MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Te wszystkie inwestycje, o których wspomnieliśmy, których potrzebuje polska gospodarka po to, aby się rozwijać, po to aby przynosić wzrost produktu krajowego brutto – one potrzebują finansowania. Ale jak to finansowanie zdobyć w sytuacji w której rynek kredytowy został w pewien sposób zaburzony, między innymi przez wakacje kredytowe dla klientów indywidualnych czy przez różnego innego rodzaju zmiany prawne, zmiany otoczenia prawnego.
Ze mną jest Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego. Panie prezesie, jak widzi Pan perspektywę tego źródełka kredytowego dla polskich firm, polskich przedsiębiorców? Czy ono wysycha albo wyschnie, nie daj Boże?
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
BRUNON BARTKIEWICZ, PREZES ING BANKU ŚLĄSKIEGO: Nie widzę takiego zagrożenia. Dzisiejsza słabość rynku kredytowego w głównej mierze jest kwestią popytową. To znaczy oczywiście klienci, przede wszystkim klienci hipoteczni dzisiaj mają małą skłonność do podejmowania decyzji i czekają na lepsze czasy. Natomiast wśród klientów korporacyjnych, szczególnie tych większych mamy dzisiaj dość spory popyt i dość sporą aktywność inwestycyjną. Inaczej jest w przypadku najmniejszych podmiotów. Ale wraz z postępem zwiększenia tempa wzrostu gospodarczego ta fala powinna również dopłynąć do najmniejszych przedsiębiorstw. Także myślę, że za rok, półtora będziemy już mówić, mam nadzieję o takiej dość już szerokiej fali zwiększania aktywności kredytowej dla podmiotów gospodarczych. Dla klientów indywidualnych – to byłby taki scenariusz optymistyczny.
MD: Panie prezesie, a co z dużymi inwestycjami, o których słyszymy, zwłaszcza w kontekście rozpoczynającej się bardzo powoli kampanii wyborczej? Chociaż te pomysły pojawiały się już w poprzednich latach – także takie projekty jak CPK czy wielkie inwestycje infrastrukturalne – czy one mają szansę na finansowanie ze strony polskich instytucji finansowych? Czy te instytucje mają w ogóle środki na to, aby uczestniczyć w finansowaniu tak wielkich przedsięwzięć, jak np. CPK czy udział w odbudowie Ukrainy?
BB: Mają, ale ze względu na skalę wyzwań, którą mamy inwestycyjną w skali kraju, same polskie banki nie są w stanie tego sfinalizować. Polskie banki oraz ich siła udzielania kredytów osłabła, natomiast i tak była ona niewystarczająca. To są inwestycje o takiej skali, że środki budżetowe, ale również i środki pozyskiwane ze źródeł zewnętrznych absolutnie są koniecznością.
MD: Nie obawia się pan kolejnych pomysłów w formie np. wakacji kredytowych albo pomysłu ze strony np. klientów, którzy mogą kwestionować WIBOR w umowach kredytów hipotecznych? Rozmawialiśmy wielokrotnie o tym, że to może zatrząść rynkiem bankowym, ale jak na razie dużo zapłaciliście za to, ale nie zatrzęsło?
BB: Kwestia podważania zastosowania WIBOR w kredytach jako stawki referencyjnej w moim głębokim przekonaniu, (tu będę dobierał słowa) jest aberracją umysłową i aberracją cywilizacyjną. Po pierwsze nie ma takich podstaw. I to jest pierwszy powód. Nie ma to nic wspólnego z jakąkolwiek formą działalności banków.
Tak, to jest element, który wynika z chęci wykorzystania, powiedziałbym, presji prokonsumenckiej, celem zarobienia przez może mniej klientów, ale na pewno przez kancelarie prawne, które z tego mają bardzo, bardzo dobry i duży zysk. Jak ja się do tych wszystkich schematów zagrożenia wyników banków odnoszę: Powiem szczerze. W gospodarce istnieje równowaga. Jeżeli banki będą dodatkowo obciążane, obciążane zarówno środkami podatkowymi, jak i elementami wynikającymi z kwestionowania umów, czy też z samego faktu niepewności, (zwracam tylko uwagę, że banki mają obowiązek każde zdarzenie, które nawet nie jest pewne, ale być może się zdarzy), mają obowiązek obciążyć tym swoje wyniki.
A więc to uderzenie idzie w banki o wiele szybciej. Natomiast banki w sposób naturalny tak, jak każdy podmiot komercyjny, (myślę, że warto o tym pamiętać) dążą do równowagi w tym zakresie, więc powiem od razu: ktoś za to zapłaci w perspektywie kilku lat. Oczywiście będą to klienci.
Czy zależy nam na tym, aby polskie banki były drogie dla naszych klientów w tej sytuacji w której mamy do czynienia z kwestią budowy zdolności do konkurowania całej masy przedsięwzięć o charakterze infrastrukturalnym, ale również wspierających owo poczucie konkurencyjności? Moim zdaniem nie. Jeżeli w związku z tym chcemy klientom dać ułudę – ułudę tego, że oni na tym korzystają, to można to robić, ale sensu w tym ekonomiczno-cywilizacyjnego większego nie dostrzegam.
MD: Ze strony właścicielskiej: Czy nie ma takiego zagrożenia, że dalsze ograniczanie czy niepewność otoczenia prawnego, że tak to nazwijmy, może być dla właścicieli, zwłaszcza tych z zagranicy, okazją czy powodem do tego, aby pozbyć się polskich aktywów?
BB: Odpowiedź jest prosta.
1: Od 10 lat mamy do czynienia z wycofywaniem się inwestorów zagranicznych, którzy mieli w Polsce udziały w instytucjach finansowych lub byli ich dominującymi właścicielami.
2: Nie widzimy na dzień dzisiejszy ani śladu zainteresowania inwestowaniem w polskie instytucje finansowe, ponieważ pewność generowania przez te instytucje dochodów jest wątpliwa. W związku z tym tutaj intencji nie ma. To się już dzieje. To już się dzieje od dekady.
MD: Znaczy, że możliwe są jakieś konsolidacje na rynku, dalsze?
BB: Nie mamy do czynienia z konsolidacją. Mamy do czynienia z rzucaniem ołówka. Ostatnie przejęcia, które miały miejsce w okresie ostatnich siedmiu-ośmiu lat, miały charakter taki, że akcjonariusz rezygnował z próby wytworzenia zwrotnego (zwrotnego w sensie zwrotu na kapitale od swoich inwestycji). Te inwestycje po prostu się nie opłacały inwestorom. Oni wychodzili i sprzedawali swoje resztówki tego schematu innym podmiotom, które je chciały kupować. Natomiast struktura obciążeń – wielu obciążeń w Polsce jest taka, że owa skala ma charakter wątpliwej opłacalności ekonomicznej. W związku z tym ostatnie wydarzenia sprawiały, że wśród polskich banków chętnych do przejmowania owych podmiotów, nawet jeżeli cena była niska – nie było.
MD: Na koniec jeszcze pytanie: Jak widzi Pan udział polskich banków w procesie odbudowy Ukrainy? Czy to jest w ogóle możliwe?
BB: W pierwszej kolejności jest to konieczne, aby polskie przedsiębiorstwa uczestniczyły w programie odbudowy Ukrainy, bo to jest unikatowa szansa na wytworzenie i skali i tak naprawdę wielkich źródeł dochodów…
MD: Dokończymy rozmowę przy kolejnej okazji. Bardzo dziękuję. Brunon Bartkiewicz prosto z Międzynarodowego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV