Inflacja NBP jest potrzebna po to, żeby bank – i członkowie Rady Polityki Pieniężnej – wiedzieli z jakim jej poziomem się zmagają. To Rada Polityki Pieniężnej ustala bowiem poziom stóp procentowych – czyli ceny pieniądza między NBP a bankami komercyjnymi. A ta cena wpływa na cenę pieniądza na rynku międzybankowym, skąd już tylko krok od ceny pieniądza dla firm i konsumentów (czyli oprocentowania kredytów). Zwykle posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbywa się po tym, jak Główny Urząd Statystyczny poda tzw. szybki odczyt inflacji.
Obejmuje on dane o zmianie cen tylko trzech kategorii towarów – żywności i napojów bezalkoholowych, nośników energii (prąd, gaz, ciepło systemowe), oraz paliw do prywatnych środków transportu. Ale ponieważ te kategorie stanowią większość wydatków gospodarstw domowych w Polsce – szybki odczyt inflacji jest zwykle mocno zbliżony do odczytu finalnego (w grudniu 2021 roku szybki odczyt wskazywał na inflację 7.7 procent w ujęciu rocznym, odczyt finalny okazał się wyższy o zaledwie 10 punktów bazowych – wyniósł 7.8 procent). Tymczasem tym razem członkowie RPP będą musieli podejmować decyzję o stopach bez jakichkolwiek danych o poziomie grudniowej inflacji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: INFLACJA W LISTOPADZIE NAJWYŻSZA OD 1992 ROKU
Inflacja NBP – nowe dane w grudniu
Nie oznacza to jednak, że od ostatniego posiedzenia RPP na początku grudnia do Rady nie wpłynęły żadne nowe dane, które wpływają na ocenę dynamiki wzrostu cen w przyszłości. Po pierwsze w połowie grudnia pojawiły się informacje o podaży pieniądza w listopadzie. Te dane pokazują jak chętnie konsumenci biorą kredyty – m.in. konsumpcyjne. Czyli pozwalają ocenić jak mocny jest czynnik kreacji pieniądza. Członkowie RPP będę też mogli wziąć pod uwagę pierwszy efekt tarczy antyinflacyjnej – czyli obniżoną akcyzę na paliwa, która zepchnęła ceny litra benzyny i diesla o ponad 20 groszy w dół.