NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Za nami grudniowy odczyt CPI, który pokazuje drugi z rzędu miesiąc hamowania inflacji. W grudniu indeks wzrósł o 16,6 procent w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku. Tak wynika z szybkiego szacunku GUS. Ekonomiści oczekiwali jednak spowolnienia inflacji do 17,3 procent po tym, jak w listopadzie wyniosła 17,5. O tym, czy możemy już powoli pożegnać się z drożyzną, porozmawiam teraz z moim i Państwa gościem, którym jest prof. Marek Belka, ekonomista, poseł do Parlamentu Europejskiego, były premier, były minister finansów, były prezes NBP. Dzień dobry.
MAREK BELKA, EKONOMISTA, EUROPOSEŁ: Dobry wieczór.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: Tak właściwie dobry wieczór, bo to już taka powoli robi się pora. No to może na początek zacznijmy od tego, do czego nawoływał dzisiaj pan prezes Glapiński podczas swojego wystąpienia. On mówił, że należy się cieszyć z tego, co mamy, że jest spadek dynamiki inflacji, całkiem duży, większy od oczekiwań ekspertów. No i trzeba – dokładnie tak jak było to powiedziane, cieszyć się z tego, co jest. Pytanie, czy Pan, Panie profesorze się cieszy?
MB: Niewątpliwie wiadomość o tym, iż inflacja, czyli tempo wzrostu cen przyhamowało w grudniu to dobra wiadomość. Ja się z tego cieszę, szczególnie, że miesięczny wskaźnik inflacji, bo to jest istotne, czyli grudzień do listopada bodajże ten wskaźnik wzrósł tylko o 0,2 procent. Ale, w całości wynikało to ze spadku cen opału. No więc… zawsze się zastanawiamy, czy będzie to kontynuowane.
Ale oczywiście to też dobra wiadomość, bo szczyt inflacyjny, którego się spodziewamy w lutym, być może będzie nie 20 procent, ale np. 18,5. Ja bym się z tego bardzo cieszył.
NG: Panie profesorze, czy grudniowy odczyt mógłby być jeszcze niż gdyby nie ten słynny „cud na Orlenie”, czyli sztuczne podtrzymywanie marż przez koncern z Płocka?
MB: No nie, on by był wyższy, dlatego że problem to ten przekręt ORLEN-owski polegał na tym, że… Ach, przepraszam, dobrze, dobrze, w porządku. Zamiast podnieść ceny w styczniu, Obajtek podniósł nam te ceny kilka miesięcy wcześniej. Zgadza się.
W związku z tym w grudniu ten odczyt mógłby być jeszcze niższy. Rzeczywiście, ma pani rację. Ale wie pani co? Jak się przyglądamy temu odczytowi inflacji, grudniowemu, to trzeba spojrzeć na to, co się dzieje w zakresie inflacji w innych krajach europejskich. Otóż w wielu krajach grudniowy odczyt był ujemny. U nas my się cieszymy, że to jest 0,2 procent tylko, ale w wielu krajach, na przykład ostatnio w Hiszpanii był ujemny. Można powiedzieć, że ten czynnik, czyli taniejąca energia taniejące surowce energetyczne, działa w całej Europie. Więc dobrze, że już…
NG: A dlaczego? Dlaczego u nas nie zadziałało tak jak w Europie? No bo przecież mamy rekordowo (rekordowo niskie to może przesada z mojej strony, bo cały czas są bardzo wysokie), ale jednak od czasu wojny najniższe ceny gazu, tanieje cały czas ropa, a jednak te ceny z miesiąca na miesiąc u nas rosną, to gdzie tutaj szukać winnego takiego stanu rzeczy?
MB: No jeśli chodzi o ropę, no to wszyscy już wiemy dlaczego.
Inflacja hamuje – Marek Belka o cenach paliw:
To jest polityka prezesa Obajtka i jego, że tak powiem sprytny sposób „wydojenia” nas tak, żeby w styczniu mimo zejścia z tzw. tarczą antyinflacyjną nie, były widoczne wzrosty cen benzyn. No bo one już nastąpiły kilka miesięcy wcześniej. Natomiast co do gazu i ropy – co do gazu przede wszystkim i energii elektrycznej.
No cóż, energia drożeje wszędzie. Natomiast jeżeli chodzi o gaz to tutaj moja wiedza jest zbyt ograniczona. Gaz tanieje na wolnym rynku. Natomiast jak rozumiem, że my już od dłuższego czasu ten wolny rynek, że tak powiem… porzuciliśmy. No tutaj znów nasze wielkie państwowe przedsiębiorstwa działają, że tak powiem w taki sposób, żebyśmy czasem nie odczuli zbyt dużych obniżek cen.
NG: Jest jeszcze jeden wskaźnik, który zwykle gdzieś ginie pomiędzy przekazywanym a bardziej medialnym CPI, czyli inflacja bazowa, która też została dzisiaj zaprezentowana i jest jej wzrost. O czym to może świadczyć? Czy „płaskowyż inflacji i do którego kraju już się zbliżamy” – jak to powiedział pan prezes Glapiński, może nam się jednak nieco albo bardziej wydłużyć przez to?
CZYTAJ TEŻ: „KRANIEC PŁASKOWYŻU INFLACJI”. ADAM GLAPIŃSKI O POLSKIEJ GOSPODARCE
MB: Inflacja bazowa to jest tak z grubsza mówiąc, ta inflacja, za którą odpowiada nasza rodzima polityka pieniężna. Można powiedzieć, ten element inflacji CPI, czyli tej inflacji konsumenckiej, który dotyczy energii oraz żywności, można łączyć z sytuacją na rynkach globalnych, natomiast cała reszta to jest, można powiedzieć, produkt naszej własnej polityki pieniężnej. I tutaj widzimy, że twardo nie ustępujemy i idziemy do góry co miesiąc regularnie.
Ja mam nadzieję, że także ta inflacja bazowa się wyhamuje co najmniej, ale jej poziom, bardzo wysoki oznacza, że w Polsce inflacja może być w roku 2023, czyli w bieżącym roku już dłużej, na uporczywie bardzo wysokim poziomie. Ja chciałbym podkreślić, że te 16,6 procent to jest w dalszym ciągu jakieś siedem razy wyżej niż cel inflacyjny Rady Polityki Pieniężnej. Także ja bym się tym specjalnie nie chwalił. Natomiast jako komentator cieszę się, że to nie jest 18, tylko 16.
NG: Panie profesorze, jakie są Pana przewidywania, jeżeli chodzi o ten rok, który się rozpoczyna? Ze strony NBP mamy powiew optymizmu. Przyjemny oczywiście na początku roku, ale czego tak właściwie się spodziewać, jeżeli chodzi o tą dynamikę inflacji właśnie? Jakie są Pana konkretne przewidywania, ale też o PKB?
MB: No tak, i bardzo dobrze, że pani połączyła te dwie sprawy, dlatego że są dwa czynniki, które mogą hamować inflację, czyli hamować tempo dalej bardzo szybko rosnących cen. To chciałem podkreślić.
Po pierwsze to jest sytuacja na rynkach globalnych, na rynku surowców energetycznych i żywności. I tutaj możemy się spodziewać pewnych… No, już jesteśmy już jesteśmy świadkami, że te ceny spadają czy normalizują się, powiedzmy, chociaż różnie może być w roku 2023. A druga rzecz to jest spowolnienie gospodarcze. U nas spowolnienie gospodarcze przede wszystkim widać w osłabieniu tempa wzrostu produkcji, ale także w sytuacji na rynku pracy. Nie obserwujemy specjalnie wzrostu bezrobocia. To jest spowodowane charakterem naszego rodzimego rynku pracy i sytuacji demograficznej, ale obserwujemy spadek płac realnych. Płace rosną bardzo szybko, ale tylko nominalnie. Niego nie są w stanie dogonić inflacji.
Można powiedzieć – za inflację płacimy w tej chwili, no z uważaniem. Z tym, że ja zawsze podkreślam, że walka z inflacją jest rzeczą bolesną tak, jak doprowadzenie do inflacji jest spowodowane beztroską polityką gospodarczą i społeczną, tak walka z inflacją musi być bolesna.
Teraz jest pytanie: W jaki sposób ten ból zminimalizować? Oczywiście ja jestem zdania, że walka z inflacją powinna postępować stopniowo. Nie ma chyba miejsca, nikt nie jest w Polsce specjalnie zwolennikiem jakiegoś wielkiego wstrząsu.
Ale po drugie, jeżeli mielibyśmy na ryku pracy obserwować masowe zwolnienia, masowe – bo są przecież, masowe zwolnienia z pracy i gwałtowny wzrost bezrobocia, to ja bardzo przepraszam niestety, to ja wolę już osłabienie tempa wzrostu płac.
NG: Prof. Marek Belka. Dziękuję bardzo.
MB: Dziękuję. Bardzo przepraszam za zagadanie się.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV