PGE Polska Grupa Energetyczna chce by prąd był- uwaga, jeszcze droższy. Prezes największego w Polsce producenta i dystrybutora energii elektrycznej ujawnił, że stara się by taryfy dla konsumentów nie były już zatwierdzane przez Urząd Regulacji Energetyki. Prezes PGE zdradził to w wywiadzie dla portalu wnp.pl. Jeśli ta misja prezesowi się powiedzie domowe rachunki za prąd wzrosną o co najmniej 10 15 proc.- wynika z obliczeń Biznes24 na podstawie dzisiejszych taryf PGE.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
CENY PRĄDU – UWOLNIENIE CEN?
Kilowatogodzina energii w pilnowanej przez URE całodobowej taryfie dla konsumentów kosztuje dziś około 25 groszy. Ta sama kilowatogodzina kupiona w taryfie C11 – to odpowiednik konsumenckiej G11 ale dla firm – kosztuje już 31 groszy. O jedną czwartą więcej, niż dla konsumentów. Mniejsze, ale również na niekorzyść firm są różnice w opłatach przesyłowych, czyli drugim z kluczowych składników rachunku za energię elektryczną.
W sumie małe firmy płacą za prąd rachunki wyższe o kilkanaście procent niż gospodarstwa domowe, przy identycznym zużyciu. Szef PGE twierdzi, że ceny dla konsumentów powinny zostać uwolnione bo przyjęta przez Komisję Europejską polityka „Fit for 55″ czyli planowane zwiększenie redukcji emisji gazów cieplarnianych nie o 40 ale o 55 proc. do 2030 roku będzie kosztować polską gospodarkę 136 miliardów euro. Większość tego kosztu zapłaci, zdaniem prezesa PGE branża energetyczna. A żeby była w stanie ponieść taki koszt, powinna zwiększyć roczne przychody o około 30 proc. Czyli będzie sprzedawać klientom droższy prąd.
Z propozycją uwolnienia cen dla klientów indywidualnych energii wystąpił prezes PGE ale inicjatywa była prawdopodobnie uzgodniona z innymi producentami prądu, bo wkrótce po publikacji wywiadu prezesa Dąbrowskiego komunikat w sprawie uwolnienia cen energii przesłał do naszej redakcji Polski Komitet Energii Elektrycznej, który zrzesza producentów energii elektrycznej.
CENY PRĄDU – DLACZEGO ROSNĄ
Roman Młodkowski, BIZNES24: Naszym gościem, z którym porozmawiamy o tym dlaczego prąd tak szybko drożeje i dlaczego musi jego cena, a może wcale nie musi, iść w górę jest teraz Prof. Władysław Mielczarski z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej. Witam bardzo serdecznie Panie profesorze.
Prof. Władysław Mielczarski, Politechnika Łódzka: Dzień dobry Panie redaktorze, dzień dobry Państwu.
RM: Czy wzrost ceny praw do emisji jest wystarczającym powodem żeby energia elektryczna musiała w Polsce aż tak bardzo drożeć? Jaki jest procentowy udział praw do emisji w cenie prądu elektrycznego, którą płacą przedsiębiorstwa? No i zdaniem szefów polskich koncernów energetycznych powinni płacić też konsumenci?
WM: No to jest około połowa. Połowa kosztów wytwarzania przesyłu a połowa, to zaczyna być koszt emisji. W tej chwili koszt emisji wynosi 55 euro za tonę. To jest oczywiście za megawatogodzinę trochę mniej ale powiedzmy, to jest mniej więcej pół na pół. Połowę płacimy za wytwarzanie a połowę płacimy za emisję.
CENY PRĄDU – TECHNOLOGIA
RM: Jeśli połowa składnika cenowego idzie w górę to oczywiście musi to się przekładać na cenę prądu. Jaką rolę odgrywa kwestia technologii? Nie w sensie tego, czy ona jest bardziej, czy mniej szkodliwa dla środowiska tylko tego, że ona jest po prostu w bardzo wielu, czy w większości polskich elektrowni stara.
CZYTAJ TEŻ: ULGA DLA KLASY ŚREDNIEJ – WYJAŚNIAMY JEJ MEANDRY (ROZMOWA)
WM: To jest zupełnie inny problem – zasilania. Ale Pan redaktor wspomniał o wpływie technologii na cenę. Po prostu te technologie są w różny sposób opodatkowane. To ma wpływ na cenę. Najbardziej są opodatkowane technologie węglowe, później są gazowe. I w związku z tym to wpływa na cenę. Ja jeszcze chciałbym powiedzieć, że te ceny emisji, czyli ceny pozwoleń na emisję CO2 to nie jest coś, co w jakiś sposób tylko obciąża elektrownie.
To jest jednocześnie dochód budżetu. Ponieważ ten system- handlu emisjami ma charakter podatku pośredniego. On się od VAT-u różni tylko tym, że wielkość tej stawki jest ustalana w ramach takiego mechanizmu centralnego- europejskiego a w przypadku VAT-u, no to jest ustalana przez Sejm. Z tym, że na VAT umiarkowany, to jest 23 proc. Natomiast pozwolenia sięgają już w przypadku energetyki węgla brunatnego do 100 proc. produkcji.
RM: Panie profesorze, szefowie koncernów energetycznych, które zresztą dzisiaj w notowaniach giełdowych bardzo wyraźnie, mimo trudnego dnia szły w górę, chcą, żeby zlikwidować kontrolę wzrostu cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Gdyby udało się w prawie 14 i pół milionach gospodarstw domowych podnieść ceny energii elektrycznej, to byłoby to sporo pieniędzy dla polskiej elektroenergetyki. Ale czy te pieniądze byłyby początkiem wzrostów, czy jednorazowy wzrost by wystarczył? Jak by się to mogło układać?
WM: To znaczy na pewno należy uwolnić ceny energii dla sektora bytowego, czyli dla odbiorców indywidualnych. To jest jeden z większych błędów, jakie my popełniamy. Ponieważ Urząd Regulacji Energetyki ustala stałą cenę, zarówno dla tego biednego odbiorcy, który zużywa stosunkowo niedużo energii jak i dla tego, który mieszka w wilii typu pałac. Natomiast powinniśmy uwolnić te ceny utrzymując tylko dla niewielkich odbiorców, bardzo małych, np. do tysiąca kilowatogodzin rocznie ta cena powinna być ustalona.
Reszta powinna być uwolniona. I to powoduje, że energetyka dostanie zastrzyk na modernizację. I to będzie powodowało rozwój i myślę, że koncerny na tym bardzo wzrosną. Jestem przekonany, że gdyby dziś uwolniono by ceny energii, jutro akcje poszłyby o 20 proc. do góry.
RM: Pytanie tylko czy społecznie, jak mawiają politycy byłoby to akceptowalne. Pan profesor zaproponował takie odcięcie do 1000 kilowatogodzin rocznie, przeciętne polskie gospodarstwo zużywa zdaje się ponad 2000 kilowatogodzin rocznie.
WM: Panie redaktorze powiedzmy, że jest to te 2000 i to kosztuje razem, energia i przesył 60 groszy. To jest 1200 złotych rocznie na gospodarstwo domowe. Ja tu nie chcę wchodzić w szczegóły, ale powiedzmy wiadomo, że z badań wiele gospodarstw na inne używki, papierosy, alkohol wydaje kilkakrotnie więcej rocznie. Także myślę, że dla większości- 80-90 proc. gospodarstw nie byłby to żaden problem. A te 10, rzeczywiście trzeba w różny sposób chronić.
RM: Nie jestem pewien bo znam dość dużo ludzi, którzy skarżą się na wysokie ceny energii elektrycznej. Ale jest jeszcze jedno pytanie, takie bardzo biznesowe: czy taki wzrost pozwoliłby ograniczyć wzrost cen energii dla przedsiębiorstw?
WM: Tak, jak najbardziej. Mało tego. Dla tej grupy, która jest jakby takim sercem, tą maszyną wzrostu naszego gospodarczego, bo Panie redaktorze są cztery grupy odbiorców: grupa A to są wielcy odbiorcy na bardzo wysokim napięciu, to są huty, jakiś producenci cementu, gipsu itd. I oni sobie cenę dosyć niską potrafią wynegocjować, jest z jednej strony grupa odbiorców indywidualnych, gdzie prezes ceny ustala. I tutaj brak możliwości ruchu.
W związku z tym najwięcej energii, czyli wszystkie te niedobory są przenoszone na grupę C, o której tu było wspomniane w reportażu. Co to jest grupa C? Są to najczęściej małe przedsiębiorstwa, powiedzmy sklepy, jakieś zakłady naprawcze. To są indywidualne osoby prowadzące działalność gospodarczą. I dla tych setek tysięcy gospodarstw jest to problem. I one ponoszą głównie te koszty transformacji. Nie te wielkie firmy, bo one się najwyżej wyprowadzą. Nie ci mali, bo ich chroni prezes URE. Tylko ci, którzy są najbardziej dynamicznym elementem naszej gospodarki.
RM: Bardzo serdecznie dziękuję. Prof. Władysław Mielczarski z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki łódzkiej był naszym gościem i przewodnikiem po meandrach bardzo trudnego rynku elektroenergetycznego, choć wydaje się, że prąd elektryczny to taka prosta i oczywista sprawa- klik i światło. Bardzo serdecznie dziękuję.
WM: Dziękuję Panie redaktorze, dziękuję Państwu.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV