Zdaniem prezesa NBP, w przyszłym roku należy spodziewać pięcioprocentowego wzrostu gospodarczego. „Jeśli zaobserwujemy tendencję, że w ciągu kilku kwartałów wzrost cen może być napędzany przez czynniki popytowe, wtedy będziemy działać – dodaje Glapiński i wyjaśnia, że jeśli odejmiemy od inflacji zasadniczej wpływ czynników regulacyjnych i podażowych, otrzymamy inflację zbliżoną do 2,5 procenta. Co więcej spodziewamy się spadku inflacji zasadniczej”. Szef banku centralnego uspokaja także, że NBP przygląda się sytuacji i będzie reagował, jeśli będzie taka potrzeba. Być może nastąpi to dopiero w połowie przyszłego roku.
Przypomnijmy, że inflacja w czerwcu wyniosła 4,4 procenta, miesiąc wcześniej – 4,7 procenta. Aby walczyć ze wzrostem cen, w czerwcu stopy procentowe podnieśli Czesi i Węgrzy. Lipcowe posiedzenie RPP w sprawie stóp zaplanowane jest na najbliższy czwartek.