Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

INFLACJA BAZOWA W PAŹDZIERNIKU NA REKORDOWYM POZIOMIE (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Teraz czas na dłuższą rozmowę. Inflacja bazowa w październiku wyznaczyła nowy rekord sięgający aż 11%. To najwyższy odczyt w sięgającej 2001 r. historii tych statystyk. O tym porozmawiam teraz z moim i Państwa gościem, którym jest dr Błażej Podgórski, prodziekan Wydziału Finansów i Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego. Dzień dobry.

BŁAŻEJ PODGÓRSKI, PRODZIEKAN WYDZIAŁU FINANSÓW I EKONOMII AKADEMII LEONA KOŹMIŃSKIEGO: Dzień dobry, pani redaktor, dzień dobry Państwu.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


BG: Taki wzrost inflacji bazowej chyba niekoniecznie dobrze świadczy o skuteczności podwyżek stóp procentowych w Polsce?

BP: Tak, tylko że ostatnio pamiętajmy o tym, że Rada Polityki Pieniężnej nie podniosła stóp procentowych i jeżeli weźmiemy pod uwagę historycznie ostatni rok, jak wyglądała kwestia stóp procentowych, to możemy zwrócić uwagę, że Rada Polityki Pieniężnej wcale nie walczy z inflacją, bo zmieniła dość mocno nastawienie gospodarcze. Jeżeli porównamy dwie wartości bardzo ważne, czyli stopy procentowe i inflację względem zeszłorocznej i tegorocznej, inflacja zeszłoroczna w listopadzie to niecałe 5% – 4,7 a stopy procentowe na poziomie niecałego półtora procenta – 2%. W tamtym czasie czy mieliśmy stopy procentowe taką realną stopę procentową na poziomie minus 3. Obecnie mamy stopy procentowe na poziomie 6,75, powiedzmy 7 w uproszczeniu. A z drugiej strony pokażmy kwestię związaną właśnie z inflacją na poziomie 18%. Czyli de facto mamy 11 punktów procentowych na minusie realną stopę procentową. Czyli realna stopa procentowa de facto spadła, obniżyła się z niecałych trzech punktów, nie cały minus 3 procent do minus 11%. Czyli de facto Rada Polityki Pieniężnej ma bardziej ekspansywną politykę. Natomiast trzeba pamiętać o tym, że gdzie indziej jest cel prezesa Glapińskiego i Rady Polityki Pieniężnej i on jest gdzie indziej dla naszej gospodarki najważniejszy. Bo tak naprawdę chodzi tu w dużej mierze o obronę kursu walutowego. Dla polskiej gospodarki najbardziej ważną rzeczą o utrzymania kursu walutowego do stosunku do euro w przedziale od 4,20 do 4,75-4,80, bo wtedy nasza gospodarka jest de facto konkurencyjna w stosunku do innych gospodarek producenckich, gdzie się produkuje. Bo my tak naprawdę importujemy rzeczy za euro czy też dolary i sprzedajemy też za euro i za dolary. Więc tak naprawdę to, co u nas jest, to jest kwestia obrony obecnie kursu walutowego bardziej, niż kwestii związanych właśnie z inflacją. I tak bym bardziej upatrywał to, co robi de facto prezes Glapiński. To się de facto układa sensownie, no bo ta inflacja jest troszeczkę inną inflacją niż tą, z którą do tej pory mieliśmy do czynienia w historii. Bo inflacja ta nie jest wywołana dodrukiem pieniądza przez banki, nie jest wywołana skokiem popytowym, tylko jest de facto wywołana dodrukiem przez państwo w trakcie pandemii. I to jest główny czynnik inflacyjny. Oczywiście czynnik energetyczny jest też tu istotny, ale ten czynnik energetyczny de facto, jak niektóre kraje, które dotknięte są inflacją, produkując surowce energetyczne, eksportują swoją inflację właśnie do innych krajów. Tak, jak też Stany Zjednoczone, które drukowały w trakcie pandemii tylko w 2020 roku 16 procent waluty. I ta inflacja, która u nich jest na poziomie 8 procent to powoduje, że nawet ta różnica tego to jest to, co Stany Zjednoczone mogły wyeksportować w swojej inflacji do innych krajów.

NG: Prezes NBP, szef Rady Polityki Pieniężnej, Adam Glapiński wielokrotnie podkreślał, że to nie Narodowy Bank Polski jest winny rosnącej inflacji, szczególnie inflacji bazowej. Na co ciekawe, wczoraj gościem BIZNES24 był członek Rady Polityki Pieniężnej, prof. Henryk Wnorowski, który powiedział, że ta wysoka inflacja bazowa jest właściwie naszą winą. Pytanie, czy media – czy my powinniśmy przestać mówić na ten temat, żeby tej inflacji bazowej jeszcze nie boostować?

BP: Ale czy to wina mediów? Inflacja? To nie, generalnie oczywiście możemy mówić wiele rzeczy i słowo mówione i papier zniesie bardzo dużo. Natomiast prawda jest taka, że ta inflacja jest skutkiem…

NG: Ale to chodziło o podnoszenie oczekiwań inflacyjnych, konkretnie panu profesorowi.

BP: Tak, oczywiście. Ja rozumiem, o co chodzi panu profesorowi, natomiast no śmiem się z nim nie zgodzić, bo ta inflacja nie wzięła się z oczekiwań tego, że media mówią, że jest inflacja, że media mają taką siłę i mogą sterować inflacją. Ta inflacja się wzięła de facto z dodruku pieniądza w trakcie pandemii. Zastosowano nieprawdopodobnie duży dodruk pieniądza w trakcie pandemii i to skutkuje tym, że mamy taką inflację, a nie inną. Oczywiście dochodzą do tego czynniki zewnętrzne – ceny surowców, dochodzą, podnoszenia płacy minimalnej, stałe. I to jest kwestia czynników inflacyjnych. Pamiętajmy o tym, że polityka ostatnich lat, ostatnich ośmiu lat to była polityka prowadzona przez rząd i bank centralny, polityka proinflacyjna. Rządowi zależało na wywołaniu inflacji.

NG: Tylko przypomnę, ile środków zostało drukowanych w czasie pandemii? Jaka to jest kwota?

BP: Około 289 miliardów złotych. Tylko pamiętajmy o tym, że bardzo wiele środków, które zostały wydrukowane są wyniesione poza budżet państwa. Czyli tego też nie jesteśmy wstanie do końca oszacować, ile nasze państwo dodrukowało pieniądza w trakcie pandemii. Możemy je szacować na podstawie tego, ile poszło na tarczę antykryzysowe, ale są też inne wydatki, które państwo też stosowało. I to też jest trudne do oszacowania, bo my nie mamy wcale takich przejrzystych finansów publicznych, a teraz jeszcze rząd chce bardziej to zafałszować wynosząc pewne reguły spoza wydatkowania, spoza kontroli Sejmu. Czyli ten dodruk był bardzo potężny i on się nie zaczął w pandemii, tylko już wystartował w 2015 roku. Celem było wywołanie właśnie w pewien sposób inflacji, żeby ją podbić. Tak, tylko pech był z tym, że to się zbiegło z pandemią. I koniecznością dodruku dużego. Czyli mieliśmy rezerwę w końcu wchodząc w pandemię. Drugim elementem, który to się zbiegło: zbiegło się to też z wojną i kryzysem tego, że też inni dodrukowywali i kraje, które zostały dotknięte inflacją teraz chcą ją wyeksportować na zewnątrz. To są główne czynniki inflacyjne.

NG: W poniedziałek poznaliśmy prognozę, (najnowszą, listopadową) inflacji i widzimy, że NBP zakłada, że z tą inflacją CPI z tą częścią zewnętrzną powinniśmy poradzić sobie dość szybko. Co prawda ten horyzont został wydłużony o kolejny rok, dotarcia do celu, no ale widzimy dosyć wykładnicze w prognozie tejże spadki, jeżeli chodzi o inflację CPI. Pytanie jak długo będziemy radzić sobie ze zbijaniem inflacji bazowej?

BP: To jest bardzo trudne pytanie, bo to jest pytanie jaką politykę będzie bank centralny i jaką politykę będzie stosował rząd. Oczywiście klasyczna polityka monetarna, czyli taka, żeby zgasić inflację podwyższeniem stóp procentowych ponad oczekiwaną inflację nie jest realna w Polsce. Bo byśmy „zamordowali” kredytobiorców, „zamordowalibyśmy” gospodarkę, bo musielibyśmy podnieść stopy procentowe powyżej oczekiwań inflacyjnych. Przypomnijmy, że ostatnia prognoza centralna Banku Centralnego była w przedziale od 12% do 27%. Chodzi o najszerszy przedział, który NBP prognozuje. Natomiast prognoza inflacji, pamiętajmy o tym, że jest bardzo trudna w Polsce obecnie do oszacowania, bo zmieniło się bardzo wiele w naszym otoczeniu gospodarczym i w sytuacji całej Polski. My bazujemy na tym, co było rok temu czy dwa lata temu, nawet porównując. A pamiętajmy o tym, że w ostatnim czasie nasza gospodarka urosła – ilość obywateli o 3 miliony 500 000 w wyniku uchodźców z Ukrainy, którzy tutaj wydają swoje pieniądze i zasilają naszą gospodarkę. Dlatego też mamy pozytywne odczyty PKB, bo oni zasilają naszą gospodarkę.

NG: À propos: A co będzie jeżeli skończy się wojna w Ukrainie, za co wszyscy trzymamy kciuki i ci uchodźcy wyjadą z terenu Polski? Czy należy spodziewać się, że inflacja wzrośnie jeszcze bardziej? Bo ten czynnik nie został uwzględniony nigdzie w projekcji?

BP: Powiedziałbym tak: to na inflację nie wpłynie. To wpłynie na osłabienie PKB. Bardziej by to wpłynęło nawet na obniżenie cen, bo będzie mniejszy popyt. Będzie mniej pieniądza w gospodarce. I to spowoduje realne obniżenie cen. Natomiast nie chciałbym, żebyśmy odczytali to, że to, że mamy uchodźców to oni tworzą inflację, bo to nie jest tak. Oni podwyższają nam PKB, natomiast jeżeli ich faktycznie bardzo dużo odjedzie od nas to załamie się też popyt. Bo zwróćmy uwagę, że mamy teraz gospodarkę na 40 milionowy naród. Nie 37 tyko 40 milionów ludzi wydaje pieniądze tutaj. Czyli blisko 10% więcej mamy samych obywateli.

NG: Inflacja bazowa jest sprzężona oczywiście z inflacją CPI. O czym świadczy ten dynamiczny wzrost inflacji bazowej, jaki obserwujemy już od kilkunastu miesięcy? Jakiego poziomu CPI Pan doktor się spodziewa w najbliższym czasie?

BP: Pani redaktor, prognozowanie inflacji w obecnym czasie, w obecnej sytuacji jest niezwykle trudne. I tu nie dziwię się też, że projekcja NBP jest taka, jaka jest. Bo to jest niezwykle trudne, bo zbyt dużo czynników do oszacowania, które się dzieją obecnie w gospodarce. Więc pozwoli pani, że nie będę się wypowiadał, bo nie chciałbym też wpływać na oczekiwania inflacyjne bądź deflacyjne.

NG: Tego nie chcemy robić absolutnie.

BP: Ale pytanie jest, jak długo będzie ten okres podwyższonej inflacji, bo on będzie tak długo, czy też tak naprawdę jak my będziemy próbowali podgrzewać gospodarkę. Zwróćmy uwagę, że wakacje kredytowe to też pewnego rodzaju element przesunięcia inflacji w czasie. Tarcze antykryzysowe, antyinflacyjne, które zostały zastosowane na zniesienie VAT-u na jedzenie, na produkty żywnościowe oraz na paliwa – to też jest przesunięcie inflacji w czasie. Zwróćmy uwagę, że my nie odczuliśmy w zasadzie obniżki tego VAT-u, bo to nie było realne, żeby to odczuć przy drożejących produktach. Ale kiedy te tarcze antyinflacyjne się skończą, VAT wzrośnie o 5 czy 8 czy nawet 15 procent na paliwa. To od razu będzie kolejny czynnik inflacyjny. Czyli  pytanie jest tak naprawdę dla nas jak długo będzie trwała ta podwyższona inflacja. I to jest zasadnicze pytanie. A nie jak ona będzie wysoka. Bo to ona już jest na poziomach rekordowych i tak naprawdę 1 punkt procentowy do góry, w dół to nie zmienia sytuacji. Tylko pytanie czy ona się utrzyma jeszcze przez rok, przez półtora czy tylko przez 3 miesiące. To jest tak naprawdę istotne.

NG: Dziękuję pięknie za rozmowę. Moim i Państwa gościem był dr Błażej Podgórski, prodziekan Wydziału Finansów i Ekonomii z Akademii Leona Koźmińskiego. Dziękuję pięknie.
 
BP: Dziękuję bardzo.
 
NG:  A Państwu dziękuję bardzo za uwagę i do zobaczenia.

Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

INFLACJA BAZOWA W PAŹDZIERNIKU NA REKORDOWYM POZIOMIE (ROZMOWA)

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV