NATALIA GORZELNIK, BIZNES24: Porozmawiałem teraz z moim i Państwa gościem, którym jest prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC. Dzień dobry.
WITOLD ORŁOWSKI, PWC: Dzień dobry, witam.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
NG: No, zdecydowanie ciekawsze od samej decyzji, która była do przewidzenia, był komunikat po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, w którym czytamy, że w przyszłym roku inflacja będzie nieco wyższa, a wzrost gospodarczy nieco jednak wolniejszy, niż zakładała to wiosenna projekcja Narodowego Banku Polskiego. Z czego to może wynikać?
WO: No, ja jestem przekonany, że inflacja będzie wyższa, niż do tej pory NBP twierdził. Tak naprawdę problem główny polega na tym, że to bardzo zależy od decyzji politycznych. Na przykład mamy fundamentalną decyzję o tym, kiedy wrócić do normalnych cen energii, niedotowanych przez państwo.
W tej chwili mamy faktycznie dotowane przez państwo. No i tak – gdyby podjęto decyzję, że wracamy od razu, teraz w czerwcu do normalnego poziomu to mielibyśmy inflację – pewnie skok inflacji natychmiast do przynajmniej 4% albo więcej. 4-5% może. Ponieważ podjęto decyzję, że właściwie tylko 1/3 tej podwyżki: 1/3 będzie wliczona w taryfy, a nadal będzie faktycznie dotowana energia w Polsce to mamy w związku z tym niższy wzrost cen, ale gdzieś tam pytanie jest, kiedy te pozostałe kilkadziesiąt procent wzrostu cen energii będzie miało miejsce. Ponieważ to jest bardzo zakładnikiem polityki i decyzji politycznych, więc bardzo trudno jest prognozę inflacji robić w tym momencie.
Czyli założyć, kiedy rząd się zdecyduje i myślę, że NBP cały czas zakłada, że rząd w przyszłym roku też się nie zdecyduje na pełne – będzie powrót do normalnych cen energii, tylko będzie cały czas dopłacać firmom, a taryfy regulowane będą poniżej cen rynkowych. No, ale to jest bardzo na wodzie pisane w tym sensie, że a może rząd się zdecyduje jeszcze mniej, a może jeszcze bardziej podnieść ceny? Zobaczymy.
W każdym razie ja sądzę raczej, że inflacja przyszłoroczna to będzie 4-5%, a nie niecałe cztery do czterech, jak w tej chwili mówi projekcja inflacyjna, zresztą podnoszona z kwartału na kwartał.
NG: No właśnie. A to, Panie profesorze, że ta projekcja została podniesiona czy to oznacza już tak na milion procent, że nie ma szans na żadne obniżki stóp procentowych? Najbliższe posiedzenia decyzyjne we wrześniu, a pamiętamy przecież, że jesienią Rada Polityki Pieniężnej lubi sobie zrobić jakąś niespodziankę?
WO: No, ale to oczywiście zależy od tego, jaki będzie efekt inflacyjny tej podwyżki cen energii, która będzie miała miejsce, która już w tej chwili zaczyna mieć miejsce. Ona będzie chyba w czerwcu dokonana, więc pełne efekty zobaczymy dopiero na ile inflacja się podniesie.
Ja i tak uważam, że raczej stopy obniżone nie będą nawet gdyby okazało się, że inflacja cały czas nie przekracza tych 3,5%, czyli celu – tej górnej granicy celu inflacyjnego. No, ale jeżeli tak, no tak w oczekiwaniu na to, co dalej.
Nasz główny problem z inflacją nie polega wcale na tym, co jest zapisane w projekcie inflacyjnym, tylko na tym, że mamy płace cały czas rosnące przecież w tempie 11-12% – nominalne płace. I naprawdę jest bardzo trudno wyobrazić sobie inflację niższą, niż te 5% w sytuacji, kiedy płace rosną w tempie dwucyfrowym i to oczywiście przez jakiś czas, może być – ceny energii światowe, ceny żywności światowe, mogą to spowalniać, ale już np. usługi w Polsce przy wzroście dwucyfrowym płac, oczywiście ich ceny rosną również w tempie 6-7 procent.
NG: Dlaczego jest tak, że mamy rosnące płace, co się przekłada na to, że ludzie mają więcej pieniędzy, więcej wydają, firmy mogą nakładać wyższe marże, więc mamy wyższe ceny. To jest zrozumiałe. Ale dlaczego w związku z tym ma być wolniejszy wzrost gospodarczy, skoro to właśnie konsumpcja, przede wszystkim wzrost gospodarczy w Polsce napędza?
WO: No właśnie, dlatego że to głównie konsumpcja napędza, krótko mówiąc, obniżenie prognoz prawdopodobnie wiąże się z bardziej pesymistycznymi ocenami dotyczącymi eksportu i inwestycji. Prawda jest taka, że oczywiście to nie jest dobry wzrost gospodarczy, który jest napędzany przez konsumpcję i czekamy wszyscy na to, żeby się wyraźnie jakoś poprawiło, poprawiły wyniki, jeśli chodzi o eksport.
Inwestycje rosły dość szybko na początku a w końcu zeszłego roku przyhamowały – wzrost przyhamował w pierwszych miesiącach tego roku. Z tym, że on pewnie znowu przyspieszy, bo podejrzewam są głównie wahania inwestycji publicznych związane z finansami unijnymi i tak dalej.
Więc sądzę, że będziemy mieli raczej przyspieszenie inwestycji w drugiej połowie roku i w przyszłym roku. Natomiast Niemcy i eksport są cały czas zagadką. Ja generalnie uważam, że rzeczywiście między 3 a 4% to jest rozsądna projekcja. Nie przywiązywałbym specjalnej uwagi do tego, czy akurat ona jest o jedną dziesiątą punktu obniżona, czy powiększona.
Myślę między 3 i 4% to będzie bardzo dobry wynik, zważywszy… Boże, przecież mamy z jednej strony Niemcy w recesji, zobaczymy, kiedy się skończy z drugiej strony mamy wojnę u sąsiada, więc to naprawdę nie są warunki, w których ktoś mógłby oczekiwać błyskawicznego wzrostu gospodarczego w Polsce.
Jeszcze, jeśli dodać do tego nierozwiązany problem wolno rosnącej, mało dostępnej podaży pracy, czyli zerowego bezrobocia, kłopotów z pracownikami, bardzo niski poziom inwestycji, do których doprowadziło nas minione osiem lat polityki gospodarczej no, powiedzmy, że nakierowanej właśnie na konsumpcję, a nie na oszczędności, inwestycje.
Biorąc to wszystko pod uwagę to nie dziwmy się, że również i od strony podażowej i od strony popytowej możemy w dobrym scenariuszu oczekiwać wzrostu właśnie między 3 i 4% w przyszłym roku, w tym roku pewnie nie…
NG: Panie profesorze, a tak porównując sobie jeszcze my, a oni to, co dla naszej gospodarki długofalowo i krótkofalowo będzie oznaczał jastrzębi Glapiński, skoro Powell gołębi, co zresztą dzisiaj widzieliśmy na rynkach. Stopy obniża też EBC. Stopy obniżają nasi inni sąsiedzi, którzy nie są w strefie euro. Co to będzie znaczyć dla nas i co to będzie długofalowo oznaczać dla złotego?
WO: No, ja nie uważam akurat prezesa Glapińskiego za skrajnego jastrzębia. On lubi tak siebie czasem określać, ale to dopiero od któregoś momentu. Natomiast nie sądzę, żeby stwarzał wrażenie takiego twardego gracza, gotowego podnosić zawsze stopy procentowe.
Raczej niechętny będzie ich opuszczaniu. I słusznie pewnie w tej chwili ze względu na tą niepewność inflacyjną. Natomiast wyższe stopy procentowe w Polsce przy obniżonych stopach w Stanach Zjednoczonych być może, chociaż w euro jeszcze chwilowo też jest niepewność inflacyjna, a więc zobaczymy.
Ale to oczywiście sprzyja utrzymaniu dość mocnego złotego. Moim zdaniem złoty w tej chwili – złoty tak czy owak się jednak osłabi, dlatego, że złoty jest w tej chwili przesadnie mocny. To mówią wszyscy eksporterzy, zresztą wystarczy popatrzeć na coś takiego: w ciągu ostatnich dwóch lat (różnice inflacyjne czy 2-3 lat) różnice inflacyjne między Polską a Niemcami głównym naszym partnerem handlowym wyniosły prawie 20 punktów procentowych, a ceny wzrosły o 20 punktów cen konsumpcyjnych o 20 punktów procentowych szybciej w Polsce. A tymczasem złoty – kurs złotego jest taki, jak był przed pandemią.
NG: A jaki to byłby zdrowy kurs złotego, Panie profesorze? To jest zdrowy dla eksportu?
WO: Eksporterów jak pytać to zawsze będą mówili o 30 grosze drożej, niż jest w tej chwili. Ja nie lubię, bo firmy muszą się dostosowywać do poziomu kursu, jaki jest. Natomiast nie ma dla mnie wątpliwości, że w tej chwili mamy do czynienia z bardzo mocnym złotym. On się strasznie wzmocnił, jak pani pamięta po wyborach. To znaczy rynki zareagowały dość entuzjastycznie na zmianę rządu w Polsce. No, wszystkich nas poza eksporterami może cieszy i również Narodowy Bank Polski cieszy ten mocny złoty. Ale powtarzam: gdzieś prędzej czy później trzeba spłacić dług. Naszym długiem jest wyższa inflacja.
NG: Profesor Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC. Dziękuję bardzo.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV