Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

INSTAGRAM BEZ FILTRA. HISTORIA OD ŚRODKA

Powiązane artykuły:

Radek Wróblewski: Witaj Sarah, dziękuję, że do nas dołączyłaś.

Sarah Frier: Dziękuję za zaproszenie.

RW: Twoja kariera jako pisarki wygląda jak najwspanialsze historie start-upowe z Doliny Krzemowej – napisałeś pierwszą książkę i od razu okazała się najlepszą biznesową książką roku według Financial Times. Gratulacje.


SF: Dziękuję bardzo

RW: Kiedy czytałem książkę „Instagram. Bez filtra. Historia od środka” miałem dalekie wspomnienie zupełnie innej książki – Wojny i Pokoju Lwa Tołstoja. Różne czasy, inna historia, ale w obu przypadkach narrator wie wszystko o swoich bohaterach. Tołstoj wymyślił wszystkie wydarzenia, mam nadzieję, że Ty nie.


SF: Nie, z pewnością nie. Miałam wiele źródeł. Setki ludzi, z którymi rozmawiałem – z Instagrama, Facebooka, konkurencyjnych firm, oraz użytkowników Instagrama.

RW: Wciąż mam w pamięci „Bad blood”, książkę o Theranosie i pamiętam obsesję poufności panującą w tym startupie. Jak udało ci się przekonać wszystkich swoich rozmówców, którzy pewne ryzykowali koniecznością płacenia odszkodowań swoim firmom, aby opowiedzieli ci o wszystkim, co umieściłaś w swojej książce?


SF: Myślę, że ludzie rozumieją, że to ważna część historii, a ludzie mają różne motywacje do mówienia, rozumieli, że historia Instagrama naprawdę nie została wcześniej opowiedziana, nikt wcześniej nie próbował zadawać tych pytań. Kiedy jesteś reporterem, budujesz zaufanie, więc zaczynasz od kilku osób, one przedstawiają cię innym ludziom i wiedzą, że nie podchodzisz do tego, już wiedząc, co zamierzają powiedzieć. I na tym budujesz swoją pozycję w czasie wywiadów.

Więc naprawdę nie wiedziałem jak będzie wyglądała fabuła całej historii. Wiedziałam, że mam wiele pytań i wydaje mi się, że taka postawa otwierała przede mną rozmówców. Wiedzieli, że nie przychodzę z gotową agendą, ale po prostu chciałam naprawdę zrozumieć, co się stało.

INSTAGRAM BEZ FILTRA. HISTORIA OD ŚRODKA

RW: Jeden z moich przyjaciół opowiedział mi historię o swoim znajomym, który wrócił z Doliny Krzemowej częściowo oczarowany, częściowo przerażony – przekonany, że spotkał geniuszy. Kiedy czytałem twoją książkę nie miałem wrażenia, że ludzie, o których pisałeś to prorocy biznesu. Historie toczą się wokół popielniczek, plotek i spisków. Jak to wygląda z twojego punktu widzenia, kogoś, kto jest wewnątrz tego świata?


SF: Każdy z moich bohaterów jest po prostu człowiekiem, każdy stara się zrobić wszystko, co w jego mocy, aby odnieść sukces, niezależnie od tego, czym jest dla niego sukces. To samo można powiedzieć o ludziach, których widzimy na Instagramie, influencerach. Patrzymy na to, widzimy ich doskonałe życie i myślimy o mój Boże, że nigdy nie mógłbym zrobić czegoś takiego, są niesamowici. Ale w rzeczywistości to po prostu strategia – wyglądać na osobę odnoszącą sukcesy.

Nie chcę zniechęcać ludzi nikogo do myśli, że mógłby stworzyć to samo, co opisywanie przeze mnie ludzie, głównie niestety mężczyźni. Tak naprawdę ktoś miał pomysł i znalazł się we właściwym miejscu we właściwym czasie.
Kevin Systrom, dyrektor generalny Instagrama, kiedy studiował i tuż po studiach poznał Marka Zuckerberga, poznał Jacka Dorseya, zaczął pracować w Google.

Więc doskonale wiedział, że ludzie którzy stoją za tymi projektami nie byli geniuszami. Byli tak samo podatni na na błędy i pełni wad jak każdy z nas. To dodatkowe wzmocnienie poczucia pewności siebie – skoro oni mogli, a ty też masz dobry pomysł – to również stworzyć z niego coś działającego.

RW: Czytając Twoją książkę książki miałem wrażenie, że w konflikcie między Systromem a Zuckerbergiem byłaś sercem bliżej Systroma. Czy to trafne wrażenie?

SF: Piszę o Facebooku od około ośmiu lat, wiele razy rozmawiałem z Markiem Zuckerbergiem i wieloma osobami, które z nim i wokół niego pracują. Jednak w tej konkretnej historii nie chciał wziąć udziału. Myślę, że jest wiele zranionych uczuć, poobijanego ego wokół historii z Instagramem. Na końcu książki opisuję konflikt, wiele starć między Facebookiem a Instagramem.

Mimo że Facebook jest właścicielem Instagrama, Zuckerberg zdecydował, że nie chce, aby Instagram rozwijał się w taki sposób, w jaki twórcy Instagrama chcieli się rozwijać.
Więc myślę, że wciąż jest tam pewne napięcie i Zuckerberg nie chciał o tym rozmawiać.

Ale rozmawiałem z ludźmi, którzy słyszeli od niego i byli na tych spotkaniach, słyszeli, jak mówi i są sposobem, aby zrozumieć, co wydarzyło się w jego głowie, nie rozmawiając z nim bezpośrednio o tych szczególnych momentach.

RW: Ta część twojej książki o starciu Systroma i Zuckerberga jest jedną z najbardziej interesujących. Mamy tam taką sekwencję – Facebook kupuje Instagram, Zuckerberg naciska na Instagram, by stawał się coraz bardziej viralowy, później Zuckerberg zdaje sobie sprawę, że Instagram pozostaje poza zawirowaniami które dotykają samego Facebooka i pozostaje bardziej „love brand” niż Facebook, więc decyduje się odciąć Instagrama od części zasoby.

Zastanawiam się, czy Mark Zuckerberg w swoim dążeniu do bycia najważniejszym jest ucieleśnieniem wszystkiego, co budzi obawy użytkowników i polityków na całym świecie o to, w jaki sposób Big Tech wpływa na nasze życie.

SF: Tak, Zuckerberg ma niesamowitą moc. To nie tylko jego władza nad Facebookiem, firmą, ale także jego władza nad naszym zachowaniem. Widzieliśmy to wiele razy na przykładzie dezinfromacji rozprzestrzeniających się viralowo na Facebooku. Władza niekoniecznie była ideą, która przyświecała od początku produktom, które zbudował Facebook.

Ale skala Facebooka jest tak ogromna, z 3 miliardami ludzi korzystającymi z produktów Facebooka, że najmniejsza decyzja produktowa, jaką podejmują ludzi w Facebooku, czy to zezwolenie na udostępnianie, komentowanie lub kształ algorytmów personalizujące treści – te decyzje wpływają na nas, jak myślimy, jak się zachowujemy. A moja książka stara się pomóc ludziom zrozumieć, jak są manipulowani przez te produkty.

RW: Rozmawiamy w dniu, w którym Mark Zuckerberg postanowił odciąć Donalda Trumpa, prezydenta najpotężniejszego kraju świata od Facebooka. Kto jest więc najpotężniejszym człowiekiem na świecie – prezydent Stanów Zjednoczonych czy prezes Facebooka?

SF: Zdecydowanie Zuckerberg. Ale w inny sposób. Jeśli myślisz o potędze światowej – Stany Zjednoczone stanowią niewielką część ogólnej publiczności Facebooka.

RW: Rośnie nacisk regulatorów na Big Tech, ale z naszego europejskiego punktu widzenia, patrzymy z pewnym zdumieniem na kongres USA. Myślimy tak: dzięki Big Tech do Stanów Zjednoczonych trafia mnóstwo pieniedzy. 20 lat temu reklamodawcy w Polsce i Europie płacili lokalnym firmom za nadawnie ich reklam. Teraz płacą Facebookowi i Instagramowi. Chiny nie miałyby nic przeciwko przechwyceniu tych pieniędzy przez Tiktoka czy Tencent. Czy – z amerykańskiego punktu widzenia – Big Tech powinien podlegać regulacji?

SF: Myślę, że potrzebna jest jakaś ocena wpływu tych firm nie tylko na użytkowników, ale także na gospodarkę, jakie rodzaje firm wolno tworzyć, ocena ich siły. Potrzebna jest większa przejrzystość ze strony firm w zakresie tego jak wykorzystują swoją potęgę.

Dopiero zaczynamy rozumieć, co działo się wewnątrz tych firm. W przypadku Instargram – Facebook od 2018 roku nie ujawnił ilu użytkowników ma Instagram. Nigdy nie ujawnił przychodów z Instagrama. Więc w wielu przypadkach te firmy to czarne skrzynki wypełnione. Dziennikarze tacy jak ja zadają pytania. Myślę, że rząd również powinien zadawać swoje pytania.

Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

INSTAGRAM BEZ FILTRA. HISTORIA OD ŚRODKA

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV