NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Inflacja w Polsce najniższa od dwóch lat. Opublikowany dziś przez GUS wskaźnik okazał się również niższy od prognoz. Wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w październiku sięgnął 6,5%. O jedną dziesiątą punktu procentowego mniej niż prognoza i gwałtowny spadek w porównaniu z rekordem z lutego na poziomie 18,4 procent. Niższe odczyty w dużej mierze zawdzięczamy m.in. rządowym programom takim, jak zerowy VAT na żywność czy zamrożenie cen energii. Inflacja wciąż jednak nie znalazła się w okolicach celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego, który wynosi, przypomnijmy: 2,5% z odchyleniem jednego punktu procentowego. No i ten stan utrzymuje się od ponad dwóch lat. Według prognozy Credit Agricole, NBP obniży stopy procentowe w listopadzie, a potem utrzyma je na niezmienionym poziomie przez cały 2024 rok. Podobnie rynek obstawia obniżki o łącznej skali 100 punktów bazowych do końca przyszłego roku. Najbliższe posiedzenie RPP rozpocznie się dokładnie za tydzień.
A moim i Państwa gościem jest teraz prof. Henryk Wnorowski, członek Rady Polityki Pieniężnej. Dzień dobry Panie profesorze.
HENRYK WNOROWSKI, RADA POLITYKI PIENIĘŻNEJ: Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: Zdaniem ekspertów i komentatorów, kolejny spadkowy odczyt inflacji w Polsce wynika w dużej mierze z wciąż rosnącej bazy statystycznej z zeszłego roku. Baza ma jednak działać po raz ostatni i końcówka tego roku i kolejne miesiące mają już nie przynosić tak mocnego hamowania wzrostu cen. Co Pan na to?
HW: Trochę dziwi mnie to tłumaczenie. Oczywiście baza się zmienia, ale ona cały czas się zmienia. Nigdy nie jest na tym samym poziomie i tak samo nie waży. Prawda jest taka, że jesteśmy ciągle w trendzie spadkowym. Ten październik to był kolejny bardzo dobry miesiąc. 1,7 punktu procentowego, niższy odczyt, niż na koniec września – to jest coś, co jest, co było bliskie moim marzeniom i ja się z tego bardzo cieszę.
Natomiast, kiedy już jesteśmy na poziomie 6,5%, to rzecz jasna tego tempa, czy takiego tempa już nie będziemy w stanie utrzymywać, dlatego że gdyby tak było, to byśmy jeszcze w tym roku znaleźli się w dopuszczalnych odchyleniach od celu inflacyjnego. A tak nie miało być. To nie wynikało z żadnych prognoz.
NG: Panie profesorze, to, z jakim tempem będziemy teraz schodzić z wyższych, podwyższonych poziomów inflacji? Jakie są Pana profesora prognozy, jeżeli chodzi o kolejne miesiące?
HW: Oczywiście ja mógłbym tutaj pospekulować, natomiast czas do spekulacji jest bardzo niesprzyjający, dlatego, że już za tydzień, nawet nieco wcześniej, otrzymamy do ręki naszą listopadową projekcję. Oczywiście my, Rada Polityki Pieniężnej, bazujemy na mocnych informacjach, na twardych danych, które daje nam nasz departament analiz i czekamy na te informacje. Więc ja mógłbym tutaj się rozminąć z tymi oczekiwaniami.
Póki nie mamy listopadowej projekcji, to jakby obowiązuje nas, obowiązuje mnie, w jakim sensie projekcja lipcowa. Z tej projekcji wynikało, że cel inflacyjny osiągniemy na koniec 2025 roku. Czyli za dwa lata. No, te spadki, które teraz nas radowały, czyli kolejnych osiem miesięcy, średnio w każdym miesiącu było to 1,5 punktu procentowego. No i teraz, żeby dojść do 2,5%, to trzeba nam jakichś dziesiątych części w kolejnych odczytach. Rzecz jasna, to nie będzie tak…
NG: …A na ile wycenia Pan profesor prawdopodobieństwo, że ten ciąg spadkowych odczytów dynamiki wzrostu ceny może zostać przerwany i będziemy mieli wzrost inflacji? Taki scenariusz był przecież w Stanach Zjednoczonych albo u naszych zachodnich sąsiadów. No i jeżeli to by się miało wydarzyć to, kiedy taki wzrost mógłby nastąpić?
HW: Niestety, wiele wskazuje, że to także u nas może się wydarzyć. I pewnie się wydarzy, bo jeśli patrzymy na te trzy główne komponenty CPI, czyli żywność, nośniki energii oraz paliwa, no to to, na co ja osobiście oczekuję i co będzie nam pomagało w walce z inflacją, to żywność. To jest ten komponent, który ciągle jest zdecydowanie powyżej przesłanek do tego, jaki on powinien być. W związku z tym ja tutaj liczę, że on będzie pomagał.
Natomiast jest problem z nośnikami energii zwłaszcza, że zbliżamy się do przełomu roku, a na przełomie roku zawsze to jest specyfika, to są ceny, które oferują nam monopoliści naturalni. I tutaj naprawdę ceny (są) regulowane, jest bardzo wiele niewiadomych. Więc nie można wykluczyć, że jeszcze w tym roku, w roku 2023 zdarzy się przynajmniej jeden odczyt, miesięczny z końca miesiąca, który będzie powyżej miesiąca poprzedniego. Ale tym nie powinniśmy się zbytnio martwić, bo takie były założenia, taka jest natura tego procesu.
NG: A czy są przesłanki ku temu, żeby obniżać stopy? Czyli pytając wprost, czy na kolejnym posiedzeniu, które już za tydzień będziecie Państwo stopy procentowe obniżać, a jeżeli tak, czy to będą teraz takie symboliczne obniżki po 25 punktów bazowych? Czy można spodziewać się jeszcze jakiegoś mocniejszego spadku?
HW: Tak, jak powiedziałem, że każdy miesięczny odczyt inflacji jest dla nas, dla mnie osobiście przede wszystkim bardzo mocną informacją w kontekście zachowywania się w, kontekście zabierania głosu w kontekście głosowania na najbliższym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Ale 3 razy w roku, czyli w miesiącach, kiedy dostajemy do ręki nowe projekcje, znaczenie tego odczytu z poprzedniego miesiąca względnie maleje, więc odczyt jest bardzo dobry. I tutaj jest przesłanka do konkretnych zachowań Rady Polityki Pieniężnej. Natomiast tak naprawdę czekamy na projekcje. Jeśli skonfrontujemy projekcje z tym odczytem, to wtedy będziemy podejmowali te właściwe decyzje, czyli będziemy postępowali zgodnie.
NG: Czyli jest szans na obniżkę, Panie profesorze? Nie jest to wykluczone?
HW: Z całą pewnością. Ja myślę, że jeżeli coś z tych trzech możliwych naszych zachowań można by było już dzisiaj wykluczyć, to ja myślę, że można by wykluczyć podwyżkę stóp procentowych. Natomiast, jeśli chodzi o perspektywę obniżki, czy utrzymania dotychczasowego poziomu, to są one prawdopodobne. Nie powiem – jednakowo prawdopodobne, ale prawdopodobne.
HW: To jeszcze na koniec, Panie profesorze. Pozwolę sobie na prośbę o komentarz w sprawie, która co prawda bezpośrednio NBP czy RPP nie dotyczy, no, ale skieruję to pytanie do Pana, jako osoby doświadczonej, jeżeli chodzi o banki. Narodowa Grupa Robocza ds. Reformy Wskaźników Referencyjnych poinformowała o zmianie maksymalnych terminów realizacji tzw. mapy drogowej. Tym samym rynek dostał trzy lata więcej na zakończenie procesu zamiany wiboru na WIRON. Z czego to wynika, zdaniem Pana profesora? I czy faktycznie to, że jesteśmy teraz w środowisku raczej obniżania stóp procentowych, a nie podwyższenia, czy ta kwestia tego, że WIRON przestaje być opłacalny dla klientów tak, jak był jeszcze np. rok temu, czy to może być ten argument?
HW: Myślę, że jest to ten argument. Natomiast waga tego argumentu – nie jestem w stanie jej teraz wyszacować, bo z całą pewnością nie jest to jedyny argument. Ja mogę tylko powiedzieć, że jakoś tak czułem przez skórę znacznie wcześniej, że może coś takiego się zdarzyć, co opóźni to przejście. No, bo jest jakaś bezwładność instytucji, które przywiązują się do pewnego sposobu funkcjonowania, a także do wskaźników i mierników, które są istotne dla tego funkcjonowania. I zdaje się, że to wszystko razem się poskładało, ale… no właśnie. To dobrze, że jest to w tym czasie, kiedy nie ma to przejście, czy tempo tego przechodzenia nie ma aż takiego znaczenia dla kredytobiorców, więc będzie chyba łatwiej się z tym wszystkim pogodzić.
NG: Prof. Henryk Wnorowski, członek Rady Polityki Pieniężnej był moim i państwa gościem. Dziękuję bardzo za spotkanie i za rozmowę.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 11.99 zł za miesiąc, 99 zł za roczny dostęp przez stronę