ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: To, co dzieje się z pogodą na południu Polski, a także w Czechach czy w Dolnej Austrii to efekt zmian klimatu. Trudno mieć co do tego wątpliwości. Czy zmiany klimatu są powodowane przez ludzi, czy są naturalną tendencją, na ten temat część osób dyskutuje, większość przyznaje, że to zakłócenie równowagi w przyrodzie związane z gigantyczną emisją zanieczyszczeń, m.in. dwutlenku węgla, stoi za tymi pogodowymi, gwałtownymi zjawiskami.
Pomoc może przyjść oczywiście od strony alternatywnej energetyki. Ale czy rzeczywiście jest to rozwiązanie? Łączymy się z Henrykiem Kalisiem, prezesem Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii. Witam bardzo serdecznie.
HENRYK KALIŚ, IZBA ENERGETYKI PRZEMYSŁOWEJ I ODBIORCÓW ENERGII: Dzień dobry, witam Państwa serdecznie.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: Cały czas zastanawiamy się nad tym, jak to jest, że jest coraz więcej tanich źródeł OZE w systemie. I to właśnie jest powód, dla którego (twierdzą elektroenergetycy) musimy płacić coraz więcej za energię elektryczną.
HK: Ja bym się tu nie chciał wypowiadać na temat tego, czy te źródła OZE są rzeczywiście takie zielone, jak się o tym mówi, bo przecież je ktoś musi wyprodukować – one wymagają stali, one wymagają miedzi, je później trzeba utylizować. Mam na myśli panele fotowoltaiczne. Czyli tak naprawdę my tak do końca nie znamy jeszcze emisyjności, którą będzie generować ta energetyka odnawialna.
Ale tak, na dzień dzisiejszy jest to kierunek, który wytyczyła sobie Europa, w którym stara się też podążać Polska. Oczywiście ma to swoje uzasadnienie, bo olbrzymie środki Europa, jako kontynent wydaje na paliwa kopalne. Oczywiście te środki można by użyć w inny sposób rozwijając gospodarkę, więc na pewno jest to polityka rozsądna. Natomiast czy ona tak do końca gwarantuje nam niskie ceny energii? Tego nie wiem.
Proszę zwrócić uwagę, że to ile tak naprawdę za energię płacimy nie zależy od tego, jaki jest koszt jej produkcji w źródłach czy to fotowoltaicznych, czy wiatrowych. To zależy od tego, jak funkcjonuje rynek energii, jaki mechanizm wycenia tą energię, jakie mamy koszty bilansowania.
I tu już przechodzę do kosztów przesyłu i dystrybucji. Jakie są koszty utrzymania standardów w krajowym systemie elektroenergetycznym, jakie urządzenia służą do regulacji napięcia, jakie urządzenia służą do regulacji częstotliwości. Więc to jest bardzo, bardzo, bardzo skomplikowany mechanizm.
I prawdą jest, że źródła pogodozależne, bo o nich przede wszystkim mówimy, wpływają na obniżenie godzinowych dobowych cen notowanych na rynkach krótkoterminowych. To jest rynek dnia następnego, rynek dnia bieżącego. Natomiast nikt nie mówi o tym, że one również z jednej strony stwarzają pewne zagrożenia, a z drugiej strony generują koszty. I szczególnie te koszty ujawnią się w najbliższych latach.
No bo, szanowni Państwo, w tej chwili mamy tych źródeł pogodozależnych około 30 tysięcy megawatów z czego 20 w fotowoltaice około 10 wietrze. W roku 2030 ma ich być 55 tysięcy, a w 2040 może ich być już około 90 tysięcy. Ja osobiście w to nie wierzę, bo to jest olbrzymi potencjał, który praktycznie dwukrotnie przekracza moce zainstalowane w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym dzisiaj.
Nie widzę też pomysłu na to, jak zarządzać bezpiecznie tym systemem elektroenergetycznym bez możliwości regulacyjnych elektrowni węglowych. A przecież przewiduje się, że do 2035 roku może ich już nie być. Więc mamy olbrzymi problem z koncepcją z tym, jak realizować bezpieczeństwo energetyczne w krajowym systemie elektroenergetycznym.
RM: Panie prezesie, bo ten system im bardziej pogodnozależny, tym bardziej zależny czy podlegający zmianom – takiej amplitudzie produkcji i nieprodukcji. W związku z tym jest pytanie jak stabilizować system. Ale pytanie też jest być może po stronie przemysłu, czy jest w stanie i co jest w stanie robić, żeby się na tę transformację przygotowywać. Czy przemysł nie jest w stanie się transformować w taki sposób, żeby się dostosowywać do tych nowych realiów? Czy ten model, który mamy – zużycia energii jest jedynym możliwym?
HK: Przemysł ma nóż przystawiony do gardła. Przemysł musi być zeroemisyjny w 2050 roku. W 2039 roku Unia przestaje wydawać uprawnienia do emisji, a będzie rozliczała ich koszty. Więc tak naprawdę przed przemysłem 15 lat na to, żeby zmienić technologie emisyjne na technologie bezemisyjne. Dotyczy to zarówno niskoemisyjnej transformacji technologicznej, jak i niskoemisyjnej transformacji energetycznej. Natomiast odpowiadając na pytanie, co przemysł może zrobić dla polskiej energetyki, dla polskiego systemu elektroenergetycznego…
RM: Dla siebie przede wszystkim.
HK: Regulacyjność. Regulacyjność, panie redaktorze, to nie jest ta skala problemu, z którym może sobie przemysł poradzić sam. Jeśli ktoś tak myśli, no to to jest myślenie bez przyszłości – to nie ta skala problemów. Przemysł, żeby być zeroemisyjnym, często musi wybudować obok istniejącego zakładu nowy. To nie są środki, które można wygospodarować z bieżącej działalności.
My bardzo mocno podkreślamy, że niskoemisyjna transformacja w energetyce, jakkolwiek jest kosztowna, prowadzona na olbrzymią skalę wymaga olbrzymich środków jest niezbędna społeczeństwu i polskiemu i europejskiemu.
Natomiast niskoemisyjna transformacja technologiczna i energetyczna w przemyśle to jest praktycznie budowa często od zera zakładów produkcyjnych. Alternatywą jest tu technologia wychwytywania, zatłaczania, transportowania i składowania dwutlenku węgla. Ale to jest też gigantyczne przedsięwzięcie.
RM: Tak, to wygląda na droższe niż budowanie magazynów energii. Ale jest technologicznie rozwiązanie, bo gdybyśmy przyjęli, że coś można dofinansować, to najpierw musi być co dofinansować. Więc poniżej minuty tego szczegółowo nie omówimy, ale czy są rozwiązania technologiczne, które by pozwalały firmom, że tak powiem, że wiadomo, co ma być w tych alternatywnych zakładach obok tych dotychczasowych zakładów, żeby one były w stanie funkcjonować w nowej rzeczywistości po transformacji?
HK: Więc, jeśli zakład ma technologiczną alternatywę i te technologie zeroemisyjne są znane to można się pokusić o ich implementowanie do aktualnej infrastruktury zakładów przemysłowych. Natomiast większość energochłonnych branż polskiego przemysłu takimi alternatywami nie dysponuje i dla nich rozwiązania są dwa.
Albo CCS, czyli wychwytywanie, składowanie, zatłaczanie dwutlenku węgla, albo CCU, czyli próba znalezienia produktu, który byłby w stanie absorbować dwutlenek węgla w takiej ilości, żeby było możliwe zastosowanie tej technologii w energetyce i w przemyśle.
RM: Henryk Kaliś, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii był naszym gościem. Dziękuję serdecznie.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV