Wiemy, jak bardzo wiele zmiennych wpływa na to, jak ostatecznie kształtuje się wzrost cen, jak ostatecznie kształtuje się inflacja. Bardzo wiele z tych zmiennych jest bardzo trudno przewidywalna. Więc myślę, że w tych granicach 19-20% właściwie absolutna większość ekonomistów się poruszała, jeśli chodzi o luty. Jeśli chodzi o styczeń to jest między 17-18. Tu też te prognozy w takich przestrzeniach się poruszały i poruszają.
Natomiast cały rok 2023 będzie, jeśli chodzi o średnią inflację chyba jednak niewiele niższy niż 2022. Przypomnijmy średnia inflacja w 2022: 14,4 procent, a szacunki? No, tutaj ta przestrzeń rozbieżności jest troszkę większa, bo to jest między 11 a 13-13,5, ale to ciągle jest strasznie wysoko, naprawdę. Proszę pamiętać, że jeśli mamy inflację na poziomie 17%, 18%, a w kolejnych miesiącach ona będzie zbliżać do 10-11%, to ciągle to oznacza, że ceny średnio rosną w stosunku do zeszłego roku, który był bardzo trudny jeśli chodzi o inflację o te właśnie kolejne 10, 11, 12%. Tak więc ja rozumiem, że to jest takie trochę psychologiczne, że już nie 20, a 19.
Natomiast to oznacza, że coś, co kosztowało nas 100 złotych, będzie kosztowało nas 120 albo 119. No ja nie widzę tu szczerze mówiąc dużej różnicy, widzę, że to jest po prostu niebywale wysoki wzrost cen.
MD: Pani doktor również innym elementem, który nas bardzo niepokoi są te czynniki, które mogą wpływać na zatrzymanie szybkiego tempa spadku inflacji, czyli czynniki, które mogą cały czas tę inflację na wyższych poziomach utrzymywać. O tym rozmawiałem dziś z profesorem Henrykiem Wnorowskim, członkiem Rady Polityki Pieniężnej. Rozmawiając m.in. o zmniejszeniu bufora kredytowego, z 5 do 2,5 procent, planowana jest ta zmiana, zmiana bufora, jaki stosują banki przy udzielaniu kredytów hipotecznych o tymczasowo stałej stopie oprocentowania. Celem tej zmiany ma być ułatwienie zaciągania pożyczek. Jak przyznał na naszej antenie prof. Wnorowski, zmiana w wysokości zadziała proinflacyjne. Posłuchajmy pana profesora:
HENRYK WNOROWSKI, CZŁONEK RPP: „Zagrożeń jest tak naprawdę ciągle tyle samo. I te różne zagrożenia w różnym okresie jakoś się dokładają do poziomu inflacji. Jeśli tak się stanie to z całą pewnością będzie to jakiś komponent, który zadziała w górę. Natomiast tak jak powiedziałem wcześniej, ja osobiście oczekuję dużej kumulacji tych komponentów, które będą działały wzwyż. I taki jeden drobny, ten przywołany przez pana redaktora, mam nadzieję, że z całą pewnością nie zmieni tendencji tego trendu, o którym mówimy, który to trend nas bardzo cieszy. Natomiast czy my za pół roku, za rok będziemy zadowoleni z poziomu i z tempa, to tego nie wiem, tego nikt nie wie. Bardzo chciałbym, żebyśmy mogli być zadowoleni, ale to zobaczymy. Tak czy inaczej, bez względu na te liczne zagrożenia będziemy zmierzali w stronę inflacji w pierwszej kolejności jednocyfrowej, a później będą kolejne obniżki.”
CZYTAJ TEŻ: DLACZEGO INFLACJA BAZOWA WCIĄŻ NIE SPADA? (ROZMOWA)
MD: Spójrzmy także na poziom inflacji bazowej. Ta może nas niepokoić szczególnie, ponieważ ona nie spada, a wręcz rośnie cały czas, chociaż tempo może jest nieco mniejsze. Inflacja bazowa, i tak 11,5% – tyle wskazał odczyt inflacji bazowej w grudniu. Inflacji bazowej, czyli konsumenckiej, uszczuplonej o ceny żywności oraz energii. To jest jeden z typów inflacji bazowej podawany przez Narodowy Bank Polski. Dlaczego inflacja bazowa nie spada?
MS-K: No bo tu jest jeszcze parę innych komponentów. A mianowicie to, że tak naprawdę ta bardzo wysoka inflacja rozlała się na całą gospodarkę. Ona jest podsycana dodatkowym zasilaniem konsumentów, gospodarstw domowych w pieniądz. Może warto przypomnieć, że od 1 stycznia bardzo istotnie wzrosło wynagrodzenie minimalne z 3010 zł w zeszłym roku do 3490, jeśli dobrze pamiętam. Właśnie od 1 stycznia, w lipcu będziemy mieć kolejną, już znacznie mniejszą, ale jednak podwyżkę. To pcha wynagrodzenia, które są bliskie temu minimalnego wynagrodzeniu tegorocznemu w górę. I to oznacza oczywiście rosnące koszty dla przedsiębiorstw. Ci przedsiębiorcy, którzy mają relatywnie duże marże, mogą w jakiś sposób kompensować te rosnące koszty wynagrodzeń. Już nie mówię o kosztach surowców, materiałów, energii. Ale te rosnące koszty wynagrodzeń mogą kompensować, zmniejszając swoją marżę. Jeśli nie mogą oczywiście przełożyć rosnących kosztów na rynek – to staje się coraz trudniejsze, oczywiście.
Natomiast oczywiście jakaś część przedsiębiorstw, jakaś część działalności gospodarczej nie ma takiej możliwości. Ta elastyczność popytu na różnego rodzaju produkty, które kupujemy na rynku, jest wysoka, czyli w momencie, kiedy przedsiębiorca będzie chciał podnieść ceny, popyt na ten towar, który oferuje na rynku, gwałtownie się obniży, znacznie silniej niż wynika to ze wzrostu ceny. A więc przedsiębiorcy tu muszą być bardzo ostrożni, ale jednocześnie mają rosnące koszty i na to nie mają wpływu. Jeśli mają zatrudnionych pracowników i to tych pracowników, którym płacą właśnie w tych rejonach minimalnego wynagrodzenia, no to prawdopodobnie będą już mieli w styczniu, ale pewnie teraz, w lutym i kolejnych miesiącach pierwszej połowy roku, będą mieli taką presję ze strony pracowników, którzy zarabiali np. w zeszłym roku trzy i pół tysiąca, czyli istotnie więcej, prawie 20% więcej od minimalnego wynagrodzenia.
W tym roku ci ludzie znaleźli się, pracownicy znaleźli się na poziomie minimalnego wynagrodzenia i na pewno wywierają presję albo będą wywierać presję na to, aby ich wynagrodzenie wzrosło i żeby tą różnicę między minimalnym wynagrodzeniem a ich wynagrodzeniem, które otrzymują, utrzymać, czyli te powiedzmy 400-500 złotych. To po prostu popchnie nam koszty do góry. Dotyczy to w bardzo dużej mierze przede wszystkim usług, pewnie w mniejszym zakresie przemysłu i na pewno w mniejszym zakresie firm dużych, a znacznie większym stopniu firm małych. Zresztą to widzimy, co się dzieje w firmach. Mamy dane nawet dzisiejsze z Głównego Urzędu Statystycznego, mówiące o tym, ile firm zawiesza działalność gospodarczą, bo po prostu nie daje rady utrzymać się na rynku i widać, że to bardzo silny wzrost, prawie 100 tysięcy więcej w styczniu tego roku firm zawiesiło działalność niż zawieszona działalność była w styczniu zeszłego roku, a więc widać, że to także bardzo silnie na firmę wpływa.
MD: Pani doktor, 15 lutego poznamy, w przyszłym tygodniu poznamy dane o inflacji konsumenckiej w styczniu. Będziemy na nią czekać. Czekamy z utęsknieniem. Bardzo dziękuję. Naszym gościem była dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
MS-K: Dziękuję bardzo.
ZOBACZ TEŻ: RPP: ZA CHWILĘ INFLACJA BĘDZIE SPADAĆ
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV