NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: W grudniu 2019 za przeciętne wynagrodzenie można było kupić 307 kebabów, w grudniu 2023 już tylko 294. Przed pandemią za przeciętne wynagrodzenie można było zjeść 368 pierogów, a pod koniec ubiegłego roku inflacja pożarła nam z talerzy pierogów już 29 sztuk.
O tym porozmawiam teraz z moim i Państwa gościem, którym jest Arkadiusz Krupicz, dyrektor zarządzający i współzałożyciel Pyszne.pl. Dzień dobry.
ARKADIUSZ KRUPICZ, PYSZNE.PL: Dzień dobry. Witam.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: O tym, jakie mamy możliwości, jeżeli chodzi o żywienie w dobie inflacji i pogarszającej kondycji gospodarczej mówi nowy, opracowany przez Państwa i znanego z anteny BIZNES24 Marka Zubera, indeks ekonomiczny dla branży gastronomicznej. Po co ten indeks i co dokładnie mierzy?
AK: Tym indeksem chcieliśmy tak naprawdę stworzyć pewien barometr branży, czyli powiedzieć jak na branżę, jak na decyzje zakupowe, jak na siłę nabywczą wpłynęły między innymi czy to pandemia wcześniej, czy później inflacja i gdzie tak naprawdę w tym cyklu teraz jesteśmy.
NG: A jak sytuacja gospodarcza wpłynęła na aktywność klientów? Na aplikacjach takich, jak Pyszne zamawiamy mniej, tyle samo, więcej? No i pytanie czy teraz to już faktycznie raczej kebaby, a sushi to już nie bardzo? Czy jak to wygląda?
AK: Tak więc myślę, że w ostatnim czasie mieliśmy trzy takie przedziały w momencie kiedy była pandemia i kiedy ograniczyliśmy nieco wyjścia, wtedy na pewno rynek dowozów poszedł mocno w górę. Ludzie byli niejako skazani na zamawianie do domu. I wtedy był bardzo dynamiczny wzrost, niezależnie od kuchni.
Później znowu po pandemii przyszła inflacja. To wpłynęło oczywiście na konsumpcję. Mocno konsumpcja wyhamowała. Zakupy też w restauracjach to nie jest coś, co jest konieczne do życia. Więc widzieliśmy mocne ograniczenie wydatków i to się przełożyło też na obroty u naszych partnerów. Co ciekawe jednak, teraz widzimy, że już następuje pewna stabilizacja, że ta siła nabywcza Polaków znowu zaczyna rosnąć i rośnie szybciej niż ceny w restauracjach. Dlatego też widzimy już pewne światełko w tunelu, można powiedzieć. Więc najgorsze mamy już za nami. I przed nami powinniśmy powoli widzieć taki powrót już do normalności.
NG: No właśnie. A jak na tu i teraz radzicie sobie Państwo? Spółka Takeaway.com, czyli właściciel marki Pyszne, notowana na giełdzie w Amsterdamie od października 2020 straciła prawie 90%. Jak to się przekłada na Waszą działalność?
AK: Tak. Jeżeli chodzi o naszą działalność, nie ma to tak naprawdę większego wpływu. Żeby skomentować, musielibyśmy omówić dokładnie, jakie były powody spadku na giełdach i między innymi przyczyniły się do tego wysokie stopy procentowe.
Jeżeli popatrzymy na spółki giełdowe, to tak naprawdę spółki, które do tej pory nie były rentowne, one bardzo mocno straciły na wartości. Wiadomo, że ten koszt kredytów, powiedzmy kredytowania bardzo mocno wzrósł, ale to dotyczyło nie tylko nas, ale wielu innych spółek. Jeżeli chodzi o drugą połowę 2023, to nasza grupa jest już rentowna również na poziomie cashflowowym i też od teraz planuje być w nadchodzących miesiącach i latach.
NG: O tym, że w Polsce biznes dostaw się rozwija, można się przekonać naocznie. Przynajmniej na warszawskich ulicach, gdzie pełno jest obrandowanych skuterów z kurierami. Ale nie mogę nie zapytać o pewne kontrowersje na linii portale/restauracje. W mediach jakiś czas temu było głośno o tym, że restauratorzy narzekali na wysokie prowizje. W Państwa przypadku to było bodajże od 13 do 30 procent. Czy to nie jest tak, że portale oferujące dostawy trochę za mocno dociskają te „kury”, które znoszą „złote jaja”?
AK: Jeżeli chodzi o stawkę prowizyjną to jest ona uzależniona tak naprawdę od usługi, jaką oferujemy, czyli jeżeli chodzi o taką standardową usługę marketplaceową, czyli my dostarczamy klientów, a nasz partner, czyli restauracja dowozi, to w tym momencie ta prowizja jest faktycznie niższa. Ona jest na wspomnianym poziomie 13%.
Jeżeli my dodatkowo musimy dowieźć to danie do klienta, to oczywiście do tego dochodzą nasze koszty logistyki i w tym momencie ta prowizja jest wyższa. Tutaj w każdym momencie (to warto też zaznaczyć) w każdym momencie partner ma tak naprawdę możliwość wyboru. Czyli jeżeli na przykład na początku zdecydował się na opcję bez dowozu, ale później widzi, że jednak chce przejść na dowóz lub w drugą stronę, to może to w każdym momencie zrobić.
Nasza prowizja też jest znana z góry, więc partner może też przekalkulować dokładnie, czy mu się to opłaca czy nie. Więc patrząc po rosnącej popularności tak naprawdę i coraz większym zainteresowaniem ze strony partnerów uważamy, że jest to adekwatna prowizja do tego co oferujemy, do tej wartości, którą dajemy.
A przede wszystkim przede wszystkim dajemy taką przewidywalność. Bo jeżeli zainwestujemy przykładowo w jakieś inne kanały marketingowe, to ten zwrot z tej inwestycji często jest niejasny. W naszym przypadku partner wie, przy jakiej prowizji, ile będzie musiał zapłacić, a jeżeli od nas nie dostanie zamówień, to wtedy oczywiście też nie będzie musiał zapłacić żadnej prowizji.
NG: To jeszcze skoro przy partnerach jesteśmy, to Państwo z pewnością macie wgląd w to, jak wygląda ta mapa restauracyjna Polski, która została dotknięta dwoma poważnymi kryzysami. Zaczęliśmy od pandemii, gdzie bardzo trudno było restauratorom. Potem przyszła wojna w Ukrainie i jej konsekwencje związane ze spowolnieniem wzrostu z inflacją. Jak wygląda ta mapa teraz? Jak dużej liczbie restauracji nie udało się przetrwać? I czy w związku z tym spodziewanym, wyczekiwanym ożywieniem myśli Pan, że ta panorama zróżnicowanych polskich restauracji wróci do tego stanu normalności?
AK: Tak, ja myślę, że jeżeli chodzi o liczbę partnerów, to faktycznie część restauracji musiała się zamknąć i tego oczywiście bardzo żałujemy, ale na ich miejsce powstały nowe restauracje. Więc nie było dużego spadku, jeżeli chodzi o łączną liczbę restauracji, szczególnie w grupie restauracji, które oferowały dowóz. Bo dowóz jednak pomógł partnerom na utrzymanie.
W momencie, kiedy była pandemia i ktoś już wcześniej oferował dowóz, to był lepiej przygotowany trochę do tej pandemii i w tym momencie mógł sobie poradzić. Dla restauracji, które nie oferowały tego dowozu, często z przyczyn niezależnych, czyli niektóre restauracje po prostu oferują dania, które na ten dowóz się nie nadają. Więc w grupie, która oferowała dowóz ten spadek łączny liczby restauracji był odpowiednio mniejszy.
Jeżeli chodzi o najbliższy okres, to wydaje mi się, że ten rynek jednak będzie cały czas rósł i to jest podyktowane trochę też pewnymi zmianami społecznymi, jakie obserwujemy. Czyli Polacy coraz mniej czasu mają na gotowanie, coraz więcej chcą go poświęcać na własne zainteresowania i dlatego coraz bardziej ten trend taki convenience, leżący u podstaw, powiedzmy food delivery czy zamawiania też innych rzeczy – on jest coraz bardziej widoczny. Więc widzimy, że nie tylko zamawianie z restauracji, ale też od innych będzie coraz bardziej popularne.
NG: Arkadiusz Kupicz Dyrektor Zarządzający i współzałożyciel pyszne.pl. Dziękuję pięknie za spotkanie i za rozmowę.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV