MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Oddalenie terminu wprowadzenia opłaty ETS 2 – opłaty za transport i budownictwo miałoby sens, bo zdążymy z inwestycjami, ocieplanie budynków i programem Czyste powietrze – to powiedziała minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. I dodała, że środki z opłat za emisję, za certyfikaty do emisji dwutlenku węgla zostają w polskim budżecie, są w dyspozycji państwa, a Unia przekazuje Polsce z tego tytułu dodatkowe środki.
Ile dokładnie zarobił polski budżet, czyli my wszyscy na systemie ETS? O tym porozmawiam z Robertem Jeszke z Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami. Dzień dobry.
ROBERT JESZKE, KRAJOWY OŚRODEK BILANSOWANIA I ZARZĄDZANIA EMISJAMI: Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: To spróbujmy podliczyć ile kasy wpłynęło do budżetu z tytułu handlu emisjami, tak zwanego handlu emisjami.
RJ: Jeśli skumulować wszystkie wpływy, jakie mieliśmy od 2013 roku, to co robiliśmy, dochód do budżetu państwa wynosił jakieś 25,5 miliarda euro. Czyli licząc średnio jakieś ponad 100 miliardów polskich złotych przy średniej cenie, która się kształtowała na przestrzeni tych lat 33 euro.
Przy czym dzisiaj te wolumeny, jakie sprzedajemy, roczne oczywiście są mniejsze, natomiast ceny są dużo wyższe. I tak dla przykładu w zeszłym roku dochód do budżetu państwa wyniósł prawie 5,5 mld euro. W tym roku z tego półtora miliarda do dzisiaj – półtora miliarda euro przychodu.
MD: To gdzie są te pieniądze?
RJ: Pieniądze trafiają do różnych koszyków. Tak naprawdę Polska i inne kraje do tej pory były zobligowane do przeznaczania 50 procent tego dochodu na cele związane z dekarbonizacją i celami dyrektywy ETS.
Od zeszłego roku właściwie musimy już przeznaczać 100% tego dochodu, ewentualnie ekwiwalenty tych pieniędzy. Natomiast te pieniądze idą głównie na fundusz rekompensat kosztów pośrednich emisji, czyli dla wsparcia sektorów energochłonnych, na wsparcie wytwarzania energii z odnawialnych źródeł energii i umarzania zielonych certyfikatów, na rozwój energetyki jądrowej, czy też na te wydatki, które pan redaktor wspomniał wcześniej, czyli na programy realizowane przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska takie, jak: Czyste Powietrze, Mój Prąd i Mój Elektryk, które wspierają dekarbonizację gospodarstw domowych.
MD: Panie Robercie, proszę powiedzieć, czy w Pańskiej ocenie jest szansa na to, aby odroczyć w czasie, odsunąć w czasie termin wprowadzenia systemu ETS 2, który obejmie, przypomnę Państwu również transport i budownictwo. Czy Polska mogłaby wynegocjować takie indywidualne odsunięcie?
RJ: Nie wiem jak z indywidualnym odsunięciem. Wydaje mi się, że problem związany z tym, że z wielką niewiadomą jak będzie wpływał ten system i cena na generalnie na gospodarstwa domowe nie jest tylko polski i właściwie większość krajów widzi tą kwestię, jako coś, co jest niebezpieczne dla w ogóle polityki klimatycznej i w związku, z czym myślę, że ta dyskusja na temat tego, czy nie zmienić jakiejś trajektorii wejścia tego systemu w życie będzie w najbliższych latach dyskutowana. Bo przypomnę, że system wchodzi dopiero od 2027 roku, w związku, z czym mamy jeszcze te kilka lat na to kilka, no, trzy lata na to, żeby jeszcze jakieś korekty dokonać.
MD: Czyli za te trzy lata w 2027 roku, jak to będzie wyglądało? Jeżeli ktoś będzie kierował samochodem, to będzie musiał kupić gdzieś tam certyfikat, dzięki któremu będzie mógł emitować ze spalinowego samochodu gazy szkodliwe?
RJ: Nie do końca. Ten system będzie bardziej przypominał system nakładania podatku akcyzowego, w związku z czym teraz toczą się prace w polskiej administracji po to, żeby zidentyfikować te podmioty, które w tym łańcuchu, powiedzmy wartości, które są jak najbardziej ogólne. To znaczy, żeby tych podmiotów w systemie nie było za dużo.
Więc to nie będą, powiedzmy, osoby jeżdżące samochodami czy same samochody, albo my, jako obywatele w domach, tylko ten koszt będzie nakładany na tych, którzy wprowadzają paliwa do obrotu i w ten sposób ten koszt będzie przenoszony w cenie kupowanego paliwa czy zużywanego paliwa.
MD: Czyli kierowcy ostatecznie zapłacą za to?
RJ: Zapłacą, tak. Jeżeli pan pyta, jaki to byłby koszt, to przy cenach, które powiedzmy w 2019 tak, jak wyglądały ceny jeszcze przed tym kryzysem, no to na przykład koszt paliwa przy cenie 45 euro, jaka jest prognozowana, żeby do 2030 taką cenę ETS 2 utrzymać, to by było jakieś 50 groszy na cenie benzyny.
MD: Co powiedział Robert Jeszke z Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami. Bardzo, bardzo dziękuję za Pański czas we wtorek 4 czerwca. I życzę dobrego dnia i tygodnia.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV