Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

GOSPODARKA A STRATY PO POWODZI (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Prof. Marian Noga, Uniwersytet WSB Merito, były członek Rady Polityki Pieniężnej i członek Rady Nadzorczej KGHM i Marek Zuber, ekonomista Akademia WSB w Dąbrowie Górniczej. Witam bardzo serdecznie.

Panowie. Taki najkrótszy i najszybszy biznesowy pomysł, jaki przychodzi mi w związku z tymi stratami do głowy jest taki, że zabieram moją firmę budowlaną, remontową i przenoszę ją z Mazowsza na Dolny Śląsk. No i mam nieograniczony popyt na moje usługi, co zostawia mniejszą liczbę firm na Mazowszu i oczywiście ceny idą w górę. Pytanie do Was: Jakie mechanizmy, Panie profesorze mogą się pojawić?


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


MARIAN NOGA, UNIWERSYTET WSB MERITO: To, co Pan przed chwilą powiedział, przypomina mi trochę efekt Samuelsona- Balassy, gdzie rzeczywiście, gdy wyrównują się wydajności pracy na tak zwane dobra handlowalne to te związane dobra, które nazywamy usługami najczęściej, one są w niedostatecznej ilości, one drożeją i w tych krajach wysoko rozwiniętych inflacja wtedy idzie w górę.

Tu pan ma rację. Natomiast ja bym wrócił do tych informacji, które pan podał przed chwilą, dotyczące tych szkód, bo jakbyśmy zatrzymali się na tych liczbach, które podają wojewodowie to ja to policzyłem – to by było 0,3 produktu krajowego brutto. A sam pan przed chwilą podał daną, że pan Kotecki mówi, że byłby to 1%, a więc trzy razy więcej. Ale to by się zgadzało dlatego, że wojewoda dolnośląski podaje 3 miliardy 800 milionów bez Stronia i bez Lądka, a tam naprawdę jest jeszcze trzeba dodać półtora, dwa miliardy złotych.

Ale to tylko taka drobna uwaga, że rzeczywiście jest to problem poważny i może tu wystąpić ten efekt Balssy (czy tam Samuelsona-Balassy czy Balassy-Samuelsona), ale w skali krajowej. A nie międzynarodowej.

RM: Marek Zuber?

MAREK ZUBER, AKADEMIA WSB W DĄBROWIE GÓRNICZEJ: No właśnie, a propos jeszcze tego efektu. Pamiętamy rok 2000, prawda Panie Marianie? I wtedy mieliśmy rzeczywiście mocny efekt, który doprowadził do tego, że nam inflacja wzrosła. I to było pierwsze takie bardzo mocne podnoszenie stóp procentowych w Polsce – to tak historycznie, żeby o efekcie Samuelsona Balassy wspomnieć.

Natomiast co do tych kwot, no ja nie wiem, czy na dzisiaj jest sens w ogóle mówić o tych kwotach, bo przecież są takie miejsca, w których mamy jeszcze wodę, mamy takie miejsca, które walczą o to, żeby nie zostać zalane przecież. Więc trudno chyba w tej chwili mówić o tym, ile to będzie wszystko kosztowało.

No, jeśli te wielkości podawane przez polityków dzisiaj na tych terenach z których już woda zeszła są prawdziwe, no to nie sądzę, żeby to były aż takie kwoty na poziomie 1% PKB. Ale tak, jak powiedziałem, ja nie chcę w ogóle za dużo na ten temat mówić, bo to wszystko się niestety jeszcze nie skończyło.

RM: To jest tak, że szacowanie strat na pewno będzie jeszcze trwało, ale pytanie…

MZ: Panie Romanie, jeżeli mogę – jest jedna ważna rzecz. Jeśli chodzi o niewielkie firmy remontowe – myśmy zresztą o tym rozmawiali, panie Romanie, parę dni temu, to z pewnością będziemy mieli taki efekt. Natomiast trochę paradoksalnie to jest pytanie, kiedy zaczęłaby się odbudowa, jeżeli chodzi o te większe inwestycje, na przykład odbudowa dróg, mostów, dlatego, że w tej chwili mamy taką dość ciekawą sytuację w Polsce. Otóż mamy znowu opóźnienie, jeżeli chodzi o przetargi publiczne. Świeżo jestem po Kongresie Polskiego Budownictwa i tam ta teza stawiana przez te największe firmy budowlane jest taka, że my trochę nie mamy co robić w tej chwili.

Więc jeżeli rzeczywiście tak, jak mówi Donald Tusk, w sposób absolutnie skrócony byłyby przeprowadzone w tej chwili przetargi, no to paradoksalnie w tą dziurę, którą dzisiaj mają polskie firmy budowlane, przynajmniej na jakiś okres weszłyby te inwestycje związane z odbudową na przykład dróg i mostów. Oczywiście pod warunkiem, że rzeczywiście to wszystko będzie bardzo szybko się działo. Bo jak tam znowu ma trwać kwartały, no to w perspektywie roku czy dwóch lat sytuacja będzie zupełnie inna.

RM: No właśnie, Panie profesorze. To mamy się spodziewać wyższej inflacji nieco, być może? I pytanie, czy mamy się spodziewać, że ten wysiłek ekonomiczny, który trzeba będzie podjąć teraz, żeby odbudować to będzie raczej taka kwestia, czy taka siła, która będzie stymulowała wzrost gospodarczy w skali gospodarki krajowej, czy też to jest tak, że ponieśliśmy te straty i one będą hamowały rozwój?

MN: Tutaj pan Marek zwrócił uwagę na bardzo ważną rzecz. Jest tutaj czynnik czasu. Czynnik czasu niestety nie sprzyja produktywności, nie sprzyja zwiększeniu wydajności, a więc te środki mogą być wykorzystywane nie do końca racjonalnie. To jest po pierwsze. A jeżeli tak, to tutaj już o tym mówiliśmy. No, niestety, inflacja będzie musiała wzrosnąć, przy czym ja bym tutaj nie mówił o jakimś wielkim wzroście inflacji, ale ten jeden punkt procentowy CPI może wzrosnąć.

Natomiast rzeczywiście zbliża się zima i wiadomo, że mieszkania muszą być zabezpieczone. Tam są różne wyliczenia, mówi się o około 60 tys. rodzin, a w związku z tym tutaj czynnik czasu odgrywa bardzo dużą rolę i to w tym sensie dla ekonomii jest to niekorzystne, bo tutaj nie będzie nikt dbał o efektywność gospodarowania, tylko żeby zdążyć przed zimą.

RM: Marek Zuber: Wzrost? Czy hamowanie wzrostu?

MZ: Jeżeli chodzi o inflację to wzrost. Pytanie tylko, czy to rzeczywiście będzie jakiś poważny poziom, ale naprawdę moim zdaniem dzisiaj nie jesteśmy w stanie w ogóle się do tego przymierzyć, bo nie wiemy, jaka jest skala tak do końca. Z całą pewnością, jeżeli już to wzrost. Wie pan, panie Romanie, jakie ja mam zdanie na temat inflacji.

Ja tutaj jako optymista należę raczej do pesymistów w kontekście tego, co zobaczymy w najbliższych miesiącach. Czyli nie stabilizacja delikatnie w górę, tylko ja się boję, żebyśmy tutaj mocno nie przekroczyli 6%. No więc to będzie element, który się nam doda do tego wszystkiego z całą pewnością. Chociaż tak, jak powiedziałem – nie sądzę, żeby to był jakiś bardzo, bardzo mocny impuls. Najważniejsze dzisiaj to jest posprzątać te tereny. To jest absolutnie najważniejsza rzecz.

I jeszcze dodatkowy jeden element nam w to wszystko wejdzie, jeżeli chodzi o koszty. Mianowicie to są tereny raczej turystyczne, gdzie ważnym elementem w tym roku, w tym kalendarzu turystycznym jest oczywiście zima. No i teraz pytanie, jaka część z tych osób, które uczestniczą w tym sezonie turystycznym, będzie w stanie się do tego sezonu przygotować.

Zresztą nie wiem, czy słyszeliście Panowie. Ja słyszałem dwie albo trzy wypowiedzi już osób poszkodowanych, które mówią: pomóżcie nam jak najszybciej, zróbcie to jak najszybciej, bo chcemy swoje restauracje, (tam chodziło chyba o mały pensjonacik i osobę, która wynajmuje po prostu dwa pokoje) pomóżcie nam to zrobić, żebyśmy mogli rozpocząć sezon.

I drugi apel, który też słyszałem chyba z ust dwóch osób: Przyjeżdżajcie do nas, nie bójcie się, my to posprzątamy. Przyjeżdżajcie do nas, żebyśmy mogli trochę odrobić te straty, które związane są właśnie z tą powodzią. Więc to jest ważna rzecz jeszcze. Jeżeli nie zdążą te osoby, jeżeli ten sezon będzie sezonem zmarnowanym, to te koszty związane z powodzią będą jeszcze większe. Więc to jest jakby kolejny element układanki.

Czyli najważniejsze jest czas, posprzątanie tego wszystkiego. Wtedy dopiero, jak się to posprząta, będziemy mogli wycenić bardziej dokładnie, ile to wszystko kosztowało, jak najszybciej rozstrzygnąć te przetargi na te większe inwestycje. Jeżeli chodzi o te mniejsze rzeczy. No tak, no niestety, będziemy mieli ssanie niesamowite nas specjalistów na te mniejsze firmy, więc pewnie ceny pójdą w górę. Chociaż to też jest oczywiście kwestia pewnej etyki, tak bym to określił, żeby nie wykorzystywać jednak tej sytuacji.

No, ale wiemy – oczywiście rynek ma swoje prawa, więc w jakiejś mierze ten wzrost będzie. To, czym się bym się specjalnie nie przejmował, ja wiem, że to jest ten moment, może nie powinienem tego mówić, bo to jest ten moment zbiórek i tak dalej, ale wydaje mi się, że państwo, którego PKB wynosi już ponad w tym roku, to będzie pewnie 3 biliony 800 miliardów złotych, które ma dochody do budżetu na poziomie grubo ponad 600 miliardów złotych, naprawdę nie powinno mieć problemu z tym, żeby wygenerować 2 czy 3 miliardy złotych, bo przecież to też nie jest tak, że te więcej miliardów musimy już dzisiaj postawić do dyspozycji.

RM: Panowie, bardzo serdecznie dziękuję Wam za rozmowę. Będziemy wracać do tematu rozliczania powodzi. Profesor Marian Noga i Marek Zuber – ekonomiści. Dziękuję serdecznie.


Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

Kup dostęp online do telewizji BIZNES24

GOSPODARKA A STRATY PO POWODZI (ROZMOWA)

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV


Poprzedni artykuł
Następny artykuł